poniedziałek, 14 listopada 2016

Świątynia Opatrzności Bożej-pomnik wdzięczności!


    11 listopada 2016 roku, gdy świętowaliśmy 98 rocznicę odzyskania niepodległości, w Wilanowie odbyła się uroczystość konsekrowania Świątyni Opatrzności Bożej.
    Przez kilkanaście, lat nieopodal wilanowskiego osiedla mieszkaniowego, powstawał monumentalny budynek świątyni i w miarę, jak nabierał ostatecznego kształtu, wyzwalał narastającą falę komentarzy. Po jednej stronie stanęli zwolennicy powstania tej budowli przypominając, że jest to spełnienie obietnicy wdzięczności za ocalenie naszej tożsamości narodowej, po stronie przeciwnej zgromadzili się przeciwnicy wyliczający ogrom kosztów i nieuprawnioną hojność, z jaką kolejni rządzący naszą ojczyzną, wspierali finansowo powstanie tego szczególnego, sakralnego obiektu.
    Wśród krytycznych wpisów, którymi zostały zalane społecznościowe media, jeden zwrócił moją szczególną uwagę:
„Czy Bóg potrzebuje takiego splendoru i przepychu ?”
Odpowiedź nasuwa się sama: Nie, Bóg nie potrzebuje splendoru i przepychu!
On nawet nie potrzebuje oznak wdzięczności z naszej strony, ale to nie znaczy, że my nie powinniśmy się do niej poczuwać!
    Domorośli księgowi pospieszyli z publikacją wyliczeń, ile pieniędzy pochłonęła ta inwestycja do tej pory i jeszcze pochłonie do zakończenia całego zamierzenia.
I znowu liczby podawane są z jasnym przesłaniem: że to normalna rozrzutność, a przecież tyle dobrych inicjatyw można by z tych pieniędzy zrealizować!
    Trudno polemizować z „działami” wytaczanymi w złej intencji, więc może przypomnijmy sobie podobne, choć może w mniejszej skali wydarzenie, które Ewangelista Jan uwiecznił opisując zachowanie jawnogrzesznicy, która namaściła drogim olejkiem stopy Chrystusa ,[J 12,1-11]:
Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten który miał Go wydać- Czemu nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos wykradał to, co składano!”
Jestem dalekim od doszukiwania się aluzji pomiędzy tekstem Jana, a dzisiejszą rzeczywistością, ale każdy może mieć swoje skojarzenia, prawda?
Swoją drogą jestem ciekawy, ilu z tych najgłośniej krzyczących, dało choćby jeden grosz na budowę tej świątyni?
     Poczucie wdzięczności nie jest naszą mocną stroną i może dlatego tak wiele krytycznych głosów pojawiło się przy okazji oficjalnego otwarcia tego szczególnego kościoła?
     Gdybyśmy jednak odbyli wycieczkę w historię i prześledzili minione 225 lat [ Sejm Czteroletni w 1791 roku powziął uchwałę o budowie Świątyni Opaczności Bożej], to pewnie doszlibyśmy do przekonania, że było w tym czasie wiele trudnych zdarzeń w naszej historii [okres rozbiorów, nieudane powstania, dwie wojny światowe i wreszcie okres powojennych doświadczeń budowania społeczeństwa wolnego od wiary].
Niezależnie od wyznawanego światopoglądu musimy przyznać, że przez najciemniejsze okresy naszej przeszłości przeszliśmy z pomocą Kościoła, który był ostoją nie tylko wiary, ale i polskości.
     Może na koniec puśćmy wodze wyobraźni i przenieśmy się w przyszłość, powiedzmy do roku 2216.
Nasi potomkowie pewnie wtedy nie odnajdą już śladów po Stadionie Narodowym, [który kosztował nas dziesięć razy więcej od wilanowskiej świątyni], ale może w swojej wycieczce po śladach przeszłości dotrą do wilanowskiej świątyni, zasiądą w nawie kościoła, który kiedyś powstał jako wotum wdzięczności przodków i niezależnie od wyznawanej wiary i przeżyją lekcję historii.
I zwyczajnie poczują dumę?
    A może dobrze by było, gdyby z taką lekcją historii nie czekać kolejnych dwustu lat? 
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz