wtorek, 6 marca 2018

Wielkopiątkowy Kielich Franciszka



   I po co mi to było?”
     Pewnie wielokrotnie zadaje sobie to pytanie Bergolio, gdy kładzie się w skromnej sypialni domu św. Marty na tyłach Bazyliki św. Piotra.
    Gdyby nie zaskakująca dla wszystkich decyzja, którą ponad pięć lat temu obwieścił światu Benedykt XVI, że odchodzi na „papieską emeryturę”, on teraz też już by się cieszył świętym spokojem jako emerytowany kardynał, popijając kawkę na tarasie kawiarenki w Buenos Aires.
    Zamiast tego, każdego ranka budzi się nowymi „rewelacjami”, które przedkładają mu sekretarze i inni najbliżsi doradcy, oraz zaufani purpuraci z watykańskiej centrali.
    Nie inaczej stało się w ostatnich dniach, gdy swoją frustrację wyraziły kobiety i to te, które do tej pory wydawały się być najpewniejszym ogniwem Kościoła, zakonnice.
    Wielebne siostrzyczki, które do tej pory zdawały się być pogodzone ze swoim losem, nagle powiedziały, że mają dość!
    I nie chodzi tylko o to, że spada liczba powołań do żeńskich klasztorów, co zauważają przełożone tych zgromadzeń; ale problem tkwi w tym, że wielebne matki nie chcą już dłużej pozostawać w roli służących, przy „uroczystym” stole, gdzie zasiadają hierarchowie Kościoła.
    Kobiety długo czekały na ten czas, by mogły przypomnieć o sobie.
W świecie, który od starożytności zdawał się być wyłączną domeną męskiej siły, były skazane na drugoplanową rolę i zdawały się z tym godzić.
    Wiele czasu, setki lat musiało upłynąć, by krok po kroku zaczęły odzyskiwać podmiotowość i dokonały tego.
    Paradoksalnie sojusznikiem w ich dążeniu do podmiotowości, wielką rolę odegrał także Kościół, w którym przewijały się historie kobiet odgrywających znaczącą rolę w początku tej instytucji.
   Co prawda męscy „cenzorzy” skwapliwie marginalizowali rolę kobiet w ewangelicznych przekazach, to jednak nie do końca udało się im pomniejszyć ich zasługi przy „narodzinach” Kościoła.
   To nie tylko pokorne dotąd siostrzyczki mówią: dość i artykułują swoje oczekiwania wobec Kościoła.
   Kościół będzie coraz częściej musiał się mierzyć z głosem kobiet i to w różnych sprawach.
Niektórzy komentatorzy vatykańskiej polityki, przy tym ostatnim „buncie” niewiast w zakonnych habitach, wracają między innymi do tematu kapłaństwa kobiet.
Nie inaczej postąpił także Franciszek, uprzedzając ten powracający co jakiś czas temat, gdy w wywiadzie dla włoskiej gazety „La Stampa” stwierdził:
Owszem, trzeba zwiększyć przestrzeń dla kobiet w Kościele, ale nie bierzemy pod uwagę dopuszczenia drugiej płci do kapłaństwa. - Jest to myśl, która nie wiem, skąd się wzięła. Kobiety w Kościele winny być dowartościowane, ale nie "sklerykalizowane".
Ten, kto myśli o kobietach-kardynałach, cierpi nieco na klerykalizm”.
    Przy całym szacunku do dogmatu o nieomylności Papieża w sprawach wiary i obyczajów, ośmielam się zauważyć, że to użyte przez Franciszka określenie (klerykalizm) było nieco niefortunne.
Klerykalizm (łac. clericalis: duchowny) – dążenie do uzyskania instytucjonalnego wpływu duchowieństwa na życie społeczne, polityczne oraz kulturalne aż do podporządkowania go duchowieństwu i Kościołowi.
    Nie byłoby niedzieli Zmartwychwstania, gdyby Chrystus przestraszył się kielicha Wielkiego Piątku.
    Dobry Bóg przed Tobą Ojcze święty stawia niemniej trudny puchar decyzji dotyczących Kościoła.
Kryspin


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz