niedziela, 17 października 2021

Wakacje Jasia

 

Po zakończonym roku szkolnym Jasiu zmierzał dziarskim krokiem w kierunku domu. Wydawał się być zadowolonym, bo rytmicznie radośnie podskakiwał i z uśmiechem przemierzał drogę.

Zaciekawiona sąsiadka zapytała, czy ma dobre oceny, które tłumaczyłyby jego dobry humor?

Szkrab zatrzymał się na chwilę i z niegasnącym uśmiechem odpowiedział: mam trzy oceny niedostateczne i pozostałem na drugi rok w tej samej klasie.

-Skąd więc u ciebie taki dobry nastrój- zdziwiła się kobieta.

-A co mi tam, jeszcze tylko raz dostanę manto, a później już tylko wakacje.-odpowiedział radośnie pogwizdując.

Nasi biskupi ostatnio przybyli do Watykanu, aby zaliczyć wizytę „Ad limina apostolorum”.

To jest swoiste podsumowanie ich duszpasterskiej aktywności, którym musieli się podzielić z biskupem Rzymu, czyli papieżem Franciszkiem, przyjmującym kolejne grupy polskich dostojników na prywatnej audiencji.

Poza zwyczajowym spotkaniem z głową Kościoła, hierarchowie byli także zobligowani do odwiedzin w watykańskich dykasteriach, by tam złożyć szczegółowe sprawozdania ze swoich obowiązków.

Gdyby polegać tylko na przekazywanych przez naszych dostojników informacjach o odbytych spotkaniach, moglibyśmy odnieść wrażenie, że wszystko było cacy, bo sam Papież, choć część z nich tego się wcześniej obawiało, okazał się być wyrozumiałym ojczulkiem i prawie nie okazał niepokoju, choć mógłby za niejedno wytargać ich za uszy.

Pewnie w tym samym tonie zaliczyli spotkania z innymi watykańskimi notablami, bo przecież zawsze można było „prawdę” pokazać w świetle jaśniejszym, a gdyby któremuś zachciało się kręcić nosem, to zawsze można by było odwołać się do niedawnej wizyty biskupów francuskich, no bo oni z pewnością wypadli bardziej blado i nie mieli się czym chwalić, kiedy religijność w ich diecezjach przeszła w fazę śladowych wielkości.

-Co prawda wiernych w kościołach jest coraz mniej i choć coroczny raport z liczenia duszyczek miałby ujrzeć światło dzienne dopiero za kilka miesięcy i przecież gołym okiem można zauważyć, że przybyło wolnych miejsc w modlitewnych ławeczkach, ale to pewnie przez pandemię, i wszystko jasne.

-Młodzież gremialnie zgłaszająca swoją niechęć do religijnej edukacji w szkolnych klasach, to też nie jest problem, bo przecież to taka przypadłość młodości i jak dorosną to z pewnością zmądrzeją.

-Ze skandalami obyczajowymi także sobie poradziliśmy, bo przecież powołano komisję do tych wstydliwości i już żaden wielebny nie ośmieliłby się folgować swoim żądzom, więc i ta sprawa została załatwiona.

-No a na koniec problem z naborem nowych pracowników do Pańskiej Winnicy, bo młodzi stali się niechętni do kapłańskiej kariery, to warto by było zauważyć, że przez lata to nasz Kościół zasilał kapłanami nawet najodleglejsze zakątki świata, więc może teraz przyszedł czas rewanżu i z misyjną posługą mogli by się pojawić u nas duchowni o innym kolorze skóry.

Najważniejsze to, aby mieć dobre samopoczucie i samozadowolenie ze swojej duszpasterskiej nieaktywności, a problemy?

No cóż, Kościół już wielokrotnie był narażony na tarapaty, ale jakoś przetrwał i może i tym razem wyjdzie wzmocniony?

Mentalność Jasia, który za nic sobie robił to, że zawalił rok nauki, bo ważniejszy dla niego był święty czas wakacyjnej laby, niestety w życiu się nie sprawdza.

On tylko sobie zrobił kuku.

Kiedy takim fałszywym zadowoleniem ze swoich zaniedbań żyją hierarchowie Kościoła, to krzywdzą wszystkich tych, którzy w nich pokładali nadzieję.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz