niedziela, 11 maja 2014

Niedziela!

          Pamiętam,że gdy nadchodziła sobota, to mama zarabiała placek, który trzeba było zanieść do piekarza, aby tam nabrał smaku i aromatu w chlebowym piecu.
Tak przy okazji, gdy w rozgrzanym wnętrzu rodziły się chleby z chrupiącą skórką, wypiekał dla nas słodki akcent nadchodzącego święta.
          Póżniej wracaliśmy z blachą pełną pachnącej słodkości i dumnie kroczyliśmy uliczkami miasteczka, jakbyśmy nieśli  sztandar wolności ku przypomnieniu innym, że jutro będziemy świętować.
          W niedzielny poranek dom wydawał się inny:
Wszyscy szykowaliśmy się do radosnego dnia.
Ojciec zakładał odświętny garnitur, my zaś odstawialiśmy znoszone trampki, które tyle razy były zmoczone błotem czegoś, co nazywaliśmy boiskiem, a było zwykłym placem na końcu naszego osiedla, a nam wydawało się wtedy najlepszą areną do rozgrywania pojedynków piłkarskich.
        Była niedziela!
Rano śniadanie i wspólne wyjście do kościoła.
Póżniej mama kończyła przygotowania do obiadu, na który kupiła na targowisku kurę od kobiety ze wsi.
W całym domu roznosił się zapach święta.
        Pamiętam takie niedziele z dzieciństwa, gdy był to jedyny dzień  wolności, bo cały tydzień był pod kontrolą "jedynie słusznego systemu".
        Lubiliśmy nasze niedziele, gdy oddychaliśmy wolnością  
Pamiętam uśmiech rodziców i radość ze spotkań, gdy odwiedzali nas krewni, aby razem przeżywać radość niedzielnego święta.
Cały czas mam w głowie zapach placka i smak kawy, którą trzeba było "zdobywać", a ona smakowała wybornie
        Dziś uleciała gdzieś radość niedzieli i to mnie smuci.
W powietrzu nie unosi się już zapach święta 
        Poranek jest taki zwyczajny, a dzień witamy przy telewizorze lub komputerze i często rozmemłani i zmęczeni tygodniem, najchętniej nie wstawalibyśmy z łóżka i łudzili się, że w ten sposób odzyskamy siły, aby jutro wejść znowu w kierat dziwnej,męczącej "wolności".
        Brakuje mi tych niedziel, kiedy było święto i potrafiliśmy cieszyć się życiem i mieliśmy siłę do szczerego uśmiechu.
        Może kiedyś zatrzymamy się choć na chwilę i zastanowimy się po co żyjemy?
Mam taką nadzieję i mam nadzieję, że wtedy powróci do nas niedziela pachnąca innością, aromatem święta!
        Pozdrawiam i takiej niedzieli życzę wam i sobie:
Kryspin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz