Chrystus trzymający na swoich
ramionach małą owieczkę, która rozbrykana młodością pognała
gdzieś w kolczaste zarośla i tylko dzięki jego miłości mogła
powrócić do bezpiecznej owczarni, to obraz ukazujący istotę
Bożego pomysłu na stworzenie wspólnoty wiary i wytyczenie prostej
drogi do jedności z Nim, którą winien realizować Kościół.
Pewnie wielu z nas zapamiętało
taką scenę, a może i do tej pory zdobi ona ścianę sypialni
przypominając o pierwszym spotkaniu z Nim, gdy jako dziecko
przyjmowaliśmy komunię w odświętnie udekorowanym kościele.
To był piękny okres bezgranicznej
ufności, z jaką w towarzystwie dorosłych kroczyliśmy na
niedzielne nabożeństwa i to było piękne.
Później dorośliśmy i nasze
drogi nie zawsze powielały ścieżki dzieciństwa, i coraz trudniej
było nam zachować tę dziecięcą, bezgraniczną ufność, a
dorosłość wcale nam w tym nie pomagała.
Pomimo różnych życiowych
zawirowań pozostało jednak w nas przekonanie, że w jakimś sensie
czujemy więź z tym miejscem, gdzie w niedzielny poranek dźwiękiem
kościelnego dzwonu On zaprasza nas do siebie.
I nic to, że coraz częściej
pozostajemy głusi na jego wezwanie i później, nieco ze wstydem
próbujemy znajdować wytłumaczenie: że życie tak pędzi, a my
zmęczeni tygodniowymi obowiązkami pragniemy choć w niedzielny
poranek zażyć spokoju, a do tego jeszcze ten ksiądz w parafii
jakoś nie sprzyja naszej gorliwości, bo mówi tylko o polityce,
bądź stale woła kasę.
Jeżeli do tego dołożyć
„smrodek” obyczajowych skandali osób w sutannie, którymi od
pewnego czasu bombardują nas media, to jakoś trudno się dziwić,
że wielu z nas ma dosyć i czerwony budynek ze spiczastymi
wieżyczkami omijamy coraz większym kołem.
Obraz Kościoła, jako owczarni z
pasterzami, którzy zostali powołani, by przewodzić owieczkom w
drodze na ostateczne pastwisko, towarzyszył tej instytucji od samego
początku i przez wieli był utrwalany przez hierarchów, którzy
poprzez kolejne dogmaty(prawdy bezdyskusyjne) utrwalali swoją władzę
nad stadem, czyli szeregowymi owieczkami, którym pozostawało
bezrefleksyjne przyjmowanie swojego losu.
Owszem, zdarzali się niepokorni,
którzy ośmielali się mieć odmienne zdanie na temat wytyczonego
szlaku, ale takich można było potraktować ekskomuniką (kościelnym
wykluczeniem) i pozostali niepokorni z podkulonym ogonem karnie
wracali do baraniego szeregu.
Sądzę, że bezpowrotnie odszedł
już czas, gdy Kościół był bezdyskusyjnym sacrum dla laikatu, a
monopol na nieomylność i absolutną władzę rezerwowała sobie
garstka wybrańców w purpurach.
W jednym z telewizyjnych paneli
dyskusyjnych przedstawicielka opcji dalekiej od Kościoła,
stwierdziła, że nie są przeciwko ludziom wierzącym, a tylko
walczą z instytucją, która czyni wiele zła w obecnym życiu.
Kobieta deklarująca swoją wiarę
odpowiedziała jej, że Kościół, to nie instytucja, a wspólnota,
do której ona należy i nikomu nie wolno negować dobra, które
wyznacza ramy tejże.
Kościół, to wspólnota ludzi
wierzących.
Tak sobie myślę, że taka świadomość,
że jesteśmy wspólnotą, niesie nadzieję na to, że ona przetrwa.
Ostatnio hierarchowie wielokrotnie
zapewniają, że Kościół dokona samooczyszczenia (Prymas mówi o
policzeniu pedofilii w kapłańskich szeregach), ale to nic nie
wnosi, bo nie dotyka przyczyn zła, a stara się tylko minimalizować
skutki.
I tu widzę niezagospodarowane pole
działania szeregowych owieczek.
Vox popili, vox Dei- głos ludu głosem
Boga.
A gdyby tak wprowadzić prawo
głosu ludu (szeregowych wierzących)w sprawach dotyczących
Kościoła, tego lokalnego, parafialnego, jak i tego powszechnego?
Czy parafialne referendum( powiedzmy co
dwa lata, takie swoiste votum zaufania dla proboszcza danej parafii),
nie byłoby skutecznym w hamowaniu patologii nie mających nic
wspólnego z duszpasterstwem?
A gdyby wśród wiernych
przeprowadzić referendum (krajowe, lub powszechne) w sprawie
celibatu duchownych, który od samego początku (XIII wiek) miał
tylko na celu ochronę kościelnej kasy i od zawsze był źródłem
patologicznych zachowań osób w sutannach?
Może to byłoby lekarstwem na dwie
podstawowe „plagi” kaleczące Kościół- Wspólnotę?
Kryspin,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz