środa, 16 stycznia 2019

Oszukać przeznaczenie


„Oszukać przeznaczenie”
Pewnie wielu z nas pamięta ten film, w którym bohater mający dar widzenia przyszłych zdarzeń, do tego tragicznych w skutkach, próbuje zmieniać bieg przyszłości.
Stara się ostrzec przyszłych uczestników tragicznych wypadków i w większości udaje mu się uchronić ich od tragicznego przeznaczenia, ale to jest tylko iluzoryczne zwycięstwo.
Kiedy wydaje mu się, że zdołał oszukać los, „przepowiednia” ich dopada i spełniają się jego wizje o ich tragicznej śmierci.
Pewnie każdy z nas przeżywał takie chwile, kiedy żałował, że nie miał takiej zdolności, aby zobaczyć choćby choć ułamek przyszłości, bo mógłby wtedy zapobiec tragedii bliskiej osoby.
Pewnie tego pragnęłaby matka dziecka ginącego w trakcie zabawy na kruchym, zimowym lodzie, bo mogłaby ostrzec go, aby tego dnia nie wchodził na zamarznięty staw.
Z pewnością żona górnika, szykując mu śniadanie na kolejną szychtę w kopalni, powiedziałaby mu, by tego dnia nie zjeżdżał do wyrobiska, bo będzie zawał węglowej ściany, która stanie się dla niego mogiłą.
Mała córeczka znanego polityka usiadłaby na kolanach ojca prosząc, aby nie szedł tego wieczoru w radosny tłum, bo tam będzie także człowiek, który ugodzi go nożem i zabierze mu życie w tragicznych, bezsensownych okolicznościach.
W podobnych sytuacjach są ci, którzy muszą się mierzyć z chorobą bliskiej osoby i wtedy próbują zaklinać rzeczywistość prosząc Boga (jeżeli w Niego wierzą) lub uciekając się do desperackich poszukiwań sposobu, by oszukać przeznaczenie.
A później trudno jest im zaakceptować. inną aniżeli tę, o którą skamleli rzeczywistość, i w wielu przypadkach pozostają z pytaniem, na które tym bardziej nie znajdują odpowiedzi: Dlaczego?
To jednak bardzo trafnie postawione pytanie-dlaczego?
Sęk jednak w tym, że stawiamy je z intencją sprzeciwu i gdyby nawet Bóg każdemu z osobna udzielił odpowiedzi, to wielu i tak stałoby się głuchymi na jakiekolwiek wytłumaczenie i nadal powtarzałoby je jak jakieś beznadziejne zaklinanie ludzkiej rzeczywistości, w której trudno odnaleźć odpowiedź – Dlaczego?
Może więc bardziej stosownym byłoby postawienie pytania:
-Co chciałeś nam powiedzieć i jak to jest ważne dla nas, że musiałeś w tak drastyczny sposób nam przekazać tę wiadomość?
Pewnie dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że inspiracją dla dzisiejszego tematu spotkania z „Księdzem w cywilu”stały się wydarzenia z gdańskiego Długiego Targu, którymi zostaliśmy dotknięci tak niedawno.
Najpierw bezsensowna, wywołująca szok, niezrozumienia zbrodnia dokonana przez chorego człowieka, później dziesiątki tysięcy modlących się o „oszukanie przeznaczenia”, a na koniec morze zniczy pamięci rozpalanych spontanicznie z zapewnieniem, że będziemy pamiętać, i że nie godzimy się, aby kiedyś w przyszłości doszło do tak absurdalnego zła.
No może jeszcze lawina zapewnień polityków, że zrobią wszystko, by zmienić język wzajemnej nienawiści, by już nigdy nie czuć moralnego kaca , poczucia winy, przypominając sobie słowa Niemena, że :”Słowem złym zabija się jak nożem”
A mnie cały czas kołacze się pytanie :
-Co chciałeś nam powiedzieć Boże przez tę niewinnie przelaną krew?
Może warto by to pytanie uczynić mottem naszych modlitw w tych dniach i przy tym poprosić Go, by te tragiczne gdańskie doświadczenie nauczyło nas, jak bronić się przed tymi, dla których Polska, Polacy, to tylko sposób na „dobro” dla swoich partykularyzmów.
Nie pozwól Panie byśmy ulegali ich apelom manifestowanym w mowie nienawiści, i abyśmy zawsze pamiętali, że w każdym działaniu, zdaniu wypowiadanym wobec drugiego człowieka, złe słowo zabija jak nóż!
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz