poniedziałek, 22 września 2014

Moja definicja szczęścia!

       Po kilkunastu latach transformacji tylko wspomnieniem mojego i starszego pokolenia pozostał czas, gdy wszystko zdawało się towarem deficytowym, a sklepy kojarzyły się nam z pustymi półkami, na których towar nigdy nie zagrzewał miejsca, bo w biegu, prawie nie dotykając sklepu, znajdował nabywcę, który zdawał się być szczęśliwcem, rodzajem zdobywcy paradującego z trofeum pośród tych niemających tyle szczęścia lub determinacji, aby wystać papier toaletowy, czy paczkę kawy!
      Dobrze, że zakończył się ten czas absurdu, gdy kazano nam się cieszyć z kubańskich niby pomarańczy, czy wyrobów czekoladopodobnych [dla młodszych: pomarańcze z Kuby w smaku przypominało rozmiękłe drewno,a wyroby imitujące czekoladę smakowały jak margaryna zabarwiona na brązowo].
jesteśmy wdzięczni, że opadła żelazna kurtyna, runął mur berliński i świat stał się jakby bliższy.
Teraz do woli możemy się pławić w wolności, podróżować za kilka złotych tanimi liniami lotniczymi na krańce Europy, a ci bardziej obdarzeni kasą i fantazją, mogą wylegiwać się na białym piachu Malediwów  w czasie, gdy u nas śnieg i zadymy okropnej zimy, która jakoś po staremu obdarza nas mrozem.
Staliśmy się nowocześni, otwarci na zdobywanie wszystkiego, co za pieniądze można sobie kupić!
       To nic, że teraz pracujemy po kilkanaście godzin na dobę! To nic, że niekiedy nie mamy czasu na widzenie naszych dzieci, którymi całymi dniami zajmują się dziadkowie, bo ich dzieci muszą się dorobić!To nic, że w rodzinach brakuje mężów z powodu tygodniowych, miesięcznych czy kwartalnych wyjazdów za "chlebem"!
      To wszystko nic, bo przecież tak trzeba: dla chleba z masełkiem, lepszym masełkiem , po które wypada pojechać na sąsiednią ulicę droższym, nowszym samochodem, z piękniejszego domu na prestiżowym osiedlu, gdzie nieustannie rozgrywane są "igrzyska": kto więcej, lepiej, w większym luksusie!
A może warto by zatrzymać się na chwilę i odpowiedzieć sobie samym: Po co żyjesz ?
      Ktoś powie teraz, że podejmuje trud, ciężką pracę, wyrzeczenie i niewygody, aby zapracować na szczęście swoje i swoich najbliższych, aby im [młodym] kiedyś było lepiej.
      Czym jest szczęście[ Możemy przewertować setki tomów z rozprawami filozoficznymi, aby tam odnaleźć odpowiedź na to pytanie], ale pewnie i tak nie wyczerpiemy definicji twego, czym jest szczęście?
Dla każdego pewnie jest ona inna, choć na pytanie, czego w życiu pragniesz najbardziej, większość bez namysłu odpowie: SZCZĘŚCIA!!!
Przy promocji "Zakochanej koloratki" często zadaję przyszłemu czytelnikowi to samo pytanie:
Czego pragniesz w życiu?
Wśród wielu odpowiedzi jedna zdecydowanie przeważa: Pragnę miłości!
Może więc w tym zawiera się szczęście?
Będę wdzięczny za wasze głosy: Co według was jest szczęściem i czego wam potrzeba, abyście określili siebie jako szczęśliwych!
Dla zachęty, odpowiem jako pierwszy:
Dla mnie szczęście, to kochać i być kochanym prawdziwą, wielką miłością!
Aby była jasność!:
        >Nie mam luksusowego samochodu[nawet nieluksusowego też nie mam!],
        >mieszkanie wynajmuję[nie dorobiłem się majątku w nieruchomościach],
        >nie posiadam nabrzmiałego konta w banku[ nienabrzmiałego też nie mam];
A jestem szczęśliwym człowiekiem, bo kocham i jestem kochany cudowną miłością!
Kryspin
P.S.
W zaufaniu wam powiem, że bardzo wielu ludzi mi zazdrości, ale czego?
No właśnie tego, o czym napisałem na końcu!
Pozdrawiam wszystkich szczęśliwych i tych nieszczęśliwych także
Kryspin   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz