wtorek, 27 września 2016

Czarny bumerang!

    Jak czarny bumerang, wraca w dyskusjach toczonych w świetle kamer, problem aborcji.
Niektóre środowiska próbują zbić kapitał polityczny na odrażającym procederze, w którym pewna grupa ludzi uzurpuje sobie prawo do decydowania o życiu bądź śmierci poczętych dzieci.
Gorliwcy liberalnego poglądu, że póki malec nie ujrzy światła dziennego, to o jego być albo nie  być powinna decydować tylko kobieta["mój brzuch, moja sprawa"] nawołują do zbiorowych marszy, aby pokazać siłę tłumu podobnych im!
   Zwolennicy aborcyjnego liberalizmu powołują się na nieoficjalne statystyki, według których obecne obostrzenia w tym względzie i tak są fikcją, bo nielegalnych "zabiegów" i tak jest bardzo wiele[mówi się o kilkudziesięciu tysiącach rocznie]
   Na tle tego rozkrzyczanego tłumu bardzo cicho wybrzmiewa głos obrońców życia poczętego i jeśli już bywa słyszalny, to nie do końca wypowiadają go ci, którzy z racji wielu, lub stanu[ przedstawiciele Episkopatu] wydają się najbardziej "zainteresowani".
    Kilka dni temu przypadkowo zobaczyłem fragment jakiejś polskiej telenoweli i trafiłem akurat na scenę rozmowy dwóch młodych kobiet.
Jedna z nich leżała na łóżku szpitalnym[była w widocznej ciąży], a druga rozmawiając z nią, prosiła, aby  nie pozbyła się tego dziecka, które w niej było. Na koniec powiedziała, że sama kiedyś zdecydowała się na ten krok i teraz do końca życia pewnie będzie żyła ze świadomością nieodwracalnego zła, które będzie ją prześladowało tym wspomnieniem!
   Tak sobie myślę, że może potrzeba by było , aby osoby[które liberalne aktywistki liczą w dziesiątki tysięcy] odważyły się zabrać głos o tym, co przeżywają po....
I może dobrze by było, gdyby stworzono punkty informacyjne, swego rodzaju poradnie, w których nie jakaś podstarzała matrona, czy duchowny w sutannie, ale kobiety po takim traumatycznym doznaniu, zdecydowały się rozmawiać z młodymi dziewczynami, które często pozostają same ze swoim strachem.
A może w w trakcie lekcji wychowania seksualnego[ o które tak zabiegają niektóre środowiska] także znalazłby się czas na takie spotkanie?
Utopia?
A może wcale nie?
Kryspin 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz