poniedziałek, 9 stycznia 2017

"Nie rzuca się pereł przed wieprze!"

     Na początek fragment listu od czytelniczki.
-”Czy ksiądz, który ma kochankę lub kochanka i po spędzonej z nią (nim) upojnej nocy, rano sprawuje obowiązki kapłana: spowiada, udziela sakramentów, sprawuje mszę świętą; czy to jest ważne? Czy to w tym przypadku nie jest grzech ciężki!? „
Tego rodzaju pytania stawiają wierni, zwłaszcza w sytuacjach, gdy publiczną tajemnicą jest to, że ich duszpasterz nie grzeszy świętością.
Odpowiadając Pani Barbarze i innym, którzy zasiadając w kościelnej ławie tłuką się z podobnymi myślami, spieszę uspokoić:
-To wszystko, co się dzieje w trakcie mszy, czy innego obrzędu liturgicznego, jest ważne!
     Wyjaśnia to zasada: Ex opere operato (łac. „na podstawie dokonanej czynności”) – w teologii katolickiej formuła określająca obiektywną skuteczność działania sakramentów.
Oznacza ona, iż sakrament jest skuteczny poprzez sam fakt jego udzielenia, niezależnie od pobożności udzielającego oraz przyjmującego sakrament !
     Owszem szafarz sakramentu winien być w stanie łaski uświęcającej i kapłan wypełniający swoją misję ma tego świadomość, dlatego tak jak każdy inny wierzący człowiek winien korzystać z sakramentu pokuty, czyli spowiedzi.
Podobnym obowiązkiem obarczeni są także ci, którzy przystępując do sakramentów, także w takim stanie powinni być.
     Według nauki katolickiej, spośród siedmiu sakramentów, pięć nazywa się sakramentami żywych: eucharystia, namaszczenie chorych, bierzmowanie, małżeństwo i kapłaństwo!
Każdy z nich winien być przyjęty w stanie łaski uświęcającej i tylko w przypadku sakramentu chorych sprawa jest mniej jednoznaczna, gdy namaszczenia udziela się osobie bez jej świadomości. Może wtedy zachodzić wątpliwość, co do stanu łaski uświęcającej u takiej osoby.
Kościół w takiej okoliczności wychodzi z założenia, że tenże potrzebujący Bożego przebaczenia, taką wolę by wyraził.
Pozostałe dwa: chrzest i sakrament pojednania nazywa się sakramentami umarłych na duszy i ich przyjęcie jest równoznaczne z powrotem życia łaski uświęcającej.
Szczera, dobra spowiedź przywraca grzesznikowi stał przyjaźni z Bogiem.
    I tu rysuje się problem: Szczery i dobry, sakrament pojednania jest tylko wtedy, gdy ze strony grzesznika zostają spełnione wszystkie warunki konieczne: rachunek sumienia, żal za popełnione grzechy, postanowienie poprawy, szczere wyznanie swoich win i pokuta(zadośćuczynienie)
Każdy z pięciu warunków dobrej(ważnej) spowiedzi jest koniecznym, by można mówić o sakramencie pojednania i każdy winien mieć tego świadomość, gdy do niego przystępuje!
Zaniechanie któregokolwiek z nich jest poważnym zaniedbaniem przekreślającym ważność tego sakramentu!
Wielu z nas do spowiedzi podchodzi w bardzo instrumentalny sposób, traktując ją jak chemiczną pralnię, w której do bębna z detergentami wrzuca się ubabrane ubranie i po chwili powraca humor, bo ciuszki ponownie są czyste.
Najbardziej smutnym jest to, że w ten sposób sakrament pojednania często traktują także ci, od których można by wymagać bardziej starannego dotrzymania jego wymogów.
    Jeden z bohaterów „Zaufanej koloratki-konfesjonału krzywd”, ksiądz Marek opowiadając swoją kapłańską historię, z goryczą wspominał posługę spowiednika kapłanów, którzy systematycznie „załatwiali” sobie rozgrzeszenie bez postanowienia poprawy.
Bóg w swojej mądrości wyposażył nas, wierzących w klejnoty, dzięki którym gromadzimy swoiste środki, którymi kiedyś będziemy mogli zapłacić za miejsce w Jego Domu.
Z pewnością tymi cennymi perłami są sakramenty, w tym także ten przywracający uśmiech przyjaźni na Jego obliczu, czyli dobra spowiedź z naszych ułomności!
    Może warto by w tym miejscu przypomnieć sobie słowa Jego Syna, gdy przestrzegał o marnotrawstwie pereł rzucanych przed wieprze (Mt7,6)
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz