środa, 9 sierpnia 2023

 

Jego i nasza Matka

Bliscy jednego z bywalców kultowej ławeczki z „Rancza” przymusili go do abstynencji i kiedy zamierzali dodatkowo przypieczętować jego przyrzeczenie uroczystym ślubowaniem przed ołtarzem, głos zabrał ksiądz proboszcz odradzając im takie rozwiązanie:

-”Bóg, to dla nich to pojęcie abstrakcyjne, ale przyrzeczenie złożone przed obliczem Najświętszej Panienki, to zupełnie co innego, i takiego słowa łatwiej będzie dotrzymać.”

Miał dużo racji serialowy duszpasterz kiedy odniósł się do naszej pobożności, bo w świadomości Polaków Maryja od dawna zajęła miejsce najważniejszego pośrednika pomiędzy doskonałym Bogiem i ułomnym człowiekiem, którego jedyną nadzieją pozostała wiara w to, że dobrym życiem może zasłużyć sobie na wieczną przyjaźń z Odwiecznym.

Polska Maryjność to z pewnością fenomen na skalę całego Kościoła, bo choć narody z południa naszego kontynentu, czy Ameryki Środkowej także w szczególny sposób traktują Maryję, to jednak to u nas jest najwięcej małych sanktuariów, gdzie wierni pielęgnują przeświadczenie, że to ich figurka, czy obraz obdarzone są łaskami, szczególnymi darami od Najświętszej Panienki.

Jeżeli do tego dodać rozsiane na rozstajach dróg małe kapliczki z jej wizerunkiem, gdzie ludowa pobożność w majowe popołudnia gromadzi wiernych śpiewających pieśni ku jej czci, to tylko utwierdza nas w przekonaniu, że Maryja zajmuje szczególne miejsce w naszej pobożności.

Sierpień, to szczególny miesiąc, kiedy następuje swoiste apogeum maryjnej pobożności, bo właśnie w tym miesiącu nasi wierni dwa razy kierują swoje kroki w kierunku najważniejszego Maryjnego sanktuarium na naszych ziemiach, na Jasnogórskie wzgórze, gdzie oczekuje ich od stuleci łaskami słynący Jej wizerunek.

To właśnie teraz ze wszystkich kierunków naszej ojczyzny ściągają przed Jej oblicze piesze pielgrzymki pątników niosących z sobą wszelakie prośby, licząc na to, że Jasnogórska Pani „załatwi” ich życzliwe rozpatrzenie przez tego, który zasiada po prawicy Ojca Niebieskiego.

Taka to jest ta nasza Maryjna pobożność i na pierwszy rzut oka jest czymś dogmatycznie poprawnym, bo przecież ta, która dostępując szczególnego zaszczytu bycia matką zrodzonego na ludzki sposób Bożego Syna, stała się swoistym pomostem pomiędzy tym co ludzkie i przez to bliskie każdemu człowiekowi, a wielkością niewyobrażalną dla śmiertelników, jaką stał się cud Betlejemskiej groty, kiedy Bóg dzięki niej nabrał ludzkiego wymiaru stając się człowiekiem.

Taka Maryjna pobożność rodzi jednak i pewne niebezpieczeństwa i nie chodzi mi o zarzuty stawiane katolikom przez ludzi innej wiary, że łamią jedno z dziesięciorga przykazań mówiących o bałwochwalstwie czczenia obrazów i rzeźb ręką ludzką uczynionych, bo to zarzut chybiony, ale pewna niezręczność wiary pojawia się w nas samych, a konkretnie w kwestiach ważności podmiotów naszej wiary.

Maryja będąc matką Jezusa, zawsze starała się być na drugim planie i nawet wtedy, kiedy postronni próbowali wykorzystywać ją do tego by coś załatwiła im u swojego syna, dyskretnie usuwała się w cień.

Dla przykładu jeden obrazek z naszych świątyń i pobożna niewiasta z pasją oddaje się modlitwie różańcowej, kiedy jednocześnie jest uczestnikiem eucharystii.

I znowu kołatają w mojej pamięci słowa serialowego proboszcza, że Najświętsza Panienka jest nam bliska, kiedy Bóg zdaje się być kimś bardzo odległym i do końca niezrozumiałym.

Bóg w swoim zamyśle postanowił stać się bliskim każdemu z nas, dlatego wybrał na swoją rodzicielkę jedną z ludzi, niewiastę, która może nawet tak do końca nie była świadoma niezwykłości wybrania, jakiego dokonał sam Odwieczny.

Maryja nie jest kimś najważniejszym w hierarchii naszej wiary i sama nigdy nie aspirowała do takiej roli, bo zawsze o sobie samej mówiła i myślała, iż jest tylko służebnicą Pańską i to tylko Bóg dał jej łaskę pośredniczenia w rozdzielaniu swoich łask.

Może więc tak nie do końca miał rację serialowy proboszcz, bo Bóg wcale nie musi nam się jawić jako ktoś bardzo odległy i niezrozumiały, a to wszystko za przyczyną Najświętszej Panienki, jego i naszej matki.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz