niedziela, 18 maja 2014

Serce, czy rozum?

       Był rok 1984, gdy dwoje młodych ludzi prowadziło rozmowę o swojej, przyszłości.
Zakochani w sobie, z bagażem przeszłości [ona po koszmarze nieudanego małżeństwa, on kapłan na początku drogi szczególnego powołania, które mówiło: Nie dla ludzkiej miłości]
Dwoje szaleńców uczucia, które od samego początku stawiało ich na przegranej pozycji w tamtej rzeczywistości.
      Gdy zrozumieli, że nie potrafią w imię poprawności świata, zrezygnować z miłości;stanęli przed dylematem wyboru, gdzie znajdą azyl dla uczucia?
      Rozum dyktował im wyjazd, ucieczkę do "normalnego" świata, gdzie mogli rozpocząć nowe życie.
Kanada, Nowa Zelandia: rozważali w trakcie godzinnych dysput.
Nie byli jedynymi, którzy w swych sercach stawiali sobie te pytania, snuli plany  na nowe, lepsze życie. 
Wtedy te kierunki wyjazdu wydawały się dla wielu bramami do wolności, ucieczki z kraju beznadziei, jak odbierano rzeczywistość siermiężnej Polski.
      Wystarczyło zabrać ze sobą dowód osobisty z wbitą pieczątką uprawniającą do przekroczenia granicy Austrii, by stamtąd po pobycie w obozie azylowym, otrzymać bilet w jedną stronę, do nowej nadziei.
{Jeszcze był tylko jeden warunek do spełnienia: Trzeba było udowodnić we wniosku azylowym powód pragnienia wyjazdu. Z tym jednak nie było problemu: Czuję się prześladowany przez reżim komunistyczny; i wystarczyło!]
      Dwoje niewolników zakazanej miłości musiało podjąć decyzję.
Pozostali w Polsce i tylko przez lata życzliwi im znajomi nie mogli zrozumieć dlaczego tak zrobili, a oni lekko się uśmiechając odpowiadali:
"Zostaliśmy, bo taka była nasza decyzja  i przeświadczenie, że tylko tu możemy być szczęśliwi.
Wybraliśmy decyzję naszych serc, one nigdy nas nie zawiodły dyktując nam nasze wybory."
Dyktat serca czy rozumu?
      W ostatnich latach z naszej ojczyzny wyjechało ponad dwa miliony młodych ludzi w poszukiwaniu lepszej przyszłości, nowej nadziei i nikt nie może oceniać ich decyzji, i tylko trochę żal!
      W desperacji, z braku perspektyw, z chłodnej kalkulacji, codziennie rodzą się "dyktaty rozumu" i decyzje:
-Jadę, tu nie ma dla mnie przyszłości i nic to, że kiedyś miałem marzenia, snułem plany i kończyłem studia, aby żyć tu: bo nigdzie chleb nie smakuje tak słodko, a dom nie daje takiego ciepła jak tu, ale......
      Mówi się, że nie należy przesadzać starych drzew! 
A mnie się wydaje, że nie można przesadzać niektórych roślin niezależnie od ich wieku!  
Są na świecie miejsca, gdzie one nie zaowocują, nie wypuszczą pięknych kwiatów i to rodzi smutek.
Niektóre roślinki potrzebują odpowiedniego klimatu i tylko w takich miejscach mogą się rozwijać.
      Kiedyś rozmawiałem z osobą, która od wojny żyła na emigracji, w "wolnym świecie".
Stary Polonus powiedział mi wtedy, że najbardziej nie lubi dnia odlotu po krótkich odwiedzinach w starej ojczyżnie, gdy wraca do swego domu w Stanach.  
      "Wujek z Ameryki", mówili o nim najbliżsi ze starej ojczyzny, gdy całą gromadą odwozili go na lotnisko i wtedy zawsze miał  łzy w oczach i patrzył gdzieś ponad ich głowami, jakby chciał naładować pamięć tęsknoty , a gdy był już wysoko, w samolocie, rozklejał się kompletnie i za każdym razem płakał.
       Według oficjalnych danych ponad 30% związków osób czasowo wyjeżdżających do pracy poza granice Polski na okres ponad pół roku, rozpada się!
Nikt nie podaje statystyk, jaki procent związków, które trwają, już nigdy nie będzie taki jak przed "czasowym" rozstaniem i jakie rysy na nich pozostaną na zawsze!
Nie ma także opracowań naukowych mierzących poziom szczęścia[a może nostalgii] tych, którzy zdecydowali na zapuszczenie korzeni w nowej ziemi i do bliskich będą wracali tylko na czas urlopów od pracy w angielskim pubie.
       Rozum czy serce?
Pomyślmy choć przez chwilę, nawet wtedy, gdy przed nami leżą już zapakowane torby emigrantów.
Co powinno decydować o naszych wyborach; tak ważnych, nieraz na całe życie?
Tam jest nasze szczęście, gdzie pozostaje nasze serce, a ono nie zawsze pragnie tego co dyktuje rozum!
Pozdrawiam i zapraszam do przemyśleń, czy nadzieja na wygodną przyszłość jest warta ceny, której nie jesteśmy wstanie wyliczyć w dolarach, czy euro!
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz