wtorek, 13 grudnia 2022

 

Prezent dla małego Jezusa

Dosłownie dni dzielą nas od wspomnienia magicznej i jedynej w swoim rodzaju nocy, kiedy ponad dwa tysiące lat temu na przedmieściach Betlejem, w grocie służącej okolicznym pasterzom jako prowizoryczne schronienie dla ich zwierząt, na świat przyszedł ten, który stał się nadzieją dla wszystkich ludzi, zapowiadany przez proroków Zbawiciel, Mesjasz.

Jakże inaczej potoczyła się historia na przestrzeni stuleci i teraz zupełnie inaczej sposobimy się do przeżywania pamiątki tamtego czasu.

Od tygodni żyjemy przygotowaniami do odświętnego przeżywania narodzin tego, który i dla nas uosabia nadzieję na lepsze jutro przekraczające horyzont lat poza rzeczywistość tego co tu i teraz.

Już tylko w pamięci pielęgnujemy tamte wydarzenia i rzeczywistość ubogiego żłobu z betlejemskiej groty zmieniliśmy na ciepło naszych domostw, w których będziemy w gronie najbliższych celebrowali ten cud narodzin Boga.

Jak co roku nasila się przedświąteczna gorączka przygotowań, które akcentują wszyscy wokół nas.

Markety, współczesne „świątynie” konsumpcjonizmu już od jakiegoś czasu zmieniły swój wystrój i z każdego miejsca epatują zachętami do tego, abyśmy kupowali to, czego potrzeba naszym zamierzeniom, abyśmy w wyjątkowy sposób przygotowali swoje otoczenie do godnego przeżywania nadchodzących dni.

Jedynym zgrzytem obecnych przygotowań zdaje się być wszechobecna drożyzna, kiedy za zakupy trzeba nam zapłacić drożej, ale cóż, święta są takim wyzwaniem, że trzeba się pogodzić z tym faktem i wysupłać ostatni grosz, aby pod choinką i na świątecznym stole nie zabrakło niczego.

Może teraz na chwilę powróćmy do betlejemskiej groty. Tam z dala od zgiełku tych zamożnych, którzy w tym samym czasie nawiedzili to miasteczko, aby spełnić nakaz zapisu w spisie ludności zgodnym z miejscem pochodzenia, wygodnie rozlokowali się w okolicznych oberżach i w dostatku przeżywali tamten czas, kiedy niejako poza ich świadomością zdarzyło się coś, co w historii było najważniejsze.

Tylko okoliczni pasterze, ludzie codziennie mierzący się z niedostatkiem swojego losu, dostąpili wyróżnienia spotkania z tym, który podzielając niejako ich niedolę, narodził się w żłobie, który stał się pierwszym tronem Boga.

Oni zostali pierwszymi wygranymi tamtej tajemnicy, choć po ludzku nikomu ich życie nie mogło imponować.

Bezpośrednie przeżywanie tajemnicy bliskości z nowonarodzonym Bogiem to najważniejszy zysk, o którym niestety zapominamy w okowach tego, co wyznacza nasz czas świątecznego zabiegania.

Kiedy wspominam moje dziecięce lata i czas przygotowania do zbliżających się świąt, pamiętam magię codziennych porannych mszy roratnich i serduszka zawieszane na kościelnej choince.

Każde z nich oznaczało dobry uczynek względem drugiego człowieka, przez co staraliśmy się przygotować prezent dla małego Jezusa.

Za kilka dni zasiądziemy do odświętnego, wigilijnego stołu, będziemy łamali opłatek i życzyli sobie wszystkiego, co dobre.

Może warto jeszcze teraz, na dosłownie kilkadziesiąt godzin przed tę magią wzajemnej życzliwości zrobić sobie taki szybki rachunek sumienia, w którym przeanalizujemy nasze przygotowania do świątecznego spotkania z małym Jezusem.

Kiedy będziemy spoglądać na rozłożone pod świąteczną choinką prezenty, odpowiedzmy sobie, czy wśród nich znalazł się także prezent dla Niego?

I tak na koniec pragnę złożyć życzenia wszystkim, także i sobie, abyśmy przeżyli ten magiczny czas z prezentem dla małego Jezusa, bo wtedy będziemy doświadczali prawdziwej radości bliskości z najpiękniejszą tajemnicą, którą jest Boże Narodzenie.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz