poniedziałek, 24 maja 2021

Pycha kroczy przed upadkiem

 

Pycha kroczy przed upadkiem.

Nie bez przyczyny historia w szczególny sposób zapamiętała mądrość władcy, który prawie 3000 lat temu sprawował swój urząd w odległej Palestynie. Król Salomon został także zapamiętany jako autor przypowieści, którymi kierował się w ferowaniu sprawiedliwych wyroków wobec poddanych.

W zachowanych przypowieściach po dziś dzień możemy przeczytać choćby sentencję o zgubnym działaniu pychy: ”Przed upadkiem idzie pycha, a przed ruiną wyniosłość ducha”(P.S. 16,18)

Pomimo upływu czasu jego przestroga niestety ciągle jest aktualna i sprawdza się nieustannie.

W naszej najnowszej historii, całkiem niedawno jeden z liderów rządzącego wtedy obozu politycznego publicznie podzielił się przekonaniem, że jego formacja jeszcze długo nie zejdzie ze sceny, bo zwyczajnie nie ma z kim przegrać w kolejnych wyborach; no i życie boleśnie zweryfikowało jego pełne pychy zapewnienia.

W przypadku normalnego, szarego człowieka upadek będący skutkiem pychy niekiedy powoduje u niego chwilę refleksji, potrafi powrócić do stanu sprzed samouwielbienia i niekiedy z wielkim mozołem potrafi uleczyć swój zrujnowany pychą świat.

Jeżeli jednak pycha łączy się z pragnieniem władzy i do tego wszystkiego dotyka małych ludzi, wtedy rozmiar ruiny tworzy nieodwracalny stan powodujący także krzywdę dla wszystkich tych, którzy w imię złudnych nadziei takim szaleńcom powierzyli swoją przyszłość.

W ostatnim czasie jeden z analityków blisko związanych z naszym Kościołem wysnuł tezę, że to członkowie polskiego Episkopatu są główną przyczyną największego od lat kryzysu, jaki drąży tę instytucję.

I znowu trzeba by powrócić do mądrości zawartej w przestrodze króla Salomona, bo i w tym przypadku głównym sprawcą tego wszystkiego jest grzech pychy, którym dotknięci są ci, którzy zostali powołani, aby w biskupiej posłudze realizować misję opieki nad powierzonymi ich opiece owieczkami.

Może warto choć przez chwilę zastanowić się na trafnością wyboru kandydatów do pełni kapłaństwa, bo chyba coś jest nie tak, jeżeli później hurtowo podejmują działania ni jak nie przystające do istoty ich powołania.

Większość z przyszłych purpuratów nigdy nie doświadczyło pracy duszpasterskiej u samych dołów kościelnych struktur i nie zna życia, które codziennie niesie wyzwania chociażby ich parafialnym pomocnikom, o szeregowych katolikach nie wspominając.

Jeżeli do tego dołożyć miraż luksusu i przekonanie o swoim szczególnym wybraniu, którym karmieni są chociażby przy okazji oficjalnych kościelnych i nie tylko uroczystości, to mamy prosty przepis na hodowanie w nich pychy w najczystszej postaci.

Analityk kościelnego upadku zauważa, że wśród obecnych zarządców diecezjalnych poletek trudno zauważyć prawdziwych liderów, którzy potrafiliby swoją charyzmą porywać tłumy, a zamiast tego mamy grono pieniaczy dbających wyłącznie o utrzymać się przy władzy, bez względu na rozmiar ruin, jakie niesie ze sobą ich bezrefleksyjna wyniosłość.

Jeden z liderów formacji politycznej, która ostatnio pikuje w dół w sondażach poparcia, zwyczajnie pokazał wilczy bilet niezadowolonym, by nadal realizować swoje chore wizje, że tylko on jest doskonałością, nie licząc się z tym, że efektem takiego działania będzie marginalizacji całej politycznej formacji.

Tą drogą na szczęście ( w co nadal wierzę) nie mogą kroczyć nasi biskupi, no chyba że ich samouwielbienie już przekroczyło stan krytyczny i wtedy czarno widzę ich dalszą posługę, bo zwyczajnie nie będą mieli komu przewodzić.

Być może musi dokonać się spektakularna katastrofa obracająca w ruinę dotychczasowy „porządek”, aby na zgliszczach powstał nowy ład?

Może zwyczajnie trzeba podziękować tym, którzy od dawna nie spełniają pokładanych w nich nadziei i zapomnieli o słowach Chrystusa: „Kto z was chce być najważniejszym, nie się stanie sługą wszystkich tych, których powierzam waszej opiece”(Mt 20,28)

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz