wtorek, 28 maja 2019

Nie należy kpić ze świętości



W jednym z peryskopów Angory pojawił się przedruk artykułu z brytyjskiego dziennika „The Independent”o święcie penisa, które corocznie sprowadza do miasta Kawasaki coraz to większe grono zwolenników reaktywowania tego dawnego święta.
Autorka opisując nastrój powszechnie panującej radości, której nie kryją uczestnicy tego dziwnego (dla nas europejczyków) marszu. W tej imprezie biorą udział całe rodziny (także z małymi dziećmi) i nikt nie czuje się zażenowany, czy zgorszony tym, że maluchy mogą zobaczyć wielkiego siusiaka niesionego na ozdobnym tronie przez dorosłych mężczyzn w tradycyjnych japońskich kimonach.
W dalszej części artykułu brytyjskiej dziennikarki dowiadujemy się także, że ta procesja nie jest rodzajem happeningu, czy wymyślonej prowokacji przeciwko komukolwiek, a poważnym świętem religijnym odwołującym się do starej tradycji modlitwy o potomstwo i harmonię małżeńską.
Co prawda przed laty ktoś nam obiecał, że będziemy u nas mieli drugą Japonię, ale nie myślałem, że doczekam jej w takiej formie, jaką zaprezentowały niedawno w Gdańsku panie nazywające siebie „Dziewuchami”.
Pewnie inspiracją do ich aktywności na Trójmiejskich ulicach nie był przywołany powyżej zwyczaj z japońskiego Kawasaki, bo nie powieliły religijnego rekwizytu, o którym wspomniałem, a zamiast męskiego narzędzia spełniającego ważną rolę w akcie prokreacji, na mało estetycznym kiju umieściły malowidło żeńskiej waginy.
To z pewnością nie była próba reaktywacji jakiegoś zapomnianego, religijnego obrzędu, a co najwyżej nieudolna, i wulgarna zarazem próba prowokacji wymierzonej w przekonania religijne tych z nas, którzy co roku biorą udział w ulicznych procesjach Bożego Ciała.
Pewnie znajdą się „adwokaci” gdańskiego ekscesu i będą próbować usprawiedliwić te panie: że była to ich, może trochę zbyt ostra, reakcja wywołana gniewem po pedofilskich skandalach wśród księży; to jednak nie usprawiedliwia brutalnego szargania religijnych uczuć wierzących.
I na tym warto zakończyć przywoływanie tamtego zdarzenia, bo rozdmuchiwanie go, kolejne piętnowania, czy angażowanie w tej kwestii chociażby organów ścigania, to tylko nadzieja na zyskanie kolejnego czasu i rozgłosu, którymi takie skandaliczne zachowania się karmią.
W naszej, uświęconej odwieczną tradycją, obrzędowości mamy wspaniałe religijne święto jakim jest Boże Ciało z kolorowymi procesjami do czterech, polowych ołtarzy.
Pewnie przy okazji tej uroczystości niejednokrotnie słyszeliśmy, w homiliach głoszonych przy tej okazji, że:
-„To jest jedyny dzień w roku, kiedy na naszych ulicach możemy spotkać Chrystusa, tak jak to szczęście mieli mieszkańcy Palestyny, gdy Nauczyciel z Nazaretu przemierzał tamtejsze szlaki: leczył poranione ciała i dusze napotkanych rodaków, mówił im o nadziei zbawienia i nauczał, że On sam jest dla wszystkich Chlebem na życie wieczne.”
To jednak nie jest do końca prawdą, o czym już kiedyś pisałem, ale warto może wrócić do już raz poruszanego tematu – naszych spotkań( naszych-ludzi wierzących)z Eucharystycznym Jezusem.
Konkretnie chodzi mi o formę uszanowania, które winniśmy bądź co bądź Bożemu Ciału pod postacią eucharystyczną.
Taka „etykieta” wiary stanowi, że przed Najświętszym Sakramentem najbardziej właściwą postawą jest przyklęk na jedno kolano.
W przypadku osób starszych, mniej sprawnych fizycznie będzie to skinienie głowy, które także wyraża szacunek do obecności najważniejszej dla nas Osoby.
Tak mało, a jednocześnie, kiedy człowiek poobserwuje dziwne kucki uprawiane przez uczestników niedzielnej mszy, czy rozbiegany wzrok i odwracanie głowy na widok kapłana spieszącego z Komunią św. do chorego; to odnosi się wrażenie, jakby taki prosty gest był czymś trudnym, albo wstydliwym.
A to tak mało wymagające zachowania. Ale one są jednocześnie bardzo ważne, bo one mówią, są rodzajem świadectwa i głosem dla innych:
-To są dla nas ważne, istotne sprawy, z których nie należy kpić, żartować, czy wręcz szydzić.
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz