środa, 17 stycznia 2024

 

Czy jest nam potrzebna edukacja religijna?

Kiedy zapoznaję się listami od czytelników „Księdza w cywilu”, to po wielokroć odnoszę wrażenie, że swoimi spostrzeżeniami dzielą się ze mną najczęściej ludzie nie posiadający fundamentalnej wiedzy w tematach, o którym się wypowiadają. Nie jest to broń boże zarzut z mojej strony, bo każdy zna się na tym, co zgłębił w wyniku długich lat edukacji i to trzeba szanować, ale swego rodzaju frustracji doświadczam, kiedy może i pasjonat literatury fantazy posiłkując się „rewelacjami” autorów pokroju Dana Browna (autora którego cenię z warsztat literacki) zabierają głos w sprawach będących domeną teologów i biblijnych egzegetów.

Do klasyki krytycznych analiz z zakresu tekstów biblijnych należą dociekania amatorów sensacji w kwestiach naszych prarodziców Adama i Ewy oraz ich dzieci, które de facto z braku innych możliwości skazane były na stosunki kazirodcze.

Inne „rewelacje” często podnoszone w zadawanych mi pytaniach dotyczą chociażby kwestii rodzeństwa Chrystusa, syna Niepokalanej, która ponoć swoje macierzyństwo zakończyła na narodzinach Mesjasza?

Do osobnej grupy należą pytania pasjonatów poletka historycznego, kiedy to osoby najczęściej będące na obrzeżach kościelnych spraw, krytycznie odnoszą się do kwestii legitymacji tej instytucji do bycia moralnym guru dla ponad miliarda wyznawców, kiedy przez wieki wcale nie świecił przykładem rządząc twardą, aby nie powiedzieć okrutną ręką bez cienia miłości, którą mając na sztandarach, jednocześnie niósł trwogę i bezprawie wśród tych, którym nie było po drodze z siewcami nowego porządku.

Jeżeli do tego wszystkiego dołożyć „kwiatki” najnowszej odsłony, którymi z pewnością są kolejne skandale ludzi ze świecznika watykańskiej centrali i hierarchów z kolejnych popapranych brudem moralnego upadku diecezji, to rodzi się nam gotowy przepis na prokuratorską pełną oskarżeń przemowę, której tak chętnie używają kolejni rozczarowani.

Nie mam zamiaru być apologetą broniącym ciemnych spraw, którymi Kościół jest targany przez wieki, ale pragnę zauważyć, że jego historia jest wprost tożsama z tym co dotyczy dziejów świata także w aspekcie cywilnym i nic na to nie poradzimy, ale warto zauważyć, że religia to nie tylko kwestia instytucji, ale wiary w Tego, który jest ponad tym wszystkim.

-”Mój 14 letni syn oznajmił nam, że kończy swój udział w religijnej edukacji, bo z mitami zapoznał się już na lekcjach historii i języka polskiego, więc nie musi tracić czasu na wypociny kościelnych edukatorów w tych kwestiach, więc szanując jego decyzję zgodziliśmy się na jego zdanie, a jeżeli kiedyś zmieni zdanie to sam się podszkoli w tych sprawach”- to fragment listu mamy nastolatka, która uważa, że syn ma prawo do takiej decyzji.

Jednocześnie kobieta nie zakłada, aby ten mógł swoją dezaprobatę wyrazić wobec innych przedmiotów szkolnej edukacji, których on może nie za bardzo lubić, bo edukacja wymaga obowiązku poznawczego, nawet z przedmiotów, które w przyszłości młodemu się na nic nie przydadzą.

-”Przed laty zapisałem córkę na lekcje gry w tenisa mając nadzieję, że będzie drugą Światek, ale po latach okazało się, że setki godzin ciężkiej pracy i pieniędzy z naszej strony nie wystarczą, kiedy nie będzie talentu i determinacji z jej strony. W trakcie tych lat moja pociecha wielokrotnie starała się studzić nasz zapał i zrezygnować z naszych i jej marzeń, ale wtedy mówiliśmy jej, że to nic złego, jeżeli nawet nie osiągnie spektakularnego sukcesu, ale liczy się upór w dążeniu do celu. Teraz po latach widzę, że warto było jej i naszego poświęcenia, bo wyrosła na odpowiedzialnego człowieka, choć tenis obecnie jest tylko dodatkiem do rzeczywistości, którą pokonuje przełamując swoje zniechęcenia, kiedy nie wszystko układa się po jej myśli.”

Wielu młodych ludzi podejmuje decyzje o zaniechaniu religijnej edukacji i wcale nie trzeba się dziwić ich buntowi, ale może wtedy rodzice w trosce o ich późniejsze odpowiedzialne wybory nie powinni kibicować ich emocjonalnemu lenistwu, bo ona nie ogranicza się tylko do kwestii poznawczej, ale otwiera drzwi do zrozumienia czegoś szerszego, co niesie w sobie odpowiedzi na pytania o sens naszego życia. Także ich dojrzałości w kwestii zawierzenia Temu, który jest celem każdego człowieka.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz