wtorek, 9 lipca 2024

 

Odpowiedzialność pośredników wiary

Na początku lipca jeden z najważniejszych naszych kościelnych dostojnikłów, kończy 75 lat i decyzją watykańskiej centrali przejdzie w stan spoczynku, będąc od tej chwili biskupem seniorem, czyli kościelnym emerytem.

Jeszcze przed tym wydarzeniem na internetowych portalach pojawiło się wiele artykułów wszelakiej maści ekspertów od kościelnych spraw, którzy pokusili się o próbę podsumowania kończącego się czasu duszpasterskiej aktywności hierarchy, i trzeba zauważyć, że w stanowczych i negatywnych zarazem słowach ocenili czas jego zarządu diecezjalną łączką.

Znany dziennikarz, pewnie pragnąc przy tej okazji wypromować swoją książkę dotyczącą rzeczonego biskupa, otwarcie uznał, że tenże pozostawi po sobie lokalny Kościół w szponach kurialnych pretorianów nie tylko tworzących swoisty dwór i nie tylko skutecznie blokujący go od duszpasterskiej rzeczywistości, ale i posiadający faktyczną władzę nad istotnymi sprawami dotyczącymi diecezji.

Pewnie i jest w tym ziarno prawdy, zważywszy na to, że także liczni duchowni będący na pierwszej linii kościelnego frontu to potwierdzają.

To bardzo przykry obraz kościelnej rzeczywistości, kiedy to powołani do duszpasterskiej posługi, bardziej stawiają osobisty, partykularny interes ponad odpowiedzialność misji, do której zostali powołani i dotyczy to wszystkich ludzi w sutannach niezależnie od ich koloru.

Kościół jest w głębokim kryzysie i to nie tylko za przyczyną postępującej laicyzacji skutkującej coraz mniejszą religijnością wiernych, ale także mizerią tych, których określa się jako jego przewodników duchowych.

Bezpowrotnie minął już czas, kiedy odwiedziny biskupa w parafialnej zagrodzie były czymś wyjątkowym, świątem wspólnoty i podniosłym czasem, kiedy w oparach kadzidłowego dymu, w uroczystych, bogato zdobionych szatach, z pastorałem w dłoni, roztaczał wokół siebie nimb niezywkłości.

Kiedy dane jest mi obserwować liturgiczne uroczystości, to za każdym razem przychodzą mi na myśl słowa Chrystusa, stanowczo dystansującego się od faryzeuszy uważąjących samych siebie za szczególnie zasługujących na szacunek maluczkich:

-”Strzeżcie się uczonych w Piśmie, którzy lubią chodzić w długich szatach, kochają pozdrowienia na rynkach, pierwsze miejsca w synagogach i pierwsze miejsca na ucztach. Pożerają oni domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy.

Ci otrzymają surowszy wyrok”(Łk 20,46-47)

Nauczyciel z Nazaretu był drzazgą w oku dla kapłanów starego porządku, bo swoją nauką odzierał ich poslugę z nimbu tajemniczości, a Bóg przez jego nauczanie stawał się bliższy ludzkiemu zrozumieniu, i to musiało skutkować ich niezadowoleniem.

Bóg bliski ludzkiemu zrozumieniu wcale nie umniejsza Jego wielkości, której pewnie i tak do końca nie będziemy wstanie pojąć. Ale wcale nie staje to w opozycji do naukowego pragnienia wiedzy i to winno się stać nadrzędnym zadaniem dla tych, których On powołuje na pośredników swojego planu.

Kościołowi potrzeba wierzących kapłanów, którzy będą tymi, którzy sprawując rolę duchowych przewodników wskazywaliby drogę do prostoty przyjęcia Jego planu dotyczącego naszej przyszłości przekraczającej ziemską doczesność.

Nauczyciel z Nazaretu powołując do życia Kościół przekazał jego przyszłość w ręce swoich uczniów, którzy zaliczyli jedyne w swoim rodzaju seminarium poznając bezpośrednio od Niego to, aby być pośrednikami wiary dla kolejnych pokoleń adresatów Bożego planu zbawienia.

W diecezji, w której hierarcha kończy swoją posługę, w najbliższym czasie zostanie ustanowiony kolejny ordynariusz i żywię nadzieję, że mądrość Kościelnych władz przekaże odpowiedzialność za nadzór na tą lokalną społecznością wiary świadomemu temu wyzwaniu kapłanowi, który będzie się starał być pełnym pokornej wiary świadkiem i pośrednikiem prostoty boskiego planu, bo tylko wtedy spełni oczekiwania w nim pokładane.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz