piątek, 23 października 2015

Imieniny!

    Już tylko kilkanaście godzin do 25.10.2015 roku!
Ale wcale nie zamierzam pisać teraz o dniu wyborów w Polsce!
Tego dnia będę obchodził mój dzień - imieniny i to mnie kręci i cieszy!
Dzisiaj kupiliśmy wiele dobrych rzeczy, które za sprawą Beatki i po trosze i moją, staną się pysznościami imieninowego stołu!
Cieszę się na ten czas, gdy w gronie życzliwych mi osób będę świętował przeżywając radość spotkania!
   Na dworze zagościła już jesień i choć drzewa radują nas cudnymi kolorami spadających liści, to jednak w sercu rodzi się trochę smutku, że czas tak szybko upływa i po uroku jesiennych dni pozostanie nam tylko wspomnienie.
   Nasze życie też tak upływa i po wiośnie, gdy dorastaliśmy do dojrzałości, później przeżywaliśmy nasze lato-czas sukcesów, kariery i wreszcie po nim niespodziewanie i trochę za wcześnie, zaskakuje nas jesień  srebrząca nasze skronie i w "prezencie" uświadamia nam, że czas nas także nie oszczędził.......
   Kiedyś i dla nas nadejdzie czas zimowego odejścia życia i wszyscy to wiemy!
Kiedyś tak będzie, ale póki co, cieszę się na ten nadchodzący mój dzień: 25.październik, moje imieniny i dlatego chciałbym szczególnie teraz podzielić się radością ze wszystkimi, których znam i którzy zechcą przyjąć moje dobre myśli !
Pozdrawiam wszystkich!
Kryspin

wtorek, 20 października 2015

Żądza rządzenia!

      No i jesteśmy po wczorajszym spektaklu przedwyborczym, w którym wystąpiły dwie aktorki : Beata Szydło i Ewa Kopacz.
Miałem wrażenie, jakbym był na castingu przed wyborem odtwórczyni głównej roli w filmie noszącym roboczy tytuł:" Żądza rządzenia"!
     Pani Ewa przed kastingiem wydawała się w lepszej pozycji, bo przez minione lata grała już w telenoweli: "Paltformiany eden" i przez lata awansowała w tym "tasiemcu" od roli statystki, aż po rolę głównej gospodyni tego raju i może dosyć!
    Każda telenowela kiedyś się przecież musi skończyć i pewnie  większość aktorów już nieco znużonych tym serialem, szuka innych ekranowych nadziei licząc, że może uda się im zaistnieć na kolejne lata w tym show !
    Ale powróćmy do naszych aktorek .
Drogie panie, obie jakoś mi nie pasujecie do tego nowego filmu i pewnie dlatego znowu nie pójdę w niedzielę do urny wyborczej!
No i ktoś teraz powie, że jestem nieodpowiedzialnym za kraj, że nawołuję do biernej postawy, gdy mógłbym wpłynąć na bieg przyszłych wydarzeń itd!
    A mnie te głosy wcale nie obchodzą i choć dla niektórych będę podobnym do faceta z serialu:"Kariera Nikodema Dyzmy", a konkretnie do rezydenta w posiadłości Nikosia[ brata pani Dyzmowej], to oburącz podpisuję się pod  końcową sceną, gdy Pokora grający dworskiego szaleńca oznajmia : Z was się śmieję, bo to wy wykreowaliście tę kreaturę, prostaka i chama, którego chcecie postawić na piedestale i proponujecie mu urząd Premiera"!
P.S.
1/ W tym miejscu chciałbym przeprosić twórców scenariusza serialu, że może nie dosłownie zacytowałem ostatnią kwestię z filmu, ale sens został zachowany!
2/ Pani Ewo, już po 25.odbędzie się casting do nowego filmu:"Raj utracony", może tam zabłyśnie pani swoim talentem?
3/ A w przyszłą niedzielę będę miał imieniny i dlatego liczę na radosny wieczór[i wcale nie będzie miał podtytuł: "wyborczy"]!
Kryspin

piątek, 16 października 2015

Mam dzisiaj urodziny!

    Mam dzisiaj urodziny!
    Kiedy przychodzi 16 października, za każdym razem robię sobie coś w rodzaju wspomnienia ciekawych zdarzeń związanych z tym dniem, które przechowuję w mojej pamięci!
To swoją drogą jest ciekawe?
    Gdyby ktoś zapytał mnie, co zdarzyło się, powiedzmy: 17 09. 1989 roku, z pewnością powiedziałbym: Nie pamiętam!
Dzień  urodzin jest inny, bo on jest szczególnie mój i może dlatego pielęgnuję miłe rzeczy, które zachowuję w pamięci....
    1978 rok- 16.październik- miałem 21 lat i w moim dniu, w Rzymie ogłoszono światu: Habemus Papam i pierwszy raz od wieków Ojcem Świętym został kardynał z dalekiego kraju, Karol Wojtyła!
Do dnia dzisiejszego pamiętam moją nieskrywaną dumę, że stało się to w dniu moich urodzin!
    Bardzo miło przebiegły moje 40 urodziny[1997 rok], gdy obudziły mnie śpiewem sto lat moje skarby, najbardziej ukochane osoby: Romeczka z małą paczuszką, w której był znak mojego zodiaku[waga] wyryty na złotej zawieszce.Obok mamy stał Borys i Julia z bukietem kwiatów i z serdecznymi życzeniami!
    Siedem lat temu swój dzień obchodziłem w  magicznym miejscu, przy moście Golden Gate w San Francisco!
    Dzisiaj popijam kawę i myślę o tym ostatnim okresie, o tych siedmiu minionych latach.
Tak wiele się zmieniło w moim życiu w ciągu tych minionych siedmiu lat:
07.03.2013 roku odeszła Romeczka po naszej przegranej, dwuletniej walce z jej chorobą..
Później przeżyłem okres powolnego umierania za życia, czas samotności, którego nie zrozumie nikt, kto nie przeżył odarcia duszy z sensu istnienia, gdy traci się Miłość!
Nie wiem nawet jak to się stało, ale w pewnym momencie zapragnąłem żyć i wtedy terapią dla mnie stała się "Zakochana koloratka" książka, która na początku była tylko moją terapią, a później stała się inspiracją pragnienia: Chciałem żyć i pokochać, chciałem doznać na  nowo tego cudu, którego aromat ciągle wypełniał me serce!
     Dzisiaj jest 16.październik 2015 roku, moje urodziny i prezent od losu, bo kocham i jestem kochany!!!
Nowa miłość jest dla mnie najpiękniejszym prezentem, który czyni mnie szczęśliwym i daje nadzieje!
Mam 58 lat, ale cóż to za wiek?
    Gdy się kocha i jest się kochanym, niezależnie od lat na naszym liczniku życia, jest się młodym i tak się czuję!
Czego i wam wszystkim życzę!
Kryspin




poniedziałek, 12 października 2015

Sukces!

    Wczoraj miliony Polaków z wypiekami na twarzach, zagryzając palce, emocjonowało się meczem reprezentacji na naszym Stadionie Narodowym.
Po końcowym gwizdku sędziego, który obwieścił koniec zmagań, nie tylko cały stadion, ale wszyscy kibice podnieśli do góry ręce w geście triumfu!
Jedziemy do Paryża, dało się słyszeć z wielu tysięcy gardeł i to samo przemknęło przez myśli milionów naszych rodaków, którzy utożsamili się z zespołem z boiska.
Sukces!
To jedno słowo zaległo nam głęboko w naszej świadomości i dobrze!
    Co prawda w tym wczorajszym zwycięstwie byliśmy tylko kibicami, ale nawet i to jest ważne.
Tak sobie myślę, że ze wszystkiego można czerpać naukę.
Powiedzenie przypomina nam: że mądrość uczy się na błędach i porażkach, że wielkość polega na tym, aby mieć siłę powstać po upadku itd.
    Sądzę, że dalece przyjemniejszą rzeczą będzie, jeżeli potrafię dobrze odczytać także sukces, niezależnie, czy jest on moim bezpośrednim udziałem, czy tylko mu kibicuję.
    Może warto przeanalizować przyczyny sukcesu piłkarzy?
W przypadku naszej drużyny narodowej u źródła  wczorajszego zwycięstwa są co najmniej trzy filary:
-ciężka praca każdego z zawodników przed meczem!
-liderzy drużyny[i tu chodzi mi nie tylko o Lewandowskiego], którzy stali się motywatorami gry!
-wytrwałość, koncentracja i gra do końca!
Ktoś powie teraz: No ale taki mecz, to tylko jest dla najlepszych, bo przecież w meczu może brać udział tylko 11 wybrańców!
Tak, ale każdy może dla siebie wyznaczyć swoje zawody, w których osiągnie sukces, osobiste zwycięstwo!
Kadra narodowa postawiła sobie za cel wejście na salony Mistrzostw Europy i osiągnęła sukces, wygrała!
Wczoraj na ulicach Poznania odbywał się bieg maratoński.
Oprócz zawodowców, którzy wystartowali, aby wygrać całą pulę, na starcie zgromadziło się tysiące zawodników w różnym wieku i z żadnymi szansami na zdobycie podium tych zawodów, a jednak pobiegli.
Postawili sobie cel: ukończyć maraton i wielu tego dokonało!
Organizatorzy docenili ich determinacją, dlatego każdy z nich na mecie otrzymał medal zwycięzcy tego dystansu!
Choć w takiej imprezie każdy biegnie swoim tempem i zdaje się nie mieć drużyny obok siebie, to wcale nie jest bagatelne to, że biegną obok innych.
I znowu powtarza się ten przepis na końcowy sukces:ciężka praca przed zawodami, liderzy biegu i wytrwałość aż do mety! 
Tak sobie myślę, że w naszym życiu wielokrotnie możemy obierać sobie taki sposób na przekraczanie barier w naszej pracy, codziennym zachowaniu, wrażliwości na drugiego człowieka, przełamywaniu ograniczeń naszego lenistwa i tak dalej!
Może warto być w życiu kimś więcej, jak tylko kibicem sukcesu innych!!!?
Kryspin!

niedziela, 4 października 2015

Coming out!

    Jeśli wierzyć badaniom naukowym, to od 5% do 10% ludzi[kobiet i mężczyzn] odczuwa swoją seksualność do tej samej płci, czyli są homoseksualistami. Kolejne 10% do 20% nabywa takiej skłonności w określonych okolicznościach: więzienia, koszary wojskowe, no i niestety środowiska hermetyczne: seminaria duchowne, klasztory[ żeńskie i męskie]!
I tu chyba nie mija się z prawdą ks Charamsa [najsłynniejszy od niedawna kapłan-gej], gdy uważa, że wśród kleru tę skłonność ma znaczna liczba duchownych[wrodzoną, lub nabytą]
Gdybyśmy poszli dalej tym tropem w naszym dociekaniu, to musimy dodać kolejne procenty,  według tychże samych badań uczonych seksuologów, którzy uważają, że znakomita większość populacji[mężczyzn i kobiet] odczuwa potrzeby względem spraw związanych ze swoją seksualnością- naturalny pociąg do intymnego spełnienia z osobą płci odmiennej!
Osób aseksualnych, nie odczuwających takowych jest w społeczności znowu: od 5% do 10%!
Gdybyśmy do tych danych dodali kolejne: 10% do 20% tych, którzy z jakichś pobudek[ śluby zakonne, przyrzeczenia celibatu] decydują się na tłumienie swoich naturalnych potrzeb, to i tak w efekcie mamy minimum 70% tych, którzy z tym "problemem" sobie nie radzą, albo wręcz nie chcą się takiemu rygorowi[wstrzemięźliwości] poddać!
     I tu rodzi się pytanie: Jak długo Kościół będzie utrzymywał fikcję sytuacji, gdy wszyscy wiedzą o tym problemie i nic się z tym nie robi!!!
    Utrzymywanie fikcji celibatu to jeszcze jeden ważny problem: to gwałt na sumieniach celibatariuszy!!!
    Eminencje, Ekscelencje i Wasza świątobliwość: To wy na swoje sumienia bierzecie te dziesiątki tysięcy kapłanów, którzy żyją w tym stanie z poczuciem winy narzuconej! To wy bierzecie odpowiedzialność za setki tysięcy wiernych, którzy odchodzą z Kościoła, bo już nie wierzą kapłanowi, który żyje w rozbracie pomiędzy tym, co naucza, a tym co sam czyni!
   Ksiądz Charamsa swoim coming outem-[wyjściem z szafy] próbuje powiedzieć o problemie sumienia takich księży jak on [zdeklarowanych, czynnych gejów}
   Ile potrzeba takich coming outów tych pozostałych kapłanów, którym sumienie nie pozwala na trwanie  w fikcji?
Kryspin
P. S. Szerzej o tych sprawach piszę w moich książkach:"Zakochanej koloratce" i "Zatroskanej koloratce" !!!




sobota, 3 października 2015

Kościelna dulszczyzna!

     No i mamy nowy "kwiatek", a może raczej kłopotliwy chwast w ogródku Kościoła: ksiądz Prałat z Watykanu, Krzysztof Charamsa i jego publiczna deklaracja, że jest aktywnym gejem[ co inaczej należy rozumieć, że nie przestrzega nakazu celibatu z ukochanym partnerem!]
    A mnie w tej całej sprawie zastanawia to, o czym doniosły dzisiejsze media, że biskup Pelpliński     [zwierzchnik kapłana] oświadcza, iż oczekuje od księdza geja tego, że powróci do stanu kapłańskiego.
    I tu przypomina mi się  pani Dulska, dla której najważniejsze było to,co ludzie powiedzą i to, że "brudy" trzeba tuszować w swoim domu!
I może by się jej to udało, gdyby nie pozostali członkowie jej rodziny, którzy co chwilę swymi "dokonaniami" przyprawiali ją o palpitacje serca!
Nie wyciągała jednak żadnych nauk z porażek swojej swoistej moralności, bo zawsze dla niej najważniejszym było tylko zachowywanie pozorów!
     Pasterz diecezji zachowuje się podobnie do pani Dulskiej: Nie jest dla niego ważne, że jego kapłan, może i inni kapłani w jego diecezji przejawiają skłonności do tego, aby kochać "inaczej" i może nawet tak kochają, ale po co o tym mówić i się z tym obnosić?
     Zastanawiam się, ile osób wiedziało, że ksiądz Krzysiek prowadzi takie miłosne życie z partnerem, bo sądzę, że było to spore grono!
 I nic!
Dlaczego tak uważam?
Bohater dzisiejszych doniesień sam mówi to wyraźnie, że takich jak on wśród duchownych jest wielu, czyli i ich miłosne podboje są publiczną tajemnicą[o której wszyscy wiedzą!]
    To jest moralność Dulskiej, w której Kościół trwa i tak jak ona naiwnie uważa, że jakoś to będzie !
Dulskiej jednak się nie udało i do dnia dzisiejszego jest uosobieniem obłudy i gry pozorów!
Kryspin

czwartek, 1 października 2015

Dożywocie dla rodziców!

    Wczoraj w jednym z programów TV przysłuchiwałem się dyskusji ekonomistów, którzy snuli rozważania na temat emerytur za dwadzieścia kilka lat.
Z prognoz demograficznych wychodziło im, że los przyszłych seniorów będzie bardzo nieciekawy[20-30% ostatniego wynagrodzenia i koniec!]
    Politycy już od jakiegoś czasu grają także tą kartą i co chwilę poddają nowe pomysły, które miałyby stać się panaceum na przyszłe problemy seniorów.
Jedno zgodnie stwierdzają, że w przyszłości będzie za mało tych, którzy swoją pracą utrzymają staruszków i niektórzy[i nie tylko w Polsce] po cichu cieszą się, że z Libii walą tłumy potencjalnych pracusiów i może oni będą wypełniali luki w zatrudnieniu.
Inni powracają do tzw. polityki pro rodzinnej sądząc, że większa liczba dzieci w rodzinach, to jest jakaś nadzieja, że ci przyszli pracownicy zarobią na papu dla staruszków!
Sądzę, że to jest słuszny tok myślenia, ale co się stanie, gdy ci młodzi, ambitni wyjadą za chlebem i nie będą składać daniny do systemu podatkowego u nas?
    Kiedyś mój św. pamięci ojciec powiedział, że każde dziecko wychowywane w rodzinie, to "Mercedes", w sensie kosztu, który ponoszą rodzice na wychowanie nowego obywatela i chyba nie był daleki od prawdy?
Sądzę, że powinniśmy zastanowić się nad tym, co kiedyś nazywano solidaryzmem społecznym i co legło u podstawy systemu emerytalnego w XIX wieku[pracujący, spłacając dług wychowania pracują na tych, którzy ten mozół ponieśli-emerytów!]
Może powinniśmy wprowadzić solidaryzm rodzinny!
Rodzice ponoszą koszt wychowania dziecka[dzieci] do ich samodzielności i później ich pociechy winny się odwdzięczyć!
Każde dorosłe dziecko, pracujące obligatoryjnie powinno być zobowiązane do pomocy rodzicielom, gdy ci już z racji wieku[emerytury] nie mogą pracować i zasługują na odpoczynek po trudach lat wzmożonego wysiłku dla rodziny.
Przecież coś takiego już jest-obowiązek alimentacyjny[odpowiedzialności za utrzymanie osoby w rodzinie] nie działa tylko w kierunku młodzieży, bo w ekstremalnych okolicznościach sądy takowy wprowadzają w stosunku do rodziców także!
     Może to trochę zabrzmi dziwnie, ale uważam, że dziecko w rodzinie to coś w rodzaju inwestycji.
To także jest już praktykowane i w innych przypadkach: duże firmy ustanawiają stypendia i utrzymują studentów w trakcie ich nauki, by po jej zakończeniu czerpać z ich wiedzy i przygotowania zawodowego, gdy ci w tych zakładach odpracowują pieniążki w nich zainwestowane.
Banki udzielają kredytów studenckich, by przyszli inżynierowie i magistrzy mogli zdobywać wiedzę, ale po zakończeniu nauki oddają pieniądze, które pomogły im stanąć na nogi samodzielności i nikomu to nie przeszkadza!
    Wyobraźmy sobie, że w formie powszechnego zarządzenia wprowadzi się, iż 10% dochodu miesięcznego osoby pracującej zostaje odprowadzona na utrzymanie rodziców pracownika[ od chwili ich przejścia na emeryturę!]
Kiedyś nazywano to dożywociem i choć może to dziwnie brzmi, to jednak trafnie oddaje ideę solidaryzmu pokoleń!
A co zostanie w obowiązku Państwa?
Z obowiązkowej daniny[ZUS] można finansować minimum socjalne dla każdego emeryta, rencisty w kwocie wystarczającej na przeżycie, ale w skromnej formie[np.500 zł, licząc obecne realia]
A co dla bezdzietnych emerytów, rodzi się pytanie?
Rodziny bezdzietne już od początku są przecież " uprzywilejowane", bo nie ponoszą kosztu "mercedesów" i rozsądnie mogą te inwestować w swoją przyszłość do czasu, gdy z racji wieku przejdą na emeryturę!
Kryspin