niedziela, 1 sierpnia 2021

To musi przerażać

 


„Dane, które muszą przerażać”- od tych słów rozpoczął swoją relację dziennikarz informujący o pierwszym obszernym raporcie państwowej komisji zajmującej się badaniem zjawiska pedofilii w naszym społeczeństwie.

Rozpoznając zgłoszone przypadki wykorzystywania seksualnego nieletnich, a może raczej trzeba by powiedzieć- małych dzieci (najmłodsze ofiary zwyrodnialców miały zaledwie kilka miesięcy), przedstawiciele komisji poinformowali, że najwięcej takich zbrodniczych dewiacji dokonało się za przyczyną osób najbliższych: rodziców, konkubentów, czy innych bliskich krewnych ofiar, co w suchych liczbach dało ponad 35% wszystkich przestępstw.

Drugie miejsce na tej liście hańby, z niewielką stratą odnotowali ludzie w sutannach, którym zarzucono ponad 30% udowodnionych przestępstw o charakterze pedofilskim, i pewnie tę grupę miał na myśli podający do publicznej wiadomości ustalenia komisji, bo to musi budzić przerażenie!

Czy jednak tak jest w istocie?

Próżno by było szukać jakiegokolwiek komentarza, choćby jednego zdania ze strony Episkopatu, który przecież powinien poczuwać się do odpowiedzialności za dewiacyjne skłonności swoich podwładnych.

Pewnie, że można bronić się argumentując, że przecież te ustalenia świeckiego gremium niewiele wnoszą do sprawy, kiedy w Kościele od kilku miesięcy działa podobna komisja i nawet poczyniła większe postępy, bo za jej przyczyną kurialni włodarze już kilkoro duchownych pozbawili prawa do noszenia duchownego stroju, a innym, którzy byli jedynie na tyle nieostrożni, że nie sprawdzali metryk zapraszanych na kościelne seks-domówki gości, znacząco pogrozili palcem i ewentualnie zmienili im miejsca kościelnej posługi.

Zero reakcji, jakby za tymi liczbami nie było już nic więcej, a przecież każdy z tych przypadków naznaczony jest cierpieniem i traumą upodlenia, która będzie kaleczyła psychikę ofiary do końca jej życia.

A może kościelne gremia milczą, bo przyjmowana dotąd linia obrony, że odsetek pedofilskich przestępstw wśród duchownych jest porównywalny z tymi przypadkami wśród przedstawicieli innych profesji, zwyczajnie okazała się ślepą uliczką, bo tak nie jest!

Aż boję się przypuszczać, że milczenie Kościoła po ustaleniach raportu państwowej komisji do sprawy pedofilii to zwyczajny cyniczny zabieg obliczony na przeczekanie, w myśl przysłowia, że psy poszczekają, a karawana i tak pójdzie dalej.

To wszystko mnie przeraża i rodzi niepokój, czy dalekim od prawdy jest znany w Polsce ksiądz profesor, który po publikacji w niemieckim piśmie teologicznym swojej wypowiedzi na temat roli ”tęczowej mafii” w działaniach Kościoła, zapracował sobie na błyskawiczny wyrok sądowy skazujący go na wysoką grzywnę, z ewentualną zamianą na trzy miesiące więzienia.

Zajadłe działanie dotkniętych jego pytaniami, dodatkowo poparte usłużnym działaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, któremu zapytania o gejowskie lobby w Kościele wystarczyły do wydania decyzji piętnującej rzekomy atak na równość różnych orientacji seksualnych w społeczeństwie, doprowadziły do absurdu prawnego, który opowiada się po jednej ze stron.

I nic to, że „bohaterami” gejowskiego i pedofilskiego lobby stali się znani celebryci w sutannach, którzy swoim postępowaniem wyrządzają największe zło Kościołowi; karawana ma iść dalej, a psy można, z pomocą możnych przyjaciół, uciszyć.

Obawiam się, że milczenie Kościoła po raporcie wstydu, z którym zaznajomili nas członkowie państwowej komisji do spraw pedofilii, obliczone jest na to, że z pomocą możnych przyjaciół uda się wyciszyć szczekanie „psów”, a reszta bożej trzódki i tak nigdy nie podnosi głosu i przyjmuje za dobro każdy chłam, choćby ten ociekał krzywdą ofiar.

No właśnie, mam nadzieję, że tym razem Kościołowi nie uda się „usprawiedliwić” tego, czego ni jak usprawiedliwić nie sposób.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz