niedziela, 15 czerwca 2014

Rodzina nuklearna!

       Pewnie jestem już stary, bo coraz częściej uciekam do wspomnień z dawnego świata, który gdzieś w zakamarkach pragnienia pozostał i niekiedy próbuje mi o sobie przypomnieć.
Jeszcze tak niedawno, jakby to było wczoraj, dżwięczały mi w duszy słowa minionego[dla mnie]pokolenia, które swoje wspomnienia zaczynało tak:
"A przed wojną to....."
Wtedy to mnie śmieszyło i niekiedy irytowało.
      Młody, zbuntowany człowiek nie chciał ciągle  wysłuchiwać pieśni przeszłości i niekiedy odpalał:
"Tak, wiem: ale tamten czas już minął, świat się posunął, teraz żyjemy w erze atomu, jesteśmy nowocześni i chcemy patrzeć w przyszłość..."
       Dzisiaj rano usłyszałem  socjologa rodzinnego, który snuł w radiu rozważania na temat rodziny, młodych ludzi stojących na progu decyzji: co dalej.
Dowiedziałem się tego, co można zobaczyć gołym okiem; ale pierwszy raz usłyszałem, że teraz modelem dominującym jest:" rodzina nuklearna!".
A tak właściwie to nie jest to tak do końca prawda, bo ten "twór" nowoczesnego społeczeństwa wcale nie dominuje, nie wytrzymując konkurencji ze związkami partnerskimi, rozwodami, modą na życie solowe, pełen luz od przypadku do przypadku.
"Rodzina nuklearna", a może trzeba by użyć określenia:"rodzina atomowa"?
Dla nierozumiejących tych określeń krótkie wyjaśnienie: rodzina nuklearna, to nowy model samodzielności młodych na swoim. 
Nowy model będący przeciwieństwem rodzin wielopokoleniowych [rodziny o charakterze patriarchalnym], w których byli dziadkowie,dzieci i wnuki w jednym stadzie.
Tamten model staje się po woli skansenem przeszłości i najlepiej odczuwają to ci, którzy jeszcze kilkanaście lat temu budowali domy niczym małe kamienice, z myślą o dzieciach, które kiedyś pójdą "na swoje" pozostając z treściami pod jednym dachem [ wtedy będą miały lokum jak znalazł.]
No i pozostał ból głowy
Bo pisklaki dorosły, usamodzielniły się i swoje gniazda umościły gdzieś tam, daleko.
Rodzina atomowa!
Fizyk nuklearny, ba nawet laik, który choćby zasłyszał na czym polega reakcja łańcuchowa; wie, że cały proces jest rodzajem paradoksu:
Najpierw następuje proces rozpadu na  cząsteczki elementarne[ atomy], a póżniej przez proces akceleracji dochodzi do przyspieszenia tychże  i następuje wyzwolenie niebywałej mocy.
A efekt?
W pozytywnym wykorzystaniu- mamy tanią energię elektryczną, aparaturę medyczną i wiele innych dobrych rzeczy.
Jest jednak i ta ciemna strona mocy.
Siła niszcząca, która daje człowiekowi narzędzie do samozagłady.
Postęp to wielka moc!
Może dawać narzędzia do łatwiejszego życia, ale niesie w sobie także niewyobrażalne zagrożenie.
Rodzina nuklearna!
      Broń Boże nie zamierzam krytykować pragnień młodych ludzi, którzy chcą tworzyć swoją przyszłość w myśl zasady:" najlepiej na swoim ", to jest pozytywne pragnienie wykorzystania "mocy" i niech tak będzie.
Jednego tylko się boję, że ten "nuklearyzm " zostanie zamknięty w kapsule zapomnienia i negacji wszystkiego, co poza, co było.
CDN
Kryspin

  .

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz