poniedziałek, 6 października 2014

Śniadaniowa celebracja!

      Gdy siadam rano do śniadania, zwłaszcza w świątecznym dniu, bardzo często przypominam sobie film:"Kate i Leopold", a szczególnie ich pierwsze śniadanie we współczesnym Nowym Jorku.
Mógłbym wielokrotnie oglądać tę scenę pierwszego śniadania głównych bohaterów, którzy za sprawą portalu czasu spotkali się we współczesnym Nowym Jorku.
Leopold [ Hugh Jackman], arystokrata z minionego czasu przeżywa szok obserwując zabieganą Kate [Meg Ryan], dla której poranny posiłek to strata czasu, dlatego połyka coś w pośpiechu by po chwili wybiec do zwariowanego świata.
Według Leopolda każdy posiłek powinna poprzedzać "celebracja" począwszy od samego przygotowania, aż po samo jedzenie [ powinno to być świadomym czasem przemyśleń i refleksji] i tylko wtedy ma sens i sprawia człowiekowi przyjemność.
No tak, powtórzymy za Kate:
Takie celebracje można było pielęgnować kiedyś, gdy świat jakoś wolniej się kręcił, a teraz trzeba nieustannie mierzyć się z czymś na kształt wyścigu: kto lepiej , szybciej, dalej....
Może i prawda?
Chcemy, czy nie; staliśmy się uczestnikami tego głupiego wyścigu i uciekają nam dni, byle do piątkowego popołudnia, byle zaznać chwili oddechu....
      Mam świeżo w pamięci wczorajszy poranny, świąteczny posiłek i odczuwam zadowolenie, że właśnie tak wyglądał i wcale nie chodzi mi o obfitość stołu, a coś co określiłbym czymś na kształt celebracji!.
Taka uroczysta forma jest szczególnie ważna, gdy zamierzamy go spożyć w towarzystwie osoby, która zajmuje bardzo ważne miejsce w naszym sercu i chcemy to zaakcentować także przy stole.
     Z taką motywacją zabrałem się więc do tworzenia "dzieła", które już nie było tylko zwykłym śniadaniem, a czymś o wiele ważniejszym. Przystroiłem więc talerze zieloną sałatą, plasterki pomidora poukładałem w szpalery,a  na nich cebulka i szczypta pieprzu. Obok porcji warzyw plasterki aromatycznej szynki, a całość "zimnej" części talerzy dopełniła, uprzednio zrobiona przez ukochaną osobę, sałatka jarzynowa, która trafiła na czarne, błyszczące talerze obok wędliny.[pewnie sałatka mogłaby pozostać w półmisku z lodówki, ale uformowana w kule przystrojone zieloną pietruszką jakoś bardziej pobudzała nasze kubki smakowe]
Ostatecznym dopełnieniem dekoracji śniadaniowego dzieła była  jajecznica przyrządzona na spokojnym ogniu. No i to wszystko!
A właśnie: Jeszcze coś do picia!
Poranna kawa była już po przebudzeniu więc teraz sok pomidorowy w pięknych pucharkach stał się uzupełnieniem stołu.
      Teraz można było już spokojnie zasiąść do posiłku i delektować się nim w ciszy niedzielnego poranka.
Gorąco zachęcam każdego z was, abyście choćby raz po raz zafundowali sobie takie świadome celebrowanie posiłku i to nie tylko od święta!
Myślę, że taka chwila zatrzymania w tym szaleńczym biegu naszego życia jest nam wszystkim potrzebna i to nie tylko od święta!.
    W salonie mojego domu, w rogu stoi duży kominek, który zimą  ogrzewa wszystkie pokoje.
Kominek to taki swoisty "antyk", niby przeżytek, ale jakże modny!
Niekiedy montowany jest tylko dla ozdoby, gdy cały ciężar ogrzewania złożony zostaje na kaloryfery, czy ogrzewanie montowane w płytach podłogowych, ale i tak w odpowiednim miejscu on także jest!
Niektórzy "nowocześni" właściciele stawiają kominki elektryczne, gazowe i mówią wtedy sami do siebie: To wygoda i oszczędność czasu.
A ja wolę jednak samemu rozpalać drewienka, później dokładać grube szczapy i patrzeć na taniec ognia, który odgrywa przed zapatrzonymi w płomienie szczególny spektakl.
Uwielbiam wtedy zasiąść obok trzymając w dłoni lampkę wina; patrzeć w zadumie i chłonąć piękno żywego ognia.
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz