środa, 19 grudnia 2018

ŻYCZENIA NA NADCHODZĄCE ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA:Abyśmy już nigdy nie żyli codziennością.



No i kolejny raz zaliczyliśmy Boże Narodzenie......,.Nie, nie pomyliłem się.
Owszem, pobożni chrześcijanie się z tym pewnie nie zgodzą, bo przecież najważniejszy akcent wspomnienia narodzin w betlejemskiej grocie przecież dopiero będziemy celebrować, kiedy zgromadzimy się na Pasterkach, aby obwieścić światu radosnym „Bóg się rodzi”, że dokonał się cud narodzin Boga w ludzkim ciele!
Spróbujmy na chwilę przenieść się do Betlejem tamtego czasu.
Ta osada, która miała już za sobą lata świetności (kiedyś przyszedł tam na świat jeden z największych synów Izraela-król Dawid), pewnie nadal wiodłaby senny żywot zapadłej dziury,
gdyby nie rozporządzenie imperatora wielkiego Rzymu, o spisie poddanych.
No i zjechało się towarzystwo z najdalszych stron, by dopełnić tego obowiązku.
Ci z zasobnymi sakiewkami załatwili sobie prywatne kwatery lub ciepłe kąty w gospodach i zajazdach rozsianych pośród okolicznych wzgórz.
Inni odkurzyli dawne powiązania rodzinne i zwalili się mieszkającym w Betlejem pociotkom; bo jakże ci mieliby ich nie wspomóc w potrzebie.
Najgorzej mieli biedacy tacy jak młodzi małżonkowie z Nazaretu, i może jakoś by to było, gdyby nie poślubiona Józefowi Maryja, która akurat oczekiwała rozwiązania.
Bez kasy, bez dalekiej nawet rodziny, która mogłaby zaradzić ich problemowi.
Dopełnieniem trudnej sytuacji było także to, że błąkali się pośród tłumu, a ten ich nie zauważał, zajęty swoimi sprawami.
Ewangelista opisuje to krótkim stwierdzeniem:”Nie było dla nich miejsca w gospodzie...”( Łk2,7)
Swoją drogą brakuje mi w tym przekazie obrazu Józefa szukającego dla Maryi miejsca w jakimś prywatnym domostwie, jakby Łukasz celowo pominął problem niegościnności tamtych ludzi.
Potomkowie Dawida odfajkowali obowiązkowy spis ludności i powrócili do codzienności, zupełnie nie będąc świadomymi, iż stracili niepowtarzalną okazję spotkania z Bogiem tak blisko- twarzą w twarz.
Minęło tak wiele lat(ponad 2000) i do historii przeszedł rzymski satrapa, który dla swojej próżności nakazał „spęd” poddanych by chełpić się wielkością władzy.
Dzisiaj zdajemy się być wolnymi ludźmi, których nikt do niczego nie ośmieliłby się zmuszać, a jednak poddajemy się magii świąt, choć może nazywamy to tradycją i tak w większości traktujemy około świąteczne zdarzenia: choinka pachnąca naturą zajęła poczesne miejsce w naszych domach.
W ostatnich dniach zaliczyliśmy ileś tam spotkań opłatkowych w zakładach pracy, w różnych stowarzyszeniach, czy innego rodzaju „spędach”, na których wypadało być.
Wiele godzin poświęciliśmy na centra handlowe, które zadbały o skuteczny drenaż naszych portfeli kusząc prezentami, które tak lubimy dostawać(i dawać także).
No i na koniec ci bardziej wrażliwi poświęcili sporo czasu na kupowanie sobie dobrego nastroju udzielając się w akcjach pomocy tym, dla których z racji: biedy, czy samotności, święta Bożego Narodzenia od lat wycinają w sercach blizny smutku i dlatego próżno na ich twarzach szukać uśmiechu nadziei.
To wszystko się już zadziało, dlatego napisałem, że zaliczyliśmy kolejne Boże Narodzenie i za kilkanaście godzin powrócimy do codzienności, i tak do następnej Wigilii.
A mnie się marzy, abyśmy już nigdy nie wracali do „codzienności”.
To byłby najpiękniejszy prezent, jaki mogli byśmy sobie sprawić nawzajem.
Niezależnie od tego czy: jesteśmy wybrańcami narodu w poselskich ławach, czy zwykłymi zjadaczami chleba, wierzącymi, czy ludźmi o poglądach wolnych od wiary, ludźmi o najróżniejszych opcjach politycznych; wszystkich nas winna łączyć życzliwość do drugiego człowieka, którą wyraża gest dzielenia się chlebem, nawet jeżeli jest to tylko biały opłatek.
Niech magia Bożego Narodzenia pozostanie w naszych sercach na każdy następny dzień naszego życia, byśmy już nigdy nie zatracali się w codzienności.
Kryspin



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz