Konia z rzędem temu, kto nie
wgłębiając się w źródła, chociażby w Wikipedii, bez większych
trudności rozszyfrowałby skrót LGBT.
A wypadałoby wiedzieć coś
więcej na temat tego, czym bombardują nas w ostatnim czasie media,
donosząc o tęczowych inicjatywach.
I tak dowiedzieliśmy się, że
Prezydent Warszawy idąc w kierunku równości dla różnorodności w
naszym codziennym życiu, zafundował mieszkańcom kolorowy tramwaj,
następnie zapowiedział powstanie specjalnych hosteli dla
zwolenników LGBT i pewnie podejmie inicjatywę powrotu tęczy na
jednym z placów stolicy, bo kiedyś już przecież była.
Kolejnym krokiem w tej szczególnej
aktywności miałoby być wprowadzenie do szkół kolejnego
przedmiotu, na którym maluchy mogłyby od najwcześniejszych lat
zaznajomić się z tym, że ludzie dorośli nie są tacy sami, a tym
co ich odróżnia, to sfera seksualności.
No i wszystko wydaje się być
zasadnym, bo lepiej wiedzieć, aniżeli później się dziwić i
szepcząc w zaufaniu, powtarzając swoim bliskim:
„ A Filip to jest jakiś taki inny,
bo nie bawi się z dziewczynkami, a woli chłopców”.
Kiedyś, jak to sam miałem naście
lat, pamiętam, że naturalnym było to, że chłopacy bawili się w
swoim gronie(kopali piłkę, ganiali po podwórku z kijakowymi
karabinami) i nikomu ni przyszło do głowy, że mieliśmy wtedy
zaburzony pogląd na swoją seksualność i pielęgnowaliśmy
gejowskie zachowania.
Podobnie było z dziewczynami,
które spalały kalorie skacząc w gumę i czuły się dobrze w swoim
towarzystwie. Lubiły przebywać ze sobą, powierzać sobie
dziewczęce tajemnice. A jeżeli przywołać we wspomnieniach częste
przypadki, kiedy dziewczyny nocowały u siebie, bo wieczór i noc u
koleżanki były dopełnieniem pragnienia bycia razem z przyjaciółką,
to teraz byłoby to nie do pomyślenia.
A wszystko przez LGBT, czyli
tajemniczy skrót, który warto rozszyfrować, by wiedzieć:
To skrót angielskich słów: Lesbian,
Gay, Bisexual i Transgender; co w tłumaczeniu oznacza: lesbijki,
geje biseksualiści i osoby o naturze transseksualnej(z przyczyn
genetycznych nie akceptujących swojej biologicznej płci)
Choć określenie LGBT pojawiło
się w USA w połowie minionego stulecia, to nie odkryło niczego
nowego, bo od zarania dziejów ludzie należący do mniejszości
seksualnych byli i pewnie będą do końca świata.
Pewnie byli także wśród nas,
gdy bawiliśmy się razem mając naście lat, ale to nie zmieniło
naszego nastawienia do kolegów, którzy okazali się w dorosłym
życiu gejami i taką obrali drogę swojej seksualności.
Sądzę także, że wśród
koleżanek, które zawiązały nastoletnie przyjaźnie, nie
przekreśliły tego późniejsze wybory Hanki, Joli, czy Magdy, bo w
dorosłym życiu pokochały inaczej.
Mój starszy kolega mieszkający
obecnie w USA, opowiedział mi kiedyś o kobiecie z kościoła
anglikańskiego, która pełniła funkcję kapłańską przy
Uniwersytecie Stanforda. Dla nikogo nie było zgorszeniem, że w
życiu prywatnym była zdeklarowaną lesbijką i do tego w stałym
związku z kobietą.
Później dodał, że nasz Kościół
zostaje daleko w tyle za świadomością, iż ludzie w swoich
orientacjach seksualnych są różni, ale wszyscy tak samo wierzą,
że Bóg ich kocha, a od innych oczekują tylko zrozumienia, że mają
także prawo do życia w miłości.
Aby była jasność- nie popieram
histerii zwolenników LGBT, ich działań, które mogą tylko
wyrządzić wiele zła. Nie popieram „eksperymentów” na małych,
delikatnych roślinkach (jakimi przecież są dzieci wkraczające w
dorosłe życie, także w sferze seksualnej), ale także boję się
bezczynności Kościoła w tych sprawach.
Same protesty Ordo Iuris, czy
krzyk (nota bene słuszny) przy próbach niszczenia przez zwolenników
LGBT idei Roberta Baden-Powella (twórcy ruchu skautowego), która
realizowana jest przez ZHP; to ostry sygnał, aby Kościół podjął
rękawicę w tej walce.
Kryspin,