niedziela, 3 października 2021

Świadome sakramentalne: Tak!


Kiedy, najczęściej młody człowiek zapragnie uzyskać uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych, kieruje się do ośrodka szkolenia kierowców, by tam po odbyciu szkolenia cieszyć się plastikową przepustką uprawniającą go do zasiadania w fotelu kierowcy wymarzonego auta.

Zanim jednak zostaje zaliczony w poczet kandydatów na pogromców szos, musi zaliczyć jeszcze wizytę u lekarza, który wystawia wstępną opinię, że nie ma medycznych przeciwwskazań do tego, aby prowadził pojazdy mechaniczne. Dodatkowym szczeblem sprawdzenia jego stanu zdrowia jest test psychologiczny opracowany przez fachowców od ducha, choć nie we wszystkich ośrodkach wymagany, i szkoda.

Niektóre ośrodki idą jednak dalej i w procesie edukacji przyszłych kierowców organizują dla nich odwiedziny na policyjnych parkingach, gdzie mogą naocznie poznać skutki nieostrożnej jazdy, a świadczą o niej wraki pojazdów, w których kierowcy stracili życie, bądź zafundowali sobie ciężki uszczerbek zdrowia na długie miesiące bądź nawet lata.

Przeprowadzone badania wykazały, że uczestnicy tych specyficznych wycieczek w przyszłości w znacznej mierze nie podzielają losu tych nieszczęśników z rozbitych pojazdów i bardziej rozważnie korzystają z przyjemności pokonywania kilometrów za kierownicami swoich samochodów.

Kiedy, najczęściej młody człowiek zapragnie przed ołtarzem uzyskać „uprawnienia” sakramentalnego potwierdzenia swoje miłości, udaje się w towarzystwie swojej drugiej połowy do kancelarii parafialnej, aby zapoczątkować proces, którego zwieńczeniem staje się sakramentalne: Tak,wypowiedziane przed kościelnym świadkiem ich zamierzenia.

Odwiedziny w kościelnym biurze to jednak dopiero początek ich drogi ku byciu razem, bo teraz muszą, oprócz masy papierków wymaganych przez Kościół przy takiej procedurze, zaliczyć obowiązkowy kurs przedmałżeński w trakcie którego odbywają spotkania z parafialnym „specem” od udanych związków, niekiedy dodatkowo z lekarzem (zatwierdzonym i sprawdzonym pod względem kościelnej doktryny medykiem) i w naprawdę rzadkich przypadkach z psychologiem (Także mającym odpowiednie i sprawdzone poglądy)

Na końcu tej drogi czeka ich już tylko radość tego niezwykłego dnia, na który zapraszają bliskich i dalszych krewnych, aby i oni mogli dzielić ich radość.

I na tym można by zakończyć ten laurkowy obraz, no może dodając, że żyli później długo i szczęśliwie, ale?

Rzeczywistość jednak skrzeczy i z upływem tygodni, miesięcy, a niekiedy lat sielanka mija i zaczynają się schody, których efektem stają się niekiedy bardzo nieciekawe zdarzenia, które z miłością nie mają nic wspólnego i to co zaczynało się sielankową beztroską, przeradza się w koszmar codzienności kończony najczęściej na sądowej sali, gdzie przedstawiciel temidy ogłasza koniec związku.

W takim traumatycznym dniu w najgorszej sytuacji znajdują się ci, którzy swoją nadzieję na radość bycia w związku przysięgali przed ołtarzem, bo Kościół nie dopuszcza rozwodów, a tylko nieliczni mają świadomość, że w ich przypadku może wcale nie doszło do sakramentu i można by unieważnić ten pozorny związek.

I tu mi brakuje tego, co stosuje część ośrodków szkolących przyszłych kierowców, które pokazują kandydatom skutki niebezpiecznej jazdy kończące się na policyjnym parkingu rozbitych pojazdów.

Może warto by było, aby w trakcie kursów przedmałżeńskich uczciwie informować kandydatów na katolickich małżonków o przyczynach wykluczających możliwość zawarcia małżeństwa przez niektóre osoby.

Decyzja o sakramentalnym związku to jest bardzo ważna sprawa owocująca przyszłym szczęściem, lub prowadząca do koszmaru bycia z kimś, kto nigdy nie powinien świadomie i w dobrej wierze powiedzieć sakramentalnego :Tak.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz