poniedziałek, 25 października 2021

Klękam bo wierzę

 


Dzisiaj chciałbym podzielić się informacjami mówiącymi, że „Ksiądz w cywilu” jest potrzebnym głosem, o czym świadczy systematyczna korespondencja od czytelników, którzy na tematy poruszane w moich artykułach dzielą się ze mną swoimi przemyśleniami.

Jestem wdzięczny za wszystkie głosy, także te polemiczne, bo świadczą one często o prawdziwej wiedzy z zakresu teologii i popierane są gruntowną znajomością Biblii będącej przecież zbiorem dogmatycznych prawd będących podstawowymi filarami naszej wiary.

Co prawda w niektórych opiniach spotykam się także ze stwierdzeniami jakby żywcem wziętymi z wykładów „oświeconych” aktywistów szczególnych tworów, na szczęście już z minionej epoki, kiedy to na przyspieszonych kursach określanych mianem szkół wyższych, tzw. WUML-ów, nabywali wiedzę negującą istnienie czegokolwiek ponadto, czym powinien żyć nowy człowiek, wolny od opium dla ludu jakim miała być wiara.

Te głosy są dla mnie równie ważne, bo prawie za każdym razem wyziera z nich pierwotne pragnienie poznania i zrozumienia tego, co dla każdego, także zdającego się być wolnym od kagańca wiary, jest istotne.

Oczywiście znakomitą większość korespondencji stanowią głosy szeregowych wiernych, którzy dzielą się swoimi spostrzeżeniami i często z prawdziwą troską odnoszą się do tematów poruszanych w mojej rubryce.

Głosy czytelników są dla mnie zawsze bardzo ważne i dlatego staram się odpowiadać na nie, niekiedy w osobistych mailach, a często w kolejnych tematach, którymi dzielę się na łamach gazety.

Napisał do mnie czytelnik z pytaniem, kiedy należy klękać w trakcie mszy świętej.

Pytanie zdaje się być mało ważne, ale mając na względzie dalece różne praktyki w sąsiadujących nieraz parafiach, wcale już takie bezprzedmiotowe nie jest.

Bezpośrednia odpowiedź zdaje się być prosta:

Klękamy dwa razy w czasie eucharystii: pierwszy raz w trakcie przeistoczenia, kiedy celebrans udzieloną mu mocą dokonuje przemiany chleba i wina w ciało i krew Chrystusa i drugi raz w trakcie ekspozycji konsekrowanego ciała Zbawiciela bezpośrednio przed komunią.

Odpowiadając na pytanie czytelnika chciałbym jeszcze odnieść się do staranności wykonania tego gestu pokory przed majestatem Boga.

Człowiek wierzący winien w pełni świadomie wykonywać pewne gesty i jeżeli ma to być przyklęknięcie, to nie jest to tożsame z gestem przykucnięcia, które nijak się ma do szacunku, który wierzący wyraża w postawie klęczącej.

Podobną sprawą jest gest zgięcia kolana przechodząc obok tabernakulum, gdzie znajduje się Najświętszy Sakrament. Większość przemieszczających się przed nim dodatkowo dokłada znak krzyża kreślony na swoim ciele, zupełnie niepotrzebnie.

No i mamy wtedy kolejny kwiatek bezmyślności, kiedy zamiast starannie wykonanego znaku krzyża mamy gest przypominający odganianie natrętnej muchy.

W przypadku ludzi starszych lub schorowanych równie odpowiednim gestem wyrażającym szacunek wobec Boskiego majestatu może być lekki skłon ciała z pochyleniem głowy i to całkowicie wystarczy.

Gest bardzo wiele znaczy, bo jest to znak wiary i wyraz świadomego szacunku wobec tego, w którym pokładam nadzieję.

Najwięcej problemów wierzący przeżywają, kiedy na ich drodze nagle pojawia się kapłan niosący Chrystusa do chorych. Te sytuacje zdarzają się niekiedy na szpitalnym korytarzu i wtedy wielu zakłopotanych odwraca się udając, że są bardzo czymś zajęci.

Zbawiciel nie domaga się bałwochwalczych pokłonów, ale taka sytuacja jest prostym sprawdzianem naszej wiary i pewnie można udawać, że nie zauważyliśmy go obok nas, ale możemy taką sytuację wykorzystać do zamanifestowania choćby minimalnego gestu szacunku wobec Niego.

Gest bardzo wiele mówi o naszej wierze, i tak niewiele kosztuje

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz