„Oszukać przeznaczenie”
Pewnie wielu z nas pamięta ten
film, w którym bohater mający dar widzenia przyszłych zdarzeń, do
tego tragicznych w skutkach, próbuje zmieniać bieg przyszłości.
Stara się ostrzec przyszłych
uczestników tragicznych wypadków i w większości udaje mu się
uchronić ich od tragicznego przeznaczenia, ale to jest tylko
iluzoryczne zwycięstwo.
Kiedy wydaje mu się, że zdołał
oszukać los, „przepowiednia” ich dopada i spełniają się jego
wizje o ich tragicznej śmierci.
Pewnie każdy z nas przeżywał
takie chwile, kiedy żałował, że nie miał takiej zdolności, aby
zobaczyć choćby choć ułamek przyszłości, bo mógłby wtedy
zapobiec tragedii bliskiej osoby.
Pewnie tego pragnęłaby matka dziecka
ginącego w trakcie zabawy na kruchym, zimowym lodzie, bo mogłaby
ostrzec go, aby tego dnia nie wchodził na zamarznięty staw.
Z pewnością żona górnika, szykując
mu śniadanie na kolejną szychtę w kopalni, powiedziałaby mu, by
tego dnia nie zjeżdżał do wyrobiska, bo będzie zawał węglowej
ściany, która stanie się dla niego mogiłą.
Mała córeczka znanego polityka
usiadłaby na kolanach ojca prosząc, aby nie szedł tego wieczoru w
radosny tłum, bo tam będzie także człowiek, który ugodzi go
nożem i zabierze mu życie w tragicznych, bezsensownych
okolicznościach.
W podobnych sytuacjach są ci,
którzy muszą się mierzyć z chorobą bliskiej osoby i wtedy
próbują zaklinać rzeczywistość prosząc Boga (jeżeli w Niego
wierzą) lub uciekając się do desperackich poszukiwań sposobu, by
oszukać przeznaczenie.
A później trudno jest im
zaakceptować. inną aniżeli tę, o którą skamleli rzeczywistość,
i w wielu przypadkach pozostają z pytaniem, na które tym bardziej
nie znajdują odpowiedzi: Dlaczego?
To jednak bardzo trafnie postawione
pytanie-dlaczego?
Sęk jednak w tym, że stawiamy je
z intencją sprzeciwu i gdyby nawet Bóg każdemu z osobna udzielił
odpowiedzi, to wielu i tak stałoby się głuchymi na jakiekolwiek
wytłumaczenie i nadal powtarzałoby je jak jakieś beznadziejne
zaklinanie ludzkiej rzeczywistości, w której trudno odnaleźć
odpowiedź – Dlaczego?
Może więc bardziej stosownym
byłoby postawienie pytania:
-Co chciałeś nam powiedzieć i jak to
jest ważne dla nas, że musiałeś w tak drastyczny sposób nam
przekazać tę wiadomość?
Pewnie dla nikogo nie jest
zaskoczeniem, że inspiracją dla dzisiejszego tematu spotkania z
„Księdzem w cywilu”stały się wydarzenia z gdańskiego Długiego
Targu, którymi zostaliśmy dotknięci tak niedawno.
Najpierw bezsensowna, wywołująca
szok, niezrozumienia zbrodnia dokonana przez chorego człowieka,
później dziesiątki tysięcy modlących się o „oszukanie
przeznaczenia”, a na koniec morze zniczy pamięci rozpalanych
spontanicznie z zapewnieniem, że będziemy pamiętać, i że nie
godzimy się, aby kiedyś w przyszłości doszło do tak absurdalnego
zła.
No może jeszcze lawina zapewnień
polityków, że zrobią wszystko, by zmienić język wzajemnej
nienawiści, by już nigdy nie czuć moralnego kaca , poczucia winy,
przypominając sobie słowa Niemena, że :”Słowem złym zabija się
jak nożem”
A mnie cały czas kołacze się
pytanie :
-Co chciałeś nam powiedzieć Boże
przez tę niewinnie przelaną krew?
Może warto by to pytanie uczynić
mottem naszych modlitw w tych dniach i przy tym poprosić Go, by te
tragiczne gdańskie doświadczenie nauczyło nas, jak bronić się
przed tymi, dla których Polska, Polacy, to tylko sposób na „dobro”
dla swoich partykularyzmów.
Nie pozwól Panie byśmy ulegali
ich apelom manifestowanym w mowie nienawiści, i abyśmy zawsze
pamiętali, że w każdym działaniu, zdaniu wypowiadanym wobec
drugiego człowieka, złe słowo zabija jak nóż!
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz