czwartek, 1 października 2015

Dożywocie dla rodziców!

    Wczoraj w jednym z programów TV przysłuchiwałem się dyskusji ekonomistów, którzy snuli rozważania na temat emerytur za dwadzieścia kilka lat.
Z prognoz demograficznych wychodziło im, że los przyszłych seniorów będzie bardzo nieciekawy[20-30% ostatniego wynagrodzenia i koniec!]
    Politycy już od jakiegoś czasu grają także tą kartą i co chwilę poddają nowe pomysły, które miałyby stać się panaceum na przyszłe problemy seniorów.
Jedno zgodnie stwierdzają, że w przyszłości będzie za mało tych, którzy swoją pracą utrzymają staruszków i niektórzy[i nie tylko w Polsce] po cichu cieszą się, że z Libii walą tłumy potencjalnych pracusiów i może oni będą wypełniali luki w zatrudnieniu.
Inni powracają do tzw. polityki pro rodzinnej sądząc, że większa liczba dzieci w rodzinach, to jest jakaś nadzieja, że ci przyszli pracownicy zarobią na papu dla staruszków!
Sądzę, że to jest słuszny tok myślenia, ale co się stanie, gdy ci młodzi, ambitni wyjadą za chlebem i nie będą składać daniny do systemu podatkowego u nas?
    Kiedyś mój św. pamięci ojciec powiedział, że każde dziecko wychowywane w rodzinie, to "Mercedes", w sensie kosztu, który ponoszą rodzice na wychowanie nowego obywatela i chyba nie był daleki od prawdy?
Sądzę, że powinniśmy zastanowić się nad tym, co kiedyś nazywano solidaryzmem społecznym i co legło u podstawy systemu emerytalnego w XIX wieku[pracujący, spłacając dług wychowania pracują na tych, którzy ten mozół ponieśli-emerytów!]
Może powinniśmy wprowadzić solidaryzm rodzinny!
Rodzice ponoszą koszt wychowania dziecka[dzieci] do ich samodzielności i później ich pociechy winny się odwdzięczyć!
Każde dorosłe dziecko, pracujące obligatoryjnie powinno być zobowiązane do pomocy rodzicielom, gdy ci już z racji wieku[emerytury] nie mogą pracować i zasługują na odpoczynek po trudach lat wzmożonego wysiłku dla rodziny.
Przecież coś takiego już jest-obowiązek alimentacyjny[odpowiedzialności za utrzymanie osoby w rodzinie] nie działa tylko w kierunku młodzieży, bo w ekstremalnych okolicznościach sądy takowy wprowadzają w stosunku do rodziców także!
     Może to trochę zabrzmi dziwnie, ale uważam, że dziecko w rodzinie to coś w rodzaju inwestycji.
To także jest już praktykowane i w innych przypadkach: duże firmy ustanawiają stypendia i utrzymują studentów w trakcie ich nauki, by po jej zakończeniu czerpać z ich wiedzy i przygotowania zawodowego, gdy ci w tych zakładach odpracowują pieniążki w nich zainwestowane.
Banki udzielają kredytów studenckich, by przyszli inżynierowie i magistrzy mogli zdobywać wiedzę, ale po zakończeniu nauki oddają pieniądze, które pomogły im stanąć na nogi samodzielności i nikomu to nie przeszkadza!
    Wyobraźmy sobie, że w formie powszechnego zarządzenia wprowadzi się, iż 10% dochodu miesięcznego osoby pracującej zostaje odprowadzona na utrzymanie rodziców pracownika[ od chwili ich przejścia na emeryturę!]
Kiedyś nazywano to dożywociem i choć może to dziwnie brzmi, to jednak trafnie oddaje ideę solidaryzmu pokoleń!
A co zostanie w obowiązku Państwa?
Z obowiązkowej daniny[ZUS] można finansować minimum socjalne dla każdego emeryta, rencisty w kwocie wystarczającej na przeżycie, ale w skromnej formie[np.500 zł, licząc obecne realia]
A co dla bezdzietnych emerytów, rodzi się pytanie?
Rodziny bezdzietne już od początku są przecież " uprzywilejowane", bo nie ponoszą kosztu "mercedesów" i rozsądnie mogą te inwestować w swoją przyszłość do czasu, gdy z racji wieku przejdą na emeryturę!
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz