środa, 1 października 2014

Kolczatka

     Mieszkam na wsi z moim towarzyszem, wyżłem weimarskim.
Mój pies nieustannie zażywa raju i swobody, której tak niedawno jeszcze nie miał żyjąc w miejskiej matni.
Oprócz ogromnej działki ma do dyspozycji ogromne pola sąsiadów, pobliski las z pięknym jeziorem i nieograniczaną możliwość wycieczek do zagród sąsiadów, aby przywitać się każdego ranka z ich pieskami i inną udomowioną zwierzyną .
    Etna jest w miarę posłusznym psem i do tego mądrym. Na wołanie swojego pana wraca  i po przygodach poranka wraca do domowego azylu i jest szczęśliwa.
Niekiedy wychodzimy poza nasze gospodarstwo, choćby po to, aby zrobić potrzebne zakupy w sklepie oddalonym o półtora kilometra .
To taki dłuższy spacer, w czasie którego część trasy mój towarzysz musi odbywać na uwięzi smyczy.
To jest konieczne na wiejskiej drodze, po której śmigają samochody.
Ona to wie, że potrzebuje ograniczenia dla swoje żywiołowej natury i dlatego z pokorą poddaje łeb w objęcia obroży i smyczy.
Nie jest to zniewolenie i ona to wie, choć niekiedy zwierzęcy temperament  bierze górę, [a może to także pragnienie smakołyku, który otrzymuje po mojej wizycie w sklepie] i wtedy nawet na smyczy ciągnie niemiłosiernie[ a jest to silne zwierzę o wadze prawie 50 kg] i mamy kłopot.
Obserwujący nas na takim spacerze mieli z pewnością niezły ubaw, gdy wyglądaliśmy jak bohaterowie z filmu "Poszukiwany, poszukiwana", gdy Marysia zaliczała spacer z olbrzymim dogiem, który  wyprowadzał ją na spacer  szarpiąc niemiłosiernie.
    Aby rozwiązać problem zastosowałem kolczatkę zamiast zwykłej skórzanej obroży.
To przecież okrutne, pomyślałem w pierwszej chwili oglądając "narzędzie psich tortur "
Zaraz jednak dotarło do mnie, ze taka obroża,[takie ograniczenie "wolności" dla psa] nie jest średniowiecznym narzędziem wymyślonym przez sadystycznego kata, a mądrym narzędziem "dyscypliny", powstrzymującym bezmyślny psi żywioł.
Założyłem Etnie kolczatkę, która wcale nie krępowała jej szyi i nie sprawiała bólu.
W czasie spaceru mój pies tylko na początku ruszył jak zwykle niczym  strongman mierzący się z ogromną ciężarówką przytroczoną pasami do jego barków.
Po chwili i lekkim pisku zrozumiała, ze odczuwa lekkie ukłucie szyi i pojęła, że nie sprawia jej bólu spacer, który uwielbia, a bezsensowne szarpanie i przestała bezmyślnie ciągnąć .
Nareszcie spacer przestał być dla nas  koszmarem[ ją do tej pory bolała podduszana obrożą szyja, a mnie tarmoszony bark i ręka, w której trzymałem smycz]
Teraz  ona i ja czerpiemy przyjemność ze wspólnej drogi na końcu której jest sklep, w którym robię zakupy. Etana w drodze powrotnej dumnie kroczy z chrupiącą bułką trzymaną w uśmiechniętej mordzie.
Taka kolczatka[ ograniczenie] wcale nie musi zadawać bólu, pomyślałem.
Może nie tylko psy powinny mieć" kolczatki"? Może i nam, ludziom taka swoista obroża służyłaby ?
Pewnie Tak!
Kryspin
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz