niedziela, 2 listopada 2014

Holy wins-pochód świętych!

    No i mamy już drugi dzień listopada, godziny zadumy i wspomnień związanych z naszymi bliskimi, którzy już nigdy do nas nie powiedzą miłego słowa na powitanie i ich uśmiech dobra możemy tylko zobaczyć w naszej pamięci.
    Dzień zaduszny jest jakby dopowiedzeniem do wczorajszego uroczystego przeżywania święta wszystkich szczęśliwców, którzy zmartwienia ziemskiego życia mają już poza sobą i doświadczają spokoju wiecznego szczęścia.
    A nam pozostaje tylko zazdrościć im tego błogostanu,  zwłaszcza, że oni mają gwarancję, że będzie trwał już wiecznie....
A my....?
To był męczący czas, korki na ulicach, tłumy w okolicach cmentarzy i ubytki w naszym budżecie po zakupach przeznaczonych na grobowe kompozycje....
     Cieszę się, że minęły te święta i nie chodzi o to, że jestem przeciwny tradycji i wdzięcznej pamięci wobec tych, którym przecież zawdzięczamy wiele, by nie rzec: wszystko!
Cieszę się na dziewięć dni spokoju na ulicach i w naszych mediach!
     Do 11 listopada będzie normalnie!
    Ale już co bardziej zapobiegliwi w zaciszu swoich domostw obmyślają strategię zadymy, bo co jak co, ale nadchodzący dzień niepodległości, jakim okrzyknięto 11 listopada to idealny czas na nową wojnę tych co są za i tych co są przeciw!
Jestem pewien, ze gdyby zapytać jednych i drugich o powód aprobaty, czy sprzeciwu; mało który z nich umiałby uzasadnić swoje działanie.
Ale to dopiero przed nami, choć już dziś, nie mając zdolności jasnowidza, czy proroka, możemy przewidzieć kolejne: burdy, petardy i kamienie wzmagające stanowiska antagonistów powołujących się na to samo święto!
     Czy wiecie, co to jest Holy  wins ?
     No właśnie, powinniśmy wiedzieć czym jest pochód świętych[ z ang.Holy wins], bo to przyszła siła będąca przeciwwagą dla "koszmarków" halloween.
I tu znowu trzeba z przykrością powiedzieć, że Kościół dał się wkręcić w idiotyczne udowadnianie, co jest słuszne, a co obraża świętowanie w dniu 1 listopada !
     I znowu wyszło śmiesznie i groteskowo, jak groteskowa była dyskusja pana Terlikowskiego i pani Szczuki, gdy on widział miejsce dyni na talerzu, a ona z agresją afrykańskiej lwicy broniła idei wyprowadzenia tego owocu na ulice naszych miast powołując się na odwieczną tradycję czci pamięci zmarłych daleko starszej, aniżeli katolickie bajanie[ np.zwyczaj mickiewiczowskich dziadów]
    Drodzy włodarze, decydenci Kościoła w naszej ojczyźnie!
Mam gorącą prośbę: zabrońcie panu Terlikowskiemu pokazywać się w telewizji, unikniecie wtedy koszmaru łączenia jego pseudo teologicznych wywodów ze stanowiskiem tej szacownej instytucji.
I jeśli was to nie obchodzi szanowni hierarchowie, to zróbcie to dla nas, szeregowych katolików, bo jest nam zwyczajnie wstyd z oszołomów z takimi poglądami.
     Nie będę teraz rozwodził się nad holy wins, bo cóż mówić na temat żenującej scenerii pochodów dzieciaków, które fanatyczni rodzice przystroili w papierowe dekoracje imitujące szaty świętych i jeszcze im przykazały, że taki pochód ulicami miasta jest o wiele bardziej miły Pany Bogu, aniżeli krzykliwe bieganiny ich rówieśników przebranych za potworki i wyłudzających od naiwnych dorosłych słodycze: "jednym słowem ohyda i zgorszenie!!!"...
     A na koniec te biedne maluchy z minami mówiącymi wszystko[ ślinka leciała im na samą myśl, że Jakub i Kaśka mają ucieszną zabawę i garście łakoci, a im pozostaje powaga i słowa z cierpkim uśmiechem dorosłych- "Panu Bogu wasz pochód jest miły, gdy tamte wygłupy są wymysłem szatana"!]
 I po takim korowodzie świętych w tych małych, poprawnych katolikach może zrodzić się tylko jeden wniosek: Bycie świętym  jest nudne i nie wiem, czy nie lepiej ......?
     Kiedyś usłyszałem dowcip i pytanie:
Dokąd idą grzeczne dziewczynki?
-Do nieba!
A dokąd idą niegrzeczne?
-Tam, gdzie chcą! 
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz