poniedziałek, 25 lipca 2022

Kościół geriatryczny

 

Od lat utrwala się w Polsce trend, który przyniesie prawdziwą zapaść w liczbie naszego społeczeństwa.

Specjaliści przewidujący naszą przyszłość, wieszczą stale wzrastająca tendencję do starzenia się populacji i przewidują, że w 2050 roku co trzeci mieszkaniec naszej ojczyzny będzie miał ponad 80 lat.

To rodzi wielkie wyzwanie dla młodszych osób, które będą musiały poświęcić się opiece nad tym geriatrycznym społeczeństwem, a dodatkową trudnością będzie fakt, że całkowita ilość mieszkańców Polski w tamtym okresie zmniejszy się do poziomu nieco ponad 30 milionów.

Jeszcze czarniej rysuje się dalsza nasza przyszłość w kolejnych dekadach, bo w roku 2100 ilość Polaków nie przekroczy 25 milionów z ciągłą tendencją spadkową.

Wobec takich czarnych prognoz jedyną, choć mocno iluzoryczną pociechą zdaje się być fakt, że sami już nie dożyjemy tamtego okresu, ale z tymi tendencjami będą musiały się mierzyć nasze dzieci i w nuki także, a to już musi budzić i nasz niepokój.

Z podobnym, a może i większym problemem starzejącego się gremium stanowiącego gwarancję trwania musi się mierzyć Kościół, w którym ludzie w mocno zaawansowanym wieku zdają się przeważać chociażby w coniedzielnych religijnych praktykach.

Najgorszym w tym wszystkim jest to, że demografia potęgowana jest w jego przypadku jeszcze laicyzacją przyspieszającą proces pustoszenia naszych świątyń, kiedy młode pokolenie zaczyna żyć pielęgnowaniem innych wartości, wśród których wiara w to co będzie być może po …, niewiele ich obchodzi, kiedy świat tu i teraz ma nie tylko masę trosk, ale i pokus bijących marketingiem po ludzkich oczekiwaniach.

Starzejące się szeregi parafialnych wspólnot prowadzonych przez zaawansowanych wiekiem proboszczów, dobiegających do mety swojej parafialnej posługi, nie tworzą atmosfery dla młodych, którzy zwyczajnie nie czują tej melodii minionego dla nich czasu.

Kościołowi potrzeba impulsów z odrobiną szaleństwa przypisnego młodości i włodarze tej instytucji mają tego świadomość, ale trudno realizować drogę ku nowemu, kiedy kierownicze kadry, jak można określić mieszkańców diecezjalnych biskupich pałaców, już dawno porzucili potrzebę reform na rzecz świętego spokoju będącego domeną starości.

W gronie najważniejszych biskupów naszego episkopatu znakomitą większość stanowią ludzie w wieku przedemerytalnym (pomimo, że dla hierarchów jego poziom ustanowiono na 75 lat), którzy w ciągu najbliższych dwóch lat będą zmuszeni złożyć na ręce Papieża swoje rezygnacje z zajmowanych stanowisk i przejdą w stan senioralnego nic nie robienia.

Wśród „młodszych” nadziei na bardziej efektywne duszpasterskie działania można na palcach jednej ręki wyliczyć hierarchów, z ktorymi nasz Kościół może wiązać nadzieje.

Jednym z nich zdaje się być Prymas z Gniezna, który jednak dobiega już 60-tki i w opinii nie tylko swoich współpracowników często zachowuje się nad wyraz poważnie i podejmuje decyzje nie bardzo zrozumiałe dla szerszego grona, dlatego utarło się powiedzenie, że jest człowiekiem żyjącym pod kloszem, poza którym niewielke może dostrzec rzeczywistych problemów.

Kolejną nadzieją na lepsze jutro tej instytucji zdaje się być arcybiskup z Łodzi kreowany przez media na swoistego trybuna ludowego, który zawsze znajdzie czas i ochotę na spotkanie z każdym człowiekiem, nawet wtedy, kiedy tamten ma odmienne od niego zdanie.

Cieniem w jego przypadku kładzie się jednak brak sukcesów duszpasterskich w jego rodzimej djecezji,w której laicyzacyjna gangrena posępuje najszybciej, no i wiek prawie dobijający do 60-tki także nie czyni z niego „nadziei białych”.

Może więc trzeba dokonać swoistego spłaszczenia poziomów duszpasterskiej aktywności do grona tych, którzy przez lata stoją na pierwszej linii frontu, zwyczajnych, dobrych kapłanów, a biskupi ?

No cóż niech będą jeżeli muszą, ale najlepiej niech pozostaną tylko „ozdobą” dorocznych uroczystości i nie przeszkadzają w codziennej duszpasterskiej pracy zwyczajnych księży.

Kryspin

1 komentarz:

  1. Jestem tego samego zdania emerytura, albo w cieniu i nie przeszkadzać młodym, którym jeszcze chce się chcieć coś dobrego robić.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń