wtorek, 18 czerwca 2019

"Paradoks Papieża Franciszka"


Paradoks Papieża Franciszka”
Luca Diotallevi, wybitny socjolog, wykładowca wielu prestiżowych uczelni, opublikował ostatnio książkę:”Paradoks Papieża Franciszka” z podtytułem:”Sekularyzacja między boomem religijnym, a kryzysem chrześcijaństwa”.
Na początku tego opracowania autor stawia tezę, że w żaden sposób nauka nie jest w stanie wytłumaczyć „fenomenu Franciszka”, który jest niekwestionowanym „idolem” dla milionów ( i to nie tylko Katolików), a jednocześnie kierowany przez niego Kościół stacza się coraz bardziej w odmęty skandali i traci pozycję moralnego guru wyznaczającego drogę postępowania dla członków tej religijnej wspólnoty.
Luca Diotallevi, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie o przyczynę tego paradoksu, stawia tezę, że obecnie mamy do czynienia ze „zjawiskiem paradoksalnym, z jakim nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy”. Chce on wyjaśnić ów fenomen – jak sam zastrzega – jako socjolog a nie jako teolog. Podkreśla, że nie utożsamia się ani ze zwolennikami, ani z przeciwnikami obecnej linii papiestwa i dochodzi przy tym do wniosku, że paradoksu Franciszka nie da się wyjaśnić w świetle klasycznej teorii sekularyzacji.
Na koniec wybitny socjolog zauważa, że dziś na całym świecie obserwujemy religijny boom, który nie wiąże się jednak z tradycyjnymi wyznaniami, lecz z tym, co nazywa:„religią o niskiej intensywności”, która selektywnie traktuje style, symbole i retorykę, kierując się konsumpcyjnym prymatem popytu nad podażą.
Przyznam, że odczuwam pewien niedosyt po lekturze rozważań Diotalleviego, bo autor, owszem, naszkicował problem, który określił mianem „paradoksu Franciszka”, ale potem zabrakło mi tego, co winno się znaleźć w podsumowaniu naukowych dociekań. Autor, pewnie uznając to za zbyt ryzykowną tezę, nie starał się udzielić odpowiedzi na istotne w tym wszystkim pytanie: czym może skutkować ten fenomen.
Religia o niskiej intensywności”- to określenie zastosowane w opracowaniu Diotalleviego oddaje istotę obecnego „paradoksu” wiary, któremu poddaje się coraz więcej osób poszukujących pożywki dla swoich duchowych pragnień.
Może trzeba by pójść jeszcze o krok dalej i użyć określenia: religijność o niskiej intensywności, by problem stał się bardziej bliski, taki skrojony na naszą miarę.
Zatem to wszystko, co nas spotyka w kwestii naszych religijnych przeżyć, ma swoje źródło w niskiej intensywności wiary?
Czyli co ?.............Mam chodzić do kościoła każdego dnia, klepać pacierze od rana do nocy i może jeszcze wyzbywać się wszystkiego (także dorobku ciężkiej pracy) by stawać się bardziej „intensywnym” w swojej wierze?
Papież Franciszek swoim osobistym przekładem pokazuje światu, że intensywności wiary nie mierzy się ilością zaliczonych „sprawności”dobrego katolika, ale prostotą w przeżywaniu głębi spotkań człowieka z fenomenem Bożej miłości, której apogeum dokonało się ponad dwa tysiące lat temu w osobie Jezusa Chrystusa.
I tak na koniec jeszcze jedno, o czym warto by było pamiętać, zwłaszcza wtedy, kiedy ustawiamy się w jednym szeregu tych, którzy karmią swoje frustracje w kwestii wiary pełnymi jadu atakami na sprawy religii: A to pedofilia w Kościele, a to mamona zionąca z każdego zakamarku kościelnej kruchty, a jeszcze pycha hierarchów żyjących w podwójnych standardach moralności........ i tak można by mnożyć kolejne przykłady usprawiedliwiające nasze NIE!
Pewnie, że można i tak?
A może właśnie „Paradoks Franciszka” zdarzył nam się po to, byśmy nie tylko na chwilę zachwycili się jego postawą, ale może by stał się inspiracją dla naszego przeżywania wiary bardziej intensywnie, bo jeślim nie......
To pozostanie nam biegać z durszlakiem na głowie i w religii potwora Spaghetti szukać sensu tego wszystkiego co będzie z nami po.
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz