środa, 3 kwietnia 2024

 

Kościelne wybory.

Jesteśmy w gorącym okresie kampanii wyborczych.

Zaledwie kila godzin minęło od chwili, kiedy spełniając swój obywatelski obowiązek i prawo do decydowania o naszych sprawach, odwiedziliśmy lokale wyborcze, aby oddać swój głos na naszych przedstawicieli w zarządach gmin, powiatów i samorządów wojewódzkich, a już na horyzoncie rysuje się kolejny spektakl, kiedy będziemy decydować o tym, kto będzie nas reprezentował na forum parlamentu europejskiego.

Także w naszym Kościele szykują się nam zmiany, bo w kluczowych diecezjach nastąpi niebawem rewolucja personalna, gdyż kilkoro z hierarchów przejdzie w stan spoczynku osiągając wiek emerytalny i zajdzie potrzeba powołania nowych zwierzchników.

W spekulacjach medialnych już od jakiegoś czasu ruszyła giełda nazwisk kandydatów do objęcia schedy po ustępujących kościelnych emerytach i przy tym rodzą się spekulacje, w którym kierunku pójdzie nasz Kościół.

Znawcy tematyki okołokościelnej już teraz spekulują, czy do głosu dojdą reformatorzy, czy lobby konserwatywne zdoła zachować stan rzeczy i skutecznie wyhamują zapędy tych, którzy chcieliby wprowadzić powiew świeżości w tej instytucji.

I tu rodzi się pytanie, czy w ogóle możliwe jest to, aby w naszym Kościele coś uległo zmianie, mając na uwadze to, że decyzje o dalszym kierunku tegoż będą decydować tylko ci, którzy zasiadają w tym szacownym gremium z racji tego, że należą do wąskiego grona wybrańców jako członkowie episkopatu, czyli decyzje będą podejmowali w swoim wąskim gronie.

Co prawda od stuleci lansowano zasadę, że Kościół nigdy nie będzie klubem dyskusyjnym, a sam charakter tej instytucji daleki jest od zasad demokratycznych, kiedy to większość ma głos decydujący w kwestii wyborów, to jednak warto by było zauważyć, że czasy się zmieniły, a wierni już nie są bezwolną masą bez prawa do zabierania głosu, to zdaje się być stosownym, aby w sprawach kościelnych decyzji mieli także prawo do wyrażania opinii.

Po raz kolejny warto zauważyć, że wszyscy wierni są Kościołem i jasko tacy mają prawo do zabierania głosu w istotnych sprawach jego dotyczących.

Co staje na przeszkodzie, aby to wierni w powszechnym głosowaniu mogli decydować o sprawach swoich parafii?

Marzy mi się czas, kiedy członków rad parafialnych mogliby desygnować wszyscy członkowie parafialnej wspólnoty, aby ich przedstawiciele byli rzeczywistymi reprezentantami ich troski.

Proboszczowie, delegowani przez biskupów miejsca także winni być objęci kadencyjnością i w określonym czasie poddawać się swoistym wotum zaufania w trakcie parafialnych kampanii.

To z pewnością miałoby dobry wpływ na ich zaangażowanie duszpasterskie i owocowałoby ich autentyczną gorliwością w kwestiach powierzonych ich pieczy wiernych.

Takim samym regułom winni podlegać także hierarchowie ubiegający się o znaczącą rolę w sprawach decydowania o kierunku rozwoju polskiego Kościoła.

Dotychczasowa praktyka tworzenia frakcji w Episkopacie i liczenie na to, że dzięki temu zdoła się przeforsować swoją wizję na przyszłość Kościoła, to tylko iluzja bo faktycznie nie daje poczucia powszechnego mandatu do piastowanie tej funkcji.

Biskupi kandydujący na funkcje kierownicze w tym gremium powinni przedstawić swój program i poddać się ocenie prowadząc swoistą kampanię zakończoną wyborami powszechnymi we wszystkich parafiach.

Zachowanie zasady kadencyjności dodatkowo mobilizowałoby kandydatów do troski o spełnienie przedwyborczych obietnic, co tylko byłoby powszechnym dobrem.

Poddanie się ocenie wszystkich wierzących tworzących społeczność tej instytucji dalece bardziej spełniałoby zasadę vox populi vox Dei, a to najprostsza droga do tego, aby budować autorytet odpowiedzialnego pasterza całej wspólnoty.

Wszyscy jesteśmy Kościołem bo Chrystus powołał go do istnienia mając na uwadze każdego, kto przez chrzest stał się jego ważną częścią.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz