środa, 15 października 2014

Ścieżki losu!

     Po powrocie ze spotkania z Beatką całe popołudnie spędziłem w swoim mieszkaniu i myślami powracałem do tego czasu, gdy byliśmy w magicznej kawiarence.
Położyłem się na tapczanie,  zamknąłem oczy i przeżywałem na nowo każdą chwilę jej bliskości.
I choć bałem się sam przed sobą przyznać, to pokochałem ją od pierwszej chwili.
Drugi raz w swoim życiu przeżywałem tę magię.
    Kiedyś pokochałem nieznajomą o ślicznych i smutnych oczach i choć nic o niej jeszcze wtedy nie wiedziałem, to czułem to całym sobą, że to jest właśnie to.
    Pokochałem wtedy Romeczkę każdym zakamarkiem mojej duszy i nie był to tylko chwilowy zachwyt, rodzaj oszołomienia, które stygnie po jakimś czasie.Wtedy pierwszy raz świadomie odczułem, że to jest magia niesamowitego uczucia.
Podobnie, jak w przypadku ziarenka, które kiełkuje ku słońcu, aby już nieustannie wzrastać w przepiękny  kwiat, tak w mym sercu wzrastała Miłość!
    Dzisiaj przeżyłem to samo.
I odczułem to bardzo świadomie, bo przecież pamiętałem smak tego, co mi kiedyś zostało ofiarowane. Pragnąłem powrotu piękna i ono minie dotknęło!
     Beatka przyjechała do mnie następnego dnia po pracy.
Gdy żegnaliśmy się wczoraj, zaproponowałem jej następne spotkanie w moim domu.
Trochę się wtedy speszyła i pewnie nie wyraziłaby zgody na moją propozycję, gdyby nie szczera prośba z mej strony i zapewnienie, że będę dżentelmenem i nie zrobię nic niestosownego, co mogłoby ją obrazić!
Dodatkowym argumentem przemawiającym za jej odwiedzinami stała się Etna, moja sunia,  weimar, który nie lubił, gdy jego pan zamykał ją samą w pustym mieszkaniu.
Beatka kochała pieski i może to także przekonało ją do decyzji na tak!
     Przygotowałem kawę, ustawiłem kieliszki do szampana i niecierpliwie spoglądałem na zegarek, oczekując na jej przybycie.
-Nareszcie jest!
Delikatnie przytuliłem ją na powitanie i w tej samej chwili opuściła mnie trema niepewności, która jeszcze tak niedawno kołatała się w moich myślach:
-A może nie przyjedzie, a jeśli nawet, to czy będzie tak w pełni zadowolona z mojego pomysłu "domowej randki"?
     Usiedliśmy na kanapie blisko siebie, a Etna nadal przeciągała moment powitania nadstawiając wielką mordę, aby Beatka głaskaniem zaakceptowała jej przyjaźń.
Przez chwilę patrzyłem, jak ona szmera sunię za wielkimi uszami i widziałem, że nie robi tego tylko tak dla świętego spokoju, co mój pies odczuwał rozkosznie pomrukując z zadowoleniem.
-Muszę ci coś powiedzieć- powiedziała  nie przestając szmerać Etny.
- Zamierzałam wczoraj po pracy, przed snem przeczytać kilka stron "Zakochanej koloratki", ale nie mogłam poprzestać na zamierzonej chwili z tą książką z kilku powodów:
Najpierw poryczałam się czytając początek i historię odejścia twojej żony, a później zdębiałam, gdy czytałam o jej mężu Krzysztofie. Nie uwierzysz, ale w trakcie poznawania jakim był człowiekiem, to tak jakbym czytała opis mojego Piotra[męża] .
I na koniec wasza historia z Dębek.....Ja tam jeździłam co roku do ciotki, która tam mieszka.
Przerwała na chwilę i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, by po chwili dodać:
-Nie uważasz, że to jest niesamowite...?
Chwyciłem delikatnie jej dłonie i powiedziałem:
-Beatuś! Nic nie dzieje się bez powodu, a my tego nie rozumiemy, że los, może Bóg, kieruje naszymi drogami i tylko niekiedy jak przez mgłę dostrzegamy zarysy tego planu i mówimy: to niesamowite!
     Spojrzała mi prosto w oczy i zrozumiałem, że pragniemy w tej chwili tego samego:
Nasze usta zbliżyły się do siebie, aby najpierw delikatnymi muśnięciami obdarzać się słodyczą , by później przerodzić się w namiętność całkowitego oddania.
    Zatrzymaliśmy się na chwilę w miłosnym zapomnieniu, nasze pobłyskujące przeżywanym podnieceniem oczy spotkały się i wtedy jednocześnie z naszych ust padły te same słowa: Kocham Cię..........
CDN
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz