sobota, 17 maja 2014

Dworzec kolejowy

       Gdy byłem jeszcze małym chłopcem, przeżywałem za każdym razem chwile ekscytacji, gdy rodzice informowali mnie o planowanym wyjeżdzie.
Wtedy wiedziałem, że podróż rozpoczniemy od dworca kolejowego  
Wtedy nie zastanawiałem się nawet nad celem naszej podróży, a tylko on: dworzec kolejowy był ważny w moich marzeniach.
       Od zawsze fascynowały mnie kolejowe dworce: z peronami, tłumami anonimowych podróżnych, wielkimi stalowymi potworami, do których podoczepiano wagony dla tych, którzy zamierzali odbyć swoją podróż od stacji początkowej, aż do celu,  który obrali.
       Fascynują mnie nadal kolejowe dworce i lubię te miejsca; niezależnie, czy są pięknie odnowione, pachnące świeżością i napawające dobrym humorem tych, którzy z nich korzystają; ale lubię także  te, które wyglądają na smutne, brudne i opuszczone, jakby czas ich minął i tylko los niekiedy lituje się nad nimi i pozwala na "radość" przejazdu pociągu. 
A on wtedy zatrzymuje się  na  porośniętym trawą peronie i czeka przez chwilę na podróżnego, który wsiądzie, aby odbyć drogę ku obranemu celowi.
Dworce kolejowe są jak nasze życie:
Każdy człowiek doświadcza fenomenu spotkania ze swoim "dworcem kolejowym", gdy rozpoczyna się jego "podróż" .
      Los wyposaża nas w bilety przeznaczenia i w jakiś niezrozumiały sposób wybiera dla nas perony i pociągi, którymi odbywamy naszą drogę.
      Dzisiaj nie chcę jednak dzielić się zwami moimi przemyśleniami dotyczącymi pociągów naszego przeznaczenia, bo wiem, że jest to temat na niejedną książkę i w krótkim poście nie zdołam nawet dotknąć natłoku myśli z nimi związanych.
      Może kiedyś się tym podzielę, co mnie przenika, gdy myślę o "pociągach naszego przeznaczenia".
      Tak, nieustannie przeżywam fascynacje dworcami kolejowymi i tym, co jest także ich "wizytówką ", o której niewielu chce mówić, poruszać tego "problemu", bo budzi niesmak i drgawki odrazy:
      Bezdomni z dworców kolejowych!
      Ludzie marginesu: osoby z przeszłością, która odarła ich z człowieczeństwa w naszym rozumieniu:
Brudni, cuchnący ludzie. 
Odziani w łachmany, z dobytkiem tego co pozostało z dawnego życia, a teraz mieści się w foliowych torbach mozolnie targanych na kolejne miejsce, gdy włócząc nogami we wrzodach, z trudem szukają azylu, z którego nikt ich nie przepędzi.
To jest moja smutna fascynacja tymi ludżmi dworców kolejowych, którzy nie przybywają tam, aby kupić swój bilet i nie czekają na nadjeżdżający pociąg, aby wsiąść do niego, by zmierzać w kierunku swoich marzeń.
Ludzie bez marzeń i przyszłości. 
Oni przybywają na dworzec kolejowy, aby się trochę ogrzać jego ciepłem, może zjeść wyrzucą strawę, która trafiła do kosza, bo nie spełniła oczekiwań smaku kogoś sytego.
       Przyznam, że czasem odruchowo odsuwam się od takich nieszczęśników i często odczuwam coś w rodzaju samousprawiedliwienia i zawsze wtedy towarzyszy mi ta sama myśl, której używam, jak ochronnej tarczy," rękawiczek" wielorazowych, które zakładam, aby broń boże nie zarazić się ich "chorobą" , ale po chwili jest mi trochę wstyd.
Owszem, przyznaję, jest dużo racji w naszych osądach dotyczących tych ludzi.
Tak: to jest los, który wybrali, odeszli z normalności często na własne życzenie.
Poddali się swoim nałogom, które uczyniły z nich "żywe trupy"! 
Bo tym są!
 Ludzie bez przyszłości, bez nadziei ze smutnym otępiałym alkoholem spojrzeniem i to ciągłe ich wyczekiwanie na..... ?
No właśnie, na co czeka człowiek bez nadziei i przyszłości, gdy jednak tli się w nim ciągle człowieczeństwo?
       Moi drodzy: my wszyscy: syci, normalni podróżni w drodze naszego przeznaczenia; pomyślmy niekiedy z odrobiną empatii o tych ludziach dworców kolejowych, którzy nigdy nie kupią biletu i nie odbędą swojej podróży nadziei.
Może oni zasługują na iskierkę ciepła także od nas, bo nadal są ludżmi!
       Gdy wspominam tych nieszczęśników z dworców kolejowych to myślę sobie, że oni są dla nas wszystkich; począwszy ode mnie, poprzez Ciebie, a kończąc na naszych władzach czymś w rodzaju wyrzutu i zadania, które powinniśmy podjąć i nie mówmy, że to nie nasza sprawa!.
       Oni sami sobie nie potrafią już pomóc, ale nadal jest w nich Człowiek!
Pozdrawiam Kryspin
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz