środa, 6 grudnia 2023

 

Rozdział Kościoła od wiernych.

Dominikanin Piotr Gużyński znany z licznych komentarzy dotyczących Kościoła opublikował niedawno krótki wpis o panice duchownych oczekujących na skutki wprowadzenia ustawy o rozdziale tejże instytucji od państwa i wyraził przy tym swoje zdziwienie, że za tym strachem nie idą żadne działania z ich strony.

Kościół rzeczywiście ma czego się bać, bo tracąc przyjaźń z „tronem”, czyli z władzą, która do tej pory roztaczała finansowy parasol ochronny nad jego poczynaniami, będzie musiał się mierzyć z wyzwaniami sam, a jeżeli do tego dołożyć coraz mniejszą tacę, bo owieczek ubywa, to strach wydaje się jak najbardziej zasadny.

Ta niepewność jutra dotyka także kościelne doły, czyli kapłanów będących na pierwszej linii frontu we wspólnotach parafialnych, bo to istotny element kościelnego poletka zasilającego finanse diecezjalnej kasy, a jej głębia jest niezmierzona.

Proboszczowie nie od dziś wiedzą, że z górą trzeba się dzielić, aby zaskarbiać sobie jej przychylność, bo codzienne duszpasterstwo, które mogłoby się wydawać najważniejszym, to jednak ma niewielkie znaczenie, o czym mogą świadczyć liczne przykłady.

Aby nie być gołosłownym przytoczę dwa przykłady:

Pierwszy dotyczy zacnego kapłana, znakomitego duszpasterza przez okrągłą dobę zaangażowanego w sprawy parafialne, organizatora licznych charytatywnych akcji dla najbiedniejszych owieczek ze swego stada, póki co będącego w łaskach kurialnych zwierzchników, a wszystko to do czasu, kiedy to jedną decyzją sprzeciwiającą się nadmiernej pazerności centrali, odmówił przesłania parafialnej corocznej daniny na jej rzecz, bo akurat remontował jadłodajnię dla ubogich, i zaraz po tym otrzymał dekret przeniesienia do mniej prestiżowej parafii z informacją, że nie bardzo radzi sobie z wyzwaniami.

Krótko po tym zdarzeniu jeden z jego kolegów w sutannie stwierdził krótko:

-”Tak się kończy, kiedy nie potrafisz się dzielić z tymi, od których zależy twój los”

Drugi przykład zgoła odmienny, który zamieszczono na portalu społecznościowym:

-”Święty Deweloper !
Jerzyka przedstawiać nie trzeba.
Proboszcz ( tu pada nazwa parafii) ma swój styl, dlatego parafianie go nie lubią. Ma straszne parcie na kasę, dlatego na tacy interesują go zawsze banknoty a nie bilon.
Od dziś Jerzyk dostaje ksywkę Święty Deweloper, bo jak wejdzie ustawa o zakazie sprzedaży ziemi z wyjątkiem Kościoła, to na 1000000 % Jerzyk będzie solidnie mieszał.

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że ten proboszcz, choć jak zauważają piszący nie bardzo lubiany przez parafian i pewnie mający dystans do bezinteresownego zaangażowania się w sprawy duszpasterskie, przeliczający swoje powołanie na obfitość niedzielnej tacy, jednocześnie jest w dobrych stosunkach ze swoimi przełożonymi, którzy nagrodzili jego „prawidłową” postawę godnością kanonika pobliskiej kapituły, a głosy niezadowolenia owieczek, no ale, nikt nie jest doskonały.

Ks. Jerzyk ma jeszcze jeden ważny walor, bo póki co pozostało w jego włościach jeszcze sporo ziemi, z której zyskiem po sprzedaży z pewnością się podzieli z kim trzeba.

Rozdział Kościoła od państwa nie jest tragedią, a co najwyżej nowym doświadczeniem, z którym ten będzie się musiał zmierzyć.

Daleko gorszym jest perspektywa rozbratu tej instytucji z wiernymi, o czym póki co hierarchowie i ich parafialni pomagierzy zdają się nie myśleć.

Jeżeli nadal będzie głuchy na oddolne niezadowolenie dochodzące z parafialnych poletek, które nie bez powodu sygnalizują, że nie godzą się na kapłanów „Jerzyków”, których z jakiejś przyczyny nie darzą sympatią, to konsekwencją będą coraz bardziej puste kościelne ławy.

Może już ostatni czas, aby rezydenci biskupich pałaców zaczęli zauważać, że ich dobrostan jest wprost uzależniony nie od dóbr, które jeszcze pozostały do spieniężenia, bo prędzej czy później i one się wyczerpią.

Bogactwem Kościoła są wierni i od dobrego duszpasterstwa zależy, czy będą z nim jednością, czy nastąpi ich odejście od tej instytucji.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz