wtorek, 3 stycznia 2023

Odszedł Benedykt XVI

 

Początek obecnego roku został w Kościele naznaczony odejściem i pogrzebem emerytowanego biskupa Rzymu, jednocześnie papieża seniora, który już dość dawno (2013 rok) ogłosił światu, że podeszły wiek i uszczerbek sił zmusił go do podjęcia decyzji o oddaniu absolutnej władzy, którą do tej pory sprawował w całym Kościele.

W tamtym czasie jego decyzja wywołała rodzaj szoku nie tylko w umysłach katolików, ale i innych dociekliwych obserwatorów polityki w największym wymiarze, bo przecież od ponad 5 wieków taki fakt nie miał miejsca, a jego bezpośredni poprzednik, Jan Paweł II trwał na swoim posterunku pomimo trawiącej jego organizm choroby, która w bolesny sposób odzierała jego życie doprowadzając ostatecznie jego organizm do stanu skrajnego wyniszczenia.

Pomimo tych cierpień jednak trwał w tej posłudze do ostatniego tchnienia, aby kwietniowego wieczoru 2005 roku powrócić do domu Ojca.

Kiedy już w czwartym głosowaniu konklawe zdecydowało o wyborze kardynała Ratzingera na sternika Łodzi Piotrowej, był już w podeszłym wieku i do tego trzy lata wcześniej prosił swojego zwierzchnika o zwolnienie z funkcji prefekta jednej z najważniejszych dykasterii rzymskiej kurii, Kongregacji do Spraw Wiary, tłumacząc swoją prośbę nie tylko wiekiem, ale i zmęczeniem.

Bezpośrednio po wyborze do objęcia Stolicy Piotrowej w jednym z wywiadów stwierdził, iż ma nadzieję, że Bóg wybaczy kolegium kardynalskiemu taką decyzję, z której on wcale nie wydawał się być zadowolonym.

Chociaż był bezpośrednim następcą Jana Pawła II, to mając świadomość wielkości swojego poprzednika i niezwykłą charyzmę tego Papieża, miał świadomość jak bardzo trudnego się podjął zadania i być może dlatego obrał dla siebie imię już nieco zapomnianego papieża z początku dwudziestego wieku, Benedykta, bliskiego mu pod względem intelektu, ale nie koniecznie przebojowego reformatora.

Benedykt, bez wątpienia jeden z największych umysłów minionego wieku miał świadomość, że jego pontyfikat przypadł na trudny okres w dziejach Kościoła.

Postępująca laicyzacja społeczeństw, które do tej pory były bastionem wiary, do tego wysyp skandali obyczajowych w szeregach kleru począwszy od zwykłych kapłanów a na najwyższych hierarchach kończąc, musiały skutkować postępującym przygnębieniem i w końcu doprowadziły do swoistej kapitulacji z jego strony.

Decyzja o abdykacji z najwyższej w Kościele godności wcale nie była, w przypadku Benedykta XVI, podyktowana podeszłym wiekiem, czy stanem zdrowia, czemu kłam zadał sam jego organizm, kiedy opaczność darowała mu jeszcze ponad dziewięć lat życia, ale odważną decyzją podyktowaną odpowiedzialnością.

Papież zdecydował o swoim odejściu chcąc ratować, jak to określił:” tonący Kościół” i dlatego postanowił zamienić aktywność najwyższego hierarchy na ciszę klasztornej celi, gdzie nie tylko szukał ukojenia dla swojego niepokoju co do przyszłości tej instytucji, ale i nadziei płynącej z modlitwy.

W tym duchu oceniał jego decyzję obecny papież Franciszek, niejednokrotnie dając wyraz szacunku dla jego postawy i dlatego w ostatnich dniach poprzedzających jego odejście otwarcie poprosił cały Kościół, aby jednoczył się nie tylko z nieuchronnym pogodzeniem się z nieuniknionym, ale by także miliony wrażliwych serc potęgowały siłę jego słabnącego głosu, którym do końca dawał wyraz troski i świadectwa przepełnionego miłością i wiarą siły modlitewnego wstawiennictwa.

Pewnie jeszcze długo będą trwały dyskusje znawców tematów okołokościelnych i z pewnością wraz z upływem czasu analitycy papieskich pontyfikatów dokonają oceny także i tych minionych ośmiu lat Benedykta XVI, ale zawsze ich konkluzje będą tylko dotykać wielkości spraw i nigdy nie będą do końca obiektywne, bo nie da się ocenić tego, co przekracza ludzkie kalkulacje i już na zawsze pozostaną w sferze tajemnicy pomiędzy Bogiem a ludzką wiarą.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz