wtorek, 22 marca 2016

Hieny tuczą się padliną!

    Wczoraj kolejny raz uświadomiłem sobie, że bardzo dobrym interesem jest sprzedaż fekalii i babranie się w kloace.
Nie mówię tu o ludziach żyjących na marginesie, bo oni [ z powodu niskiej higieny i braku codziennego mydła] tylko brzydko pachną, gdy zasiądą nie daj Boże obok nas w tramwaju .
    Wczoraj rozmawiałem z redaktorem pewnej gazety, która dobrze sobie żyje z ludzkich brudów, patologii zachowań w kwestii moralnej i to w środowiskach, które winny stać na straży tejże dziedziny życia.
W trakcie naszego spotkania próbowałem wytłumaczyć mu, dlaczego powstała  "Zatroskana koloratka" i dlaczego piszę  "Zaufaną koloratkę-konfesjonał krzywdy"
Mój rozmówca krótko przerwał mi twierdząc:" A po co pisać o problemie, jeśli wszyscy go znają ?
Nas interesuje: kto komu zrobił świństwo, źle się zachował i jest ubabrany w skandalu.
A jeśli nawet na razie jest o nim cicho, to my postaramy się o to, aby skutecznie, publicznie go ubabrać; dlatego w naszych artykułach podajemy nazwiska takich osób i to się sprzedaje"
     Po takiej deklaracji ze strony mojego rozmówcy, dalsze nasze spotkanie uznałem za zbędne.
W drodze powrotnej do domu zastanawiałem się nad tym wszystkim, co usłyszałem przed chwilą.
Tropiciele skandali, jakimi są osoby współpracujące z redakcją tegoż pisma, stawiają się ponad prawem, bo nawet w relacjach z rozpraw sądowych, gdy dziennikarze przygotowują relacje prasowe, mówią o przestępstwie i do chwili wyroku nie ośmielają się podawać do publicznej wiadomości nazwiska potencjalnego przestępcy!
   Tak sobie myślę, że trzeba mieć mentalność hieny, aby karmić się i zbijać kasę na rynsztokowych sensacjach!
Nigdy nie będzie mi po drodze z ludźmi gotowymi babrać się w kloace dla osobistego zysku, czy choćby satysfakcji!
    W moich książkach piszę o problemach bo wiem, że jestem to winien wszystkim tym, którzy mi zawierzyli.
Ci ludzie mówili mi o swoim bólu i traumie nie po to, aby za moim pośrednictwem stać się bohaterami "teatru brudu", ale abym był ich głosem i wyrzutem sumienia dla sprawców zadanego im zła!
    Jestem świadomy, że niektórzy poczują się zawiedzeni, bo zawsze zmieniam imiona moich rozmówców i nazwy miejscowości toczącej się akcji, ale tak trzeba.
W moich książkach piszę o złych dokonaniach, ale nie jestem i nie mogę stawiać się w pozycji sędziego wobec ludzi, którzy tech złych czynów się dopuszczają.
Piętnuję zło z nadzieją, że mówienie o nim, będzie impulsem do opamiętania dla tych, którzy ubabrali swoje sumienia w brudnych uczynkach.Piszę o problemie, aby dać nadzieję ofiarom.
Mam nadzieję, że nagłaśniając sprawy, które są"problemem" Kościoła, dotrę do sumień decydentów, od których zależy przyszłość tej instytucji.
Może jestem naiwny, ale wierzę w to!
Kryspin 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz