środa, 22 maja 2019

Piękno majowych dni



Pewnie wielu z nas( już bardzo dojrzałych w latach), kiedy nadchodzi kolejny maj, z rozrzewnieniem wspomina swój egzaminem dojrzałości.
Moja matura przypadła w gorącym okresie związanym z wydarzeniami czerwca 1976 roku.
W tamtym pamiętnym początku lata robotnicy Radomia zdecydowanie zaprotestowali przeciwko systemowi, w którym władza realizowała swoje coraz bardziej chore wizje mając za nic dobro swoich „poddanych”.
Patrząc teraz z perspektywy lat, mogę stwierdzić, że tamten system się rozłaził i na nic zdawały się nerwowe kroki ówczesnych decydentów, aby ocalić to, czego się zachować już nie dało.
Może brak świadomości, a może tylko fundamentalna nienawiść wobec wszystkich „innych”, były wtedy na tyle silne, że mimo świadomości przegranej, odgryzali się na lewo i prawo.
Wśród tych innych- potencjalnych wrogów tamtej rzeczywistości, jednym z ważniejszych był Kościół, a ja właśnie zamierzałem związać z nim swoją przeszłość zaczynając w 1976 roku mój seminaryjny etap przygotowania do kapłaństwa.
Gdyby wtedy ktoś powiedział nam, że już niebawem runą mury tego systemu i będziemy oddychali wolnością, pewnie niewielu z nas uwierzyło by w taki scenariusz przyszłości; a tak się stało zaledwie po kilkunastu latach.
A gdyby tenże „prorok” wbrew euforii, która opanowała nas 16. X.1978 roku ( data powołania na Tron Piotrowy naszego rodaka Karola Wojtyłę ), zapowiedział nam, że nie minie kolejnych kilkanaście lat od dnia odejścia Jana Pawła II, a dotknie nas niebezpieczeństwo o wiele gorsze od dawnych, zbrodniczych knowań komunistycznej bezpieki; pewnie kolejny raz niewielu uwierzyłoby jego słowom.
Mamy maj 2019 roku.
Dla młodych, których historia życia rozpoczęła się na początku XXI wielu, z pewnością jeszcze długo będzie jednym z ważniejszych miesięcy ich życia, bo matura, bo perturbacje i niezawiniona niepewność i stres, który maturzystom 2019 roku zgotowali „dorośli” wplątując ich w swoje kłótnie.
Dla polityków ten wiosenny tegoroczny miesiąc to ważny czas agitacji i walki o głosy wyborców, aby móc odtrąbić sukces przy urnach ustawionych w związku z „wyścigiem do europarlamentu”.
To także ważny czas dla Kościoła, choć ten maj jest zupełnie inny, i choć chcielibyśmy, aby jak co roku był zdominowany aromatem wiosennych kwiatów strojących przydrożne, Maryjne kapliczki i rozbrzmiewał pięknymi pieśniami na jej cześć; to zgoła inne głosy i nieprzyjemne „zapachy” zmąciły sielankowy nastrój tego czasu.
Przyznam, że trudno mi uwierzyć w zapewnienia ważnych członków naszej kościelnej hierarchii, którzy deklarują wolę „posprzątania” tych afer i sprawiedliwego rozliczenia każdego z ludzi Kościoła, na którym ciążyłyby zarzuty w tej materii.
Mam wątpliwości i z każdym dniem ich przybywa, kiedy co rusz dowiaduję się o nowych „rewelacjach”: a to, że kolejny biskup ma trudności, by wytłumaczyć dlaczego nic nie wiedział, gdy inni wiedzieli aż nadto, a to, że „bohater” jednej z pierwszych pedofilskich afer (prawomocnie skazany przez sąd za swoje chore dokonania) w każdy piątkowy poranek prowadzi katolickiej rozgłośni różaniec, by na koniec udzielać radiowym duszyczkom błogosławieństwa.
A może wobec takiego „pozorowania” woli naprawy winno się podziękować tym wszystkim, którzy w zdobnych szatach (zawsze mi przychodzi na myśl ten fragment Ewangelii o faryzeuszach i uczonych w piśmie: Mt 23) wcale nie realizują powołania do niesienia wiernym prawdy Ewangelii?
Może kiedy runą mury stawiane przez tych, w których osobista korzyść i strach przed utratą władzy nie pozwalają być tak zwyczajnie uczciwymi, to zobaczymy, że Bóg nadal jest blisko nas, a na ukwieconych, majowych łąkach usłyszymy radosną pieśń chwaląca Jego majestat.
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz