piątek, 12 września 2014

Zapach żniw u wujka Sewera

       Kiedyś określałem siebie Kibicem życia, gdy lubiłem zatrzymywać się w zabieganiu miasta, by przez chwilę pomyśleć, jaki ma sens ta ciągła gonitwa wokoło?
Teraz też dopadają mnie te refleksje, gdy jestem z dala od tego zgiełku, gdy kolejny dzień obudził mnie  spokojem wiejskiej ciszy.
Pierwszy  zachwyt wiejskim klimatem przeżyłem dawno temu, gdy rodzice zafundowali mi wakacje u wujka na wsi.
Dzieciak z miasta przez cztery tygodnie oddychał powietrzem przesiąkniętym zapachem żniw, dojrzewającego zboża, które po ścięciu stawiane było w rzędy mendli, jak nazywali je miejscowi.
      Początek żniw miał swój ceremoniał, coś w rodzaju misterium, które wszyscy przeżywali.
Wujek Seweryn pierwsze kłosy obciął sierpem, a jego żona, moja ciocia sprawnie zawiązała z nich pierwszy snopek.
Po tym początku dopełnionym słowami:"w Imię Boże zaczynamy zbiór zboża, z którego powstanie chleb nasz powszedni" gospodarz odłożył stary sierp, aby zastąpić go kosą, którą kolejny raz dopieścił kamienną osełką, aby jeszcze sprawniej służyła do ścinania kolejnych łanów żółtych główek z napęczniałym kłosami ziaren.
Dobrze naostrzona kosa służyła do przygotowania miejsca dla snopowiązałki, maszyny ciągnionej przez karego i kasztankę, piękne konie będące chlubą wujka.
Ta maszyna, która w czasie pracy wypluwała związane snopki, była synonimem postępu i przed pół wiekiem wcale nie była tak powszechnie używaną maszyną na polach szumiącymi łanami dojrzałego zboża.
Jako młodego chłopaka z miasta interesowało mnie każde narzędzie rolnicze, które dane mi było zobaczyć  przy pracy na polu.
Mniej postępowi rolnicy w tamtym czasie korzystali ze żniwiarki, maszyny która tylko przy pomocy drewnianych łopat oddzielała porcje skoszonego zboża i w ślad za nią musiały podążać kobiety, które snopki wiązały ręcznie, używając do tego słomy uplatanej w rodzaj naturalnego wiązania.
Wujek szedł z postępem, dlatego niektórzy sąsiedzi trochę mu zazdrościli, ale to nie przeszkadzało wszystkim we wzajemnej pomocy.
      Gospodarz mający snopowiązałkę kosił pole sąsiada, a tamten w ramach wdzięczności pomagał w stawianiu mendli i w ten sposób praca szła sprawnie i żaden kłos na polach się nie marnował.
To był przyjemny widok, gdy jak okiem sięgnąć, na polach stały rzędy snopów wygrzewających się w lipcowym słońcu, by ziarna były suche i dorodne.
      Po kilku dniach tą całą "zbożową armię" trzeba było zebrać i zwieść do stodoły, by tam snopy doczekały do młócki.
Teraz rumaki zaprzęgano do wozu drabiniastego, na którym ustawiano gigantyczne sterty przeschniętego zboża, by ostrożnie przewieść je na miejsce do przepastnej stodoły mieszczącej się obok obory, gdzie mieszkały krowy,kolejna duma wujka.
Gdy załadowano ostatni wóz ze snopami, odczuwało się znowu coś w rodzaju święta i wszyscy z radością podążali w ślad za wolno kroczącymi rumakami zaprzężonymi  w ten środek transportu.  One chyba także wyczuwały tę wyjątkową chwilę kończącą pierwszy etap żniw.
Domownicy w tym dniu pod wieczór zasiedli na ławie przed domem, aby zażywać odpoczynku po ciężkiej pracy popijając schłodzone kwaśne mleko, a starsi chłopacy w  tym czasie z nadzieją patrzyli w kierunku gospodarza, który dla "dorosłych" przyniósł z małej ziemnej piwniczki gąsior głogowego wina, aby wszyscy pospołu mogli wypić toast podziękowania za szczęśliwe zbiory!
Taki obraz żniw zapamiętałem z czasu, gdy byłem jeszcze małym ksykiem, który zapamiętał to do dzisiaj i myśląc o tym dawnym przeżyciu nadal czuję zapach tamtej wsi, przesiąknięty aromatem dojrzałego zboża.
Kryspin.
P.S. Jutro podzielę się z wami kolejnymi moimi wspomnieniami z wakacji u wujka Sewera!.    

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie żniwa zazwyczaj nam się kojarzą z czymś przyjemnym oraz z latem gdyż wtedy właśnie jest na nie pora. Jednak aby do tego doszło ja polecam przeczytanie wpisu https://sadeczanin.info/gospodarka/chwasty-najczesciej-wystepujace-w-zbozach-i-skuteczne-metody-ich-zwalczania gdzie określono jak zwalczać chwasty występujące w zbożach.

    OdpowiedzUsuń