poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Terapia moralnie wątpliwa?

 


Chyba już wszyscy jesteśmy zmęczeni nieproszonym „gościem”, od ponad roku rujnującym nam spokój i budzący uzasadniony strach, bo póki co kosztujący życie ponad 60000 naszych bliskich, którzy przegrali walkę z covidem.

Na szczęście od początku roku pojawiło się światełko w tym mrocznym tunelu, kiedy rozpoczął się ogólnonarodowy program szczepień i coraz więcej z nas może z nadzieją oczekiwać lepszego jutra, ale?

Co prawda już w niepamięć odeszły czarnowidztwa opozycyjnych „proroków” wieszczących mizerię rządowego programu, który miał okazać się skrajnie niewydolnym, co miało rozciągnąć na miesiące i następne lata możliwość zaaplikowania naszym rodakom skutecznego antidotum na szalejącą zarazę, to ostatnio łyżkę dziegciu dołożyli przedstawiciele polskiego Episkopatu ogłaszając, że niektóre ze szczepionek posiadają moralnie wątpliwą genezę swojego powstania.

Takie stanowisko trzeba jasno określić, jako swoisty moralny kij wprowadzony w szprychy programu ratującego życie wielu Polakom.

Nie trzeba było czekać na reakcje różnych gremiów, które najczęściej krytycznie skomentowały takie „mądrości” naszych hierarchów.

Wśród adwersarzy takiego stanowiska Kościoła najbardziej spektakularnie wybrzmiał głos niedoszłego zakonnika, który porzuciwszy dawne pragnienie służby w habicie, od ponad roku realizuje się na politycznych salonach.

Pan Hołownia, z pewnością wykorzystując sposobność zaznaczenia swojej obecności w życiu publicznym, bardzo pryncypialnie odniósł się do tego krytycznego głosu biskupów, twierdząc, że swoim działaniem biorą na swoje sumienia życie i zdrowie bliżej niepokreślonej, ale idącej w tysiące, liczby przyszłych ofiar szczepionkowej histerii, i trudno nie przyznać mu racji.

Rzeczywistość jednak nie jest tak do końca czarno biała i pewnie kościelni eksperci swoje wątpliwości oparli na jakichś medycznych analizach, ale w takim rozumowaniu trzeba by w równie uważnym spojrzeniu przeanalizować szereg innych medykamentów, w procesie powstawania których naukowcy wykorzystywali ludzkie komórki, jako praźródło przyszłych leków.

W każdym z takich przypadków dotykamy delikatnej materii i trzeba przyznać, że teologia moralna nie do końca jest wstanie określić, czy coś jest etyczne, czy budzi niepokój.

Bezsprzecznie rodzi się pytanie, czy Episkopat miał prawo wyrazić swoje stanowisko, i odpowiedź jest jednoznaczna:

- Miał takie prawo.

Ale zaraz potem trzeba odpowiedzieć sobie: czy musiał je przedstawiać w takiej chwili:

-Nie musiał i dla dobra wszystkich powinien powstrzymać się od manifestacji swoich wątpliwości.

Przy tej okazji trzeba zauważyć, że biskupi nie zawsze i nie w każdej wątpliwej kwestii tak ochoczo opowiadali o naruszanej moralności, zwłaszcza w szeregach im podległych współpracowników.

W trakcie seminaryjnych wykładów z teologii moralnej postawiono przed nami kazus dwóch kobiet.

Jedna z nich przy spowiedzi wyjawiła zamiar usunięcia ciąży, a druga ujawniła, że właśnie dokonała aborcji.

Tylko ta druga uzyskała rozgrzeszenie, bo dokonał się grzech. Pierwsza odeszła bez przebaczenia, bo jej grzech miał się dopiero dokonać.

W podobnej sytuacji znajdą się kandydaci do szczepień i na przebaczenie mogą liczyć dopiero post factum.

Może i tak musi być, ale nie pojmuję tego.

Najważniejsze, że w swoich sumieniach ogarniają to strażnicy naszej moralności i po tym, jak pandemia będzie już tytko wspomnieniem, będą mogli okazać swoje wielkie serce maluczkim.

To jednak nie wyczerpuje moralnego kaca, z jakim przyjdzie im żyć z perspektywą przyszłych grzechów w swoich szeregach, o których nie chcieliby nie tylko mówić, ale nawet ich pamiętać.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz