środa, 22 listopada 2023

 

W Kościele nigdy nie będzie rozwodów

-”Jestem chrześcijaninem, choć skonfliktowanym z Kościołem poprzez rozwód i ponowne zawarcie związku małżeńskiego”- to fragment maila czytelnika, w którym w bardzo lapidarny sposób wyraził swoją sytuację członka wspólnoty wiary będącego poza możliwościami pełnego uczestnictwa w codzienności dostępnej tym żyjącym w zgodzie z przyjętymi kościelnymi normami.

To jeden z wielu głosów ludzi pozostających poza nawiasem sakramentalnego życia, które zostało niejako zarezerwowane dla tych, których codzienność oszczędziła w życiowych zawirowaniach, co nie znaczy, że uczyniła ich obojętnymi na te kwestie.

Jeżeli mówimy tu o ponad 30% wiernych, którzy wskutek różnorakich przyczyn doznali tragedii rozpadu swoich sakramentalnych związków i utracili przez to prawo do pełni uczestnictwa w sakramentalnym życiu wiary, to Kościół zaczyna przypominać dziwny twór, w którym coraz więcej jest takich wyautowanych ludzi żyjących ze stygmatem zmarnowanego daru jaki w sobie niesie łaska małżeńskiego sakramentu.

Jakby tego było mało do tej przykrej statystyki należałoby doliczyć jeszcze spore grono tych, którzy już dawno zapomnieli o istocie tego sakramentu, który zasadza się na słowach przysięgi mówiących o wzajemnej miłości, wierności i uczciwości wzajemnej, jako istotnych filarach prawdziwości wzajemnych relacji poślubionych sobie małżonków i mamy gotowy, ciemny obraz rzeczywistości.

Tylko znikomy procent tych, którym wspólne życie się pokopało, stara się znaleźć wyjście z tego ciemnego i często przez nich niezawinionego zaułka i próbuje szukać ratunku dla zdeptanej miłości i zgłasza się do kościelnego trybunału licząc na to, że tam ktoś unieważni ich błąd orzekając, że ich małżeństwo choć zawarte w blasku ołtarza tak naprawdę nigdy się nie dokonało i wobec Boga są w porządku nawet jeżeli ponawiają kolejną próbę sakramentalnego tak, ale to wciąż ułamek procenta tych szczęśliwców, którzy mieli w sobie dość determinacji, aby w ten sposób szukać usprawiedliwienia dla swojej minionej, błędnej decyzji.

Unieważnianie sakramentu poprzez decyzję kościelnych speców od prawa kanonicznego uważam jednak za dalece niesprawiedliwe i faworyzujące tych, którzy takowe często sobie załatwiają, a to nie ma nic wspólnego z przywracaniem porządku prawdy, i tu dochodzimy do ściany, bo Kościół owszem staje się otwartym na tworzenie swoistych protez dla nielicznych pozostając w „piekle” związków tych, którzy często zaciskając zęby muszą się godzić ze swoim losem nawet wtedy, kiedy nie pozostało już nic z dawnej miłości, wierności, czy uczciwości wzajemnej.

W Kościele nigdy nie będzie rozwodów – stwierdzają puryści tej instytucji i póki co będzie trudno zmienić ten konserwatywny trend, ale przecież Bóg nie powołał do życia tę wspólnotę wiary tylko dla nielicznych, którym los oszczędził goryczy porażek.

W kościołach protestanckich, które przecież też aspirują do chrześcijańskiej tradycji, sakrament małżeństwa traktowany jest także bardzo poważnie, a jednak dopuszczają rozstanie małżonków, kiedy następuje śmierć ich związku.

W Kościele nigdy nie będzie rozwodów i to jest raczej pewne, ale ten sam Kościół musi stać się otwartym na to, aby nie być w opozycji do najważniejszego przykazania, które sam Bóg uczynił najważniejszym Jego darem.

To on powołał tę wspólnotę, aby dać nadzieję na wieczną nagrodę wszystkim tym, którzy niekiedy w niedoskonały sposób, ale odpowiadają wiarą w Jego nieograniczone pokłady miłości i nadziei.

Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci wcale nie musi się ograniczać do jednoznacznego rozumienia, że tylko odejście z tego świata kogoś, kto żył tylko po to, aby niszczyć piękno małżeńskiego związku, jest jedynym rozwiązaniem.

Reformacja Lutra była głosem sprzeciwu wobec rozbratu Kościoła z depozytem złożonym jemu przez tego, który nadal jest jedynym i najważniejszym.

Może warto by było aby dzisiejsi włodarze Łodzi Piotrowej rozważyli, że postanowienia protestanckiej teologii w kwestii małżeństwa nie są wcale odległe od zamysłu tego, który dał ludziom tenże sakrament.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz