wtorek, 14 października 2014

Magiczna kawiarenka!

     Lipcowe przedpołudnie zapraszało do romantycznego spaceru w kierunku magicznych uliczek okalających Stary Rynek Poznania.
Po uliczkach snuli się najczęściej młodzi ludzie, trzymali się za ręce,a w ich spojrzeniach można było dostrzec pragnienie miłości.
    Ten nastrój udzielił się także nam, choć znaliśmy się dopiero przez chwilę, ale oboje odczuwaliśmy ten aromat ludzkich pragnień unoszący się wokół i pragnęliśmy nim oddychać.
Chwyciłem Beatę za rękę i delikatnie poprowadziłem ku naszemu przeznaczeniu.
Zauważyłem, że to sprawia przyjemność nie tylko mnie, bo Beatka raz po raz spoglądała na mnie ciepłym wzrokiem jakby chciała powiedzieć, że i dla niej jest to miłe.
Zatrzymaliśmy się przed kawiarenką z letnim ogródkiem mieszczącym małe stoliczki przed wejściem do środka.
Wszystkie miejsca były jednak zajęte przez tych, którzy podobnie jak my spotkali się, aby prowadzić rozmowy serc.
Weszliśmy do środka, gdzie mieściły się podobne jasne stoliki z małymi wazonikami, w których obok maleńkich świeczek gości witały polne ,kolorowe kwiatki.
Jeż zamierzaliśmy zasiąść przy jednym z nich, gdy młoda dziewczyna, zapewne studentka pracująca jako kelnerka, powiedziała nam, że w głębi lokalu jest jeszcze jeden ogródek  i tam możemy posiedzieć w intymnej atmosferze.
Miała rację, bo po chwili zobaczyliśmy śliczne miejsce, jakby stworzone do spotkań kochanków, gdy potrzebują tylko jednego: ciszy i spokoju przy delikatnej muzyce dobiegającej z sali obok, a oni mogą zasiąść bliziutko siebie trzymając się za ręce.
    W kawiarnianym ogródku przesiedzieliśmy ponad dwie godziny i rozmawialiśmy o naszych przeszłościach, o mojej utraconej miłości i o pragnieniu miłości, które wypełniało serce Beatki.
Na stoliku leżała róża, którą ona raz po raz delikatnie dotykała powtarzając: jaka ona jest piękna i spragniona ożywczej wody.
Młoda dziewczyna po chwili przyniosła nam do stolika wazonik, abyśmy mogli uratować ten śliczny, spragniony kwiat.
Pomyślałem wtedy, że oboje potrzebujemy i pragniemy takiego powrotu życia, choć jesteśmy po różnej przeszłości.
     Obojgu potrzeba nam było tej wody przywracającej życie naszym duszom.
W czasie naszego pierwszego spotkania dałem Beatce "Zakochaną koloratkę", aby na jej kartach mogła poznać mnie bliżej i aby odczuła moje pragnienie, które przyprowadziło mnie tutaj, do magicznej kawiarenki, która stała się miejscem spotkania mojej nowej Miłości.
     Siedzieliśmy długo wpatrzeni w siebie, nasze dłonie prowadziły rozmowę delikatnymi muśnięciami, ciepłym dotykiem i chyba właśnie one pierwsze podjęły dialog zakochanych.
Nagle uświadomiliśmy sobie, że czas naszego spotkania dobiegł końca, bo życie ze swoją prozą domagało się swoich praw i Beatka musiała powrócić do pracy.
Ostatnie chwile we dwoje i pocałunek na pożegnanie, który przerodził się w cudowne zespolenie naszych ust, gdy oboje zapragnęliśmy, aby ta chwila trwała wiecznie.
Później Beatka wtuliła się mocno w moje ramiona, potem spotkanie naszych oczu mówiących to, czego jeszcze nie powiedzieliśmy słowami.
Czy spotkamy się jutro- zapytałem szeptem, a ona najpierw podarowała mi kolejny gorący pocałunek, a później równie cicho dodała:
Tak spotkamy się, pragniemy tego oboje prawda?   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz