piątek, 31 października 2014

Halloween

    No i zaczęło się!
To kolejna "tradycja"- dyskusja nad teologiczną niepoprawnością importowanego do nas  święta: halloween!
Od czasu otwarcia się nas na świat po transformacji 1989 roku, nieustannie powraca dyskusja nad tym amerykańskim dziwolągiem, który [ w mniemaniu wielu domorosłych "teologów"] jest wymysłem samego diabła!
A tak nam było dobrze, gdy żyliśmy zaściankową pobożnością i nawet celowe mylenie w mediach minionego reżimu święta Wszystkich Świętych z dniem zmarłych, który Kościół celebruje dopiero 2 listopada, jakoś tolerowaliśmy.
Ale zwyczaj radosnego przeżywania dnia 1 listopada, a raczej wigilii święta Wszystkich Świętych, bo halloween przypisany jest dzisiejszemu dniu[31 października], to istna zgroza!
    Księża już w minioną niedzielę i w kolejnych dniach, gdy spotykali się z dzieciakami na szkolnych katechezach, wielokrotnie ze srogą miną informowali maluczkich: że nadchodzące święto to czas wzmożonego działania złego[ diabła], który odrywa nasze myśli od spraw najważniejszych, ostatecznych.
"My, katolicy winniśmy nadchodzące dni przeżywać refleksyjnie, może nawet w zadumie nad prawdą oczywistą, że na tej ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami i każdego człowieczka czeka ten moment, gdy Pan  powołuje go do wieczności! 
Czyli po ludzku- funduje nam śmierć![przepraszam za to dopowiedzenie, ale tak jakoś samo mi się cisnęło na usta]
Zadziwia mnie jednak logika, choć może lepsze byłoby określenie: brak logiki w Kościele w sprawach związanych z dniem 1 listopada i tym, jak godzi się obchodzić to święto!
      Wielokrotnie obserwowałem na naszych cmentarzach Cyganów, którzy w dziwny dla ogółu sposób obchodzą ten dzień przy mogiłach swoich bliskich.
Stawiają stoły, na których pojawiają się potrawy i alkohol, a wszyscy obecni zachowują się jak na biesiadzie i trudno wśród zgromadzonych doszukać się smutku, a często wręcz przeciwnie- ucztują z radością!
No ale "pobożny " katolik przechodzi obok i ze zgorszeniem pomyśli tylko: "Te brudasy to nawet takiego miejsca nie potrafią uszanować; zgroza!"
     No to może inny przykład:
W zakonach kontemplacyjnych, gdzie pobożni bracia[ i siostry także], prowadzą życie polegające na  umartwieniu i modlitwie, gdy umiera jeden z nich, ogłaszają dzień świąteczny i autentycznie się radują!
Jak to więc jest?
     A może te "brudasy" i pobożni braciszkowie mają rację??
Wróćmy do otoczki święta 1 listopada.
     Dziwi mnie, że nasi "nauczyciele" od tego, co wypada i jak powinniśmy przeżywać święto Wszystkich Świętych, jakoś nie piętnują niekończących się szpalerów straganów handlarzy, którzy w tych dniach mają swoje żniwa.
Miliony kwiatów, tysiące ton zniczy i wszelkiego rodzaju kiczowatych ozdób[ często produkowanych daleko od nas, gdzie wykonują je małe rączki chińskich pracowników], jakoś nie sprowadzają gromów oburzenia kościelnych "nadzorców" !
Jeśli ten jarmark jest cacy, to dlaczego wydrążona dynia powoduje tyle emocji?
     Kochani apologeci [obrońcy] tradycyjnych, "naszych" zwyczajów związanych z  1 listopada; tak sobie myślę, że za tym wszystkim stoi prawda zupełnie nie mająca związku z "teologicznymi" aspektami tych dni!
Aby wszystko było jasne, to może wróćmy na chwilę do czasów, gdy po Palestynie chodził Nauczyciel i do jednego zgrzytu, którego był sprawcą, do grandy na dziedzińcu świątynnym!
Powywracał stoły handlarzy i przepędził kupczyków kręcących swoje interesiki przy okazji licznych świąt!
Ale musiał wtedy wkurzyć kapłanów, którzy nie brudząc sobie łapek, kasowali swoją działkę od każdego przedmiotu sprzedawanego w cieniu ołtarza!
No i chyba mam sposób, który zakończy wojnę z haloween!
Może załatwcie "czcigodni" dla.... Kościoła..???, podatek od drążonych dyń i kolorowych szmatek, w które przebierają się rozbawione maluchy w trakcie halloweenowych zabaw i wtedy będzie to bardziej teologicznie poprawne!
Kryspin     



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz