wtorek, 23 września 2014

Kto nie lubi, a kto nienawidzi szczęścia?

      Wczoraj powiedziałem, że jestem szczęśliwy, bo kocham i jestem kochany!
Dzisiaj chciałbym podzielić się moimi spostrzeżeniami dotyczącymi zazdrości i nienawiści!
      Tak: nie lubimy myśleć o szczęściu: zwłaszcza wtedy, gdy ono przechodzi   obok nas, a my jakoś go nie doświadczamy.
Czujemy wtedy smutek panny z  potańcówki, która grzeje ławę w rogu wiejskiej remizy, gdy wymarzeni kandydaci do kolejnego tańca zapraszają dziewczynę obok niej!
Nieszczęśnica myśli wtedy ze łzami w oczach: "Czym ona zasłużyła sobie na takie powodzenie, gdy ja jestem przecież niczego sobie, a tatuśko ma tyle świń i hektary w ilości powodującej zawrót głowy u niejednego łowcy wiejskiego posagu?
Dlaczego więc ona, a nie ja?"
Od takiej frustracji już tylko krok do złości i wtedy zaczyna się:
"Ta zdzira w ogóle siebie nie nie szanuje, a do twego......"
No właśnie tu następuje tworzenie fabuły do "scenariusza" -pisanego  niechęcią!
      >Jeśli doświadczasz szczęścia, przygotuj się na "scenariusz" pisany niechęcią i to przez najbliższych, bo ci z oddali będą co najwyżej kibicami, słuchaczami sensacji!
Tak powstają plotki życiowych "frustratów", którzy swoje niepowodzenia życiowe, pretensje, że los pominął ich w chwili, gdy rozdawał "szczęście"; wyładowują poprzez szerzenie nieprawdy o tych, którym się "udało"!
     >Jeśli doświadczasz szczęścia, to bój się innej grupy: ludzi karmiących się nienawiścią!
To grupa nieszczęśników, którym należy najbardziej współczuć!
Kim więc oni są?
Najkrócej określić ich można jako osoby nierozliczone ze swoim sumieniem!!!!
       Kiedyś w ich oku zagościła "ewangeliczna belka", gdy swoim postępowaniem zafundowali sami sobie traumę krzyczącego własnego sumienia: "popełniłeś zło, niegodziwość, zbrodnię ....., ale możesz uwolnić się od mego wyrzutu, ale uznaj swoją winę, żałuj i napraw krzywdę"-a człowiek nie podejmuje trudu, nie współpracuje ze swoim sumieniem licząc, że ta okropna "belka" jakoś sama zaniknie, może z czasem zmurszeje i wypadnie; a ona nadal tkwi w "oku" jego duszy przekreślając jakąkolwiek szansę na prawdziwe szczęście!
To jest największe nieszczęście osób nierozliczonych ze swoją[ niekiedy bardzo ciemną] przeszłością i wcale nie doznają ulgi nawet wtedy gdy zaczynają okupywać pierwsze ławy w kościele tworząc iluzję "dobrego katolika"!
       Taka osoba niczym potępieniec[ osoba przebywająca w piekle swojej beznadziei] skorzysta z pierwszej okazji, by jadem nienawiści zaatakować szczęście! 
       Taki człowiek opętany nienawiścią nie waha się przed tworzeniem najgorszych oszczerstw, by ranić szczęście i wtedy na "widowni" znajduje "klakierów", którzy z podobnymi "belkami "w swoich oczach, karmią się na uczcie 'nienawiści", na którą skwapliwie przybywają!
       To boli najwięcej, bo taki jad rozbryzgują najczęściej osoby, które wydawały nam się takie bliskie, które obdarzaliśmy miłością, to niestety boli!
Co nam więc pozostaje oprócz żalu?
Pozostaje nam współczucie i nadzieja, że Dobry Bóg nie zamyka swojej miłości przed nikim i nie chce:"...Śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i żył...."
Kryspin


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz