piątek, 13 czerwca 2014

Pedofile i inne ofiary "trującego grzyba" Kościoła!

      Życie w więzieniu rządzi się swoimi prawami.
Osadzeni w tych miejscach odosobnienia przechodzą proces resocjalizacji, czyli uczenia się powrotu na tory poprawnego zachowania w społeczeństwie, do którego mają powrócić po odbyciu kary.
Największą porażką tych ośrodków jest jednak to, ze więzienie nie zmienia człowieka w anioła i prowadzi do nawrotu patologi.
Badania jasno mówią, że osoby osadzone w więzieniach z wyrokami długoterminowymi, powrócą za kraty.
      Publiczną tajemnicą, a właściwie powszechnie znaną prawdą jest to, że taki stan zamknięcia deprawuje i prowadzi do zachowań, które nie miałyby miejsca na wolności.
Więżień ma zorganizowane życie za kratami: trzy posiłki dziennie, spacerniak, niekiedy wykonuje jakieś prace użyteczne,ma świetlice zajęciowe, niekiedy przepustki.
Oprócz  strażników zajmują się nim wychowawcy, na etatach są psychologowie.
Machina penitencjarna stara się, aby uspokoić swoje sumienie:dajemy wszystko, co tylko jest w naszej mocy, według najlepszej wiedzy o zachowaniu człowieka w zamknięciu.
Pomimo tylu zabiegów ze strony dozorujących, więżniowie tworzą sobie swój świat z zachowaniami, o których na wolności nawet by nie pomyśleli.
Agresja, dominacja, upadlanie nowych, swoisty kodeks przewidujący "kary" i określający pozycję w tej społeczności, to rzeczywistość życia za kratami, z którą zapoznaje się nowy i musi się dostosować , albo zginie!
Bardzo ważną sferą życia w odosobnieniu jest zaspakajanie potrzeb seksualnych.
Rytualne gwałty, stosunki homoseksualne [ w męskich i żeńskich oddziałach] są powszechnym zwyczajem i nikogo nie dziwią.
Problemu moralnej deprawacji nie rozwiązują nawet tak zwane pokoje spotkań, które zostały wprowadzone po to, aby przeciwdziałać seksualnej patologiii.
Ktoś naiwny zrobi wielkie oczy i będzie zastanawiał się:
Jak to może tak być?
Przecież nie każdy w więzieniu znalazł się z powodu dewiacji, czy homoseksualnej skłonności?
      Członkowie Episkopatu oznajmili, że wreszcie "poważnie" zajmą się sprawami pedofilii w polskim Kościele:
Po pierwsze nabożeństwo pokutne i publiczne napiętnowanie zła i dobrze.
Od tego zaczyna się leczenie choroby!
Po drugie: konferencja naukowa, o tym jak chronić potencjalne ofiary księży o skłonnościach dewiacyjnych
No i na razie dosyć, na kilka miesięcy uspokoi się sumienia własne dostojników w fioletach, no i może dotychczasowe ofiary po chrześcijańsku przebaczą
Gorzej będzie z tymi "obrażonymi", którzy chcę jeszcze kasę za seks- jaki brak pokory.
No ale to problem na następne miesiące, albo lata.
Zatrudni się prawników o we współpracy z polskim sądownictwem, które działa w tempie biegu żółwia, problem się zestarzeje, zblednie.
       Leczmy objawy, aplikujmy pigułki usuwające gorączkę i róbmy to wielokrotnie- zdecydowali lekarze w sprawie pacjenta, który trafiał do nich systematycznie i był coraz słabszy, aż w końcu się nie pojawił się kolejny raz; umarł.
Co go zabiło, przecież troszczyliśmy się o jego zdrowie?
Dopiero patolog przy sekcji zwłok dał odpowiedż, co było przyczyną zgonu:
Chory mieszkał w  pomieszczeniu z zabójczym grzybem, który pokrywał całe ściany po sufit i jeszcze dodatkowo dach jego domu pokryty był eternitem!
       Sześć lat spędziłem za murami seminarium i poza dwoma kandydatami do kapłaństwa, którzy przejawiali inklinacje homoseksualne [statystycznie bardzo poniżej średniej statystycznej], nie zaobserwowałem ani jednego człowieka o skłonnościach pedofilskich, co przez tak długi okres bycia przez 24 h na dobę byłoby nie do ukrycia !  Zero dewiantów!!!
      Do więzień trafia znikomy procent homoseksualistów i gwałcicieli......
Panowie "Generałowie" Kościoła:To wszystko są ofiary wymyślonych nakazów, które nijak mają się do Bożego zamiaru, który stworzył człowieka z pragnieniami i tym, co nauka określa mianem "Ludzkiej natury"
Może w czasie modlitwy przepraszającej, gdy w akcie pokuty, uderzając się w pierś, klepiąc słowa:
"Moja wina"....zastanowicie się jak bardzo one w tej chwili stają się aktualne?
      Przed ludzkim sądem prawnicy potrafią was wybronić, ale Pan Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który nie potrzebuje adwokatów, aby wydać wyrok.
      W kodeksie karnym jest określenie: kierownictwo sprawcze.
      W Norymberdze na ławie oskarżonych zasiadło wiele osób, które nawet nigdy pistoletu w ręce nie miało, a otrzymali surowe kary za zbrodnie za które ponosili odpowiedzialność sprawczą!
Sędziowie uzasadnili ich winę powołując się na to, że stworzyli system i filozofię zbrodni.
Ktoś powie: przesadzasz w porównaniu....?
Sądzę, że nie i to autentycznie mnie przeraża!!!
Ofiary" wyhodowanych" kościelnych dewiantów liczy się w dziesiątki tysięcy
W setki tysięcy idzie liczba kobiet traktowanych jak dziwki, nałożnice, konkubiny?
Do tego setki tysięcy kapłanów, którzy żyją podwójną moralnością[ jak więżniowie stosują zasadę pokoi spotkań]!
To wszystko są ofiary systemu nakazów i zakazów wymyślonych przez ludzi i nie ma w tym żadnego Bożego przesłania, bo On stworzył człowieka z pragnieniami, z" ludzką naturą"!
 A tak na koniec!
Episkopat deklaruje surowe traktowanie kapłanów ze skłonnościami pedofilskimi z wydaleniem ze stanu włącznie.
I co?
Będziecie wysyłać w świat dewiantów?
A może powinniście pomyśleć, że naprawienie szkód, to także ochrona przyszłych ofiar tych ludzi in leczenie dewiantów wyhodowanych przez Kościół.
Jak tego dokonać?
Na początek rada, której patolog udzielił pozostałym domownikom zagrzybionego lokum:
Wynoście się z tego miejsca, albo zniszczcie grzyba!
Kryspin



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz