wtorek, 25 października 2016

Prezent w dniu imienin naszych zmarłych!

Troje rodzeństwa dorastało w rodzinnym domu.
    Ich wychowaniem zajmowała się matka, gdyż ojciec prowadził warsztat samochodowy i do domu wracał najczęściej wieczorem, gdy oni już szykowali się do spania, aby następnego dnia z samego rana wyruszyć do szkoły mieszczącej się na końcu osiedla domków jednorodzinnych, gdzie i oni mieszkali. W tamtym czasie byli bardzo zżyci ze sobą i zawsze sobie pomagali we wszystkim.
    Szybko upłynęły lata dziecięcej beztroski i cała trójka wydoroślała.
Najstarszy rozpoczął pracę w zakładzie ojca, który już nie musiał się martwić, czy będzie komu kontynuować rodzinny interes.
Młodsza siostra po skończonym liceum wyprowadziła się do dużego miasta, gdzie po ukończeniu medycyny założyła rodzinę i robiła karierę w służbie zdrowia.
Najmłodszy z rodzeństwa także ułożył sobie życie żeniąc się z dziewczyną z sąsiedztwa. Jej rodzice prowadzili sklep spożywczy na ich osiedlu, który po jakimś czasie przekazali młodym.
    Od tej pory dom swojego dzieciństwa odwiedzali rzadko, bo każde już miało swoje rodzinne gniazdo.
Starych rodziców odwiedzali zwyczajowo tylko przy okazji imienin seniorów, ale wtedy wizyty ich były krótkie, bo po latach rozłąki brakowało im już tematów do wspólnej rozmowy.
   Gdy zmarł ojciec, spotkali się na jego pogrzebie.
Schorowana matka ze smutkiem w oczach wtedy przysłuchiwała się rozmowie swoich dzieci Nie było już między nimi dawnej przyjaźni, gdy zaraz po pogrzebie poruszyli temat „sprawiedliwego” podziału majątku po zmarłym rodzicielu.
Po jednej stronie stanął wtedy najstarszy z rodzeństwa, twierdząc, że całość mu się należy, bo to on zajmował się ojcem w chorobie, a na dodatek jeszcze przez jakiś czas będzie musiał obiegać ich matkę, która z pewnością będzie wymagała wiele zachodu.
Aby ostudzić niecne zamiary szwagierki i szwagra, jego małżonka dorzuciła, iż swoje już dostali, bo zmarły teść przez lata sypnął groszem, gdy oni urządzali swoje mieszkania, o kosztach ich studiów nie wspominając.
Na pogrzebie matki, którą pochowali następnego roku, rozmawiali ze sobą ostatni raz i przez kolejne lata kontaktowali się tylko przez prawników, których zatrudnili, aby załatwili im „sprawiedliwość.”
*
    Pierwszego listopada na cmentarzach odbywają się spotkania żyjących z tymi, którzy już przeszli próg wieczności.
Dzień Wszystkich Świętych mobilizuje do odwiedzin swoich bliskich zmarłych. Dla wielu żyjących, których los rozrzucił po świecie, jest to jedyna okazja spotkania z bliskimi, którzy także w tym dniu zjawią się na cmentarzu.
    Może warto by tę okazję wykorzystać?
Przy mogiłach naszych ojców, matek, innych bliskich zmarłych składamy kolorowe stroiki, bukiety kwiatów i stając blisko nich wspominamy czas, gdy byli z nami.
    Może w chwili takiej zadumy warto by przypomnieć sobie dni, gdy odwiedzaliśmy rodzinny dom przy okazji ich imienin.
Wtedy wręczaliśmy im bukiety kwiatów i prezenty zapakowane w kolorowe paczuszki, a oni cieszyli się naszą obecnością i tym, że byliśmy sobie bliscy.
   Pierwszego listopada przypadają imieniny wszystkich zbawionych. Jako wierzący mamy prawo mieć nadzieję, że wśród nich są także nasi bliscy zmarli:matki, ojcowie i inni, których wdzięczną pamięcią w tym dniu wspominamy.
    Ten szczególny dzień powinniśmy wykorzystać także my, żyjący, chociażby do odrzucenia gniewu w stosunku do: naszych braci, sióstr, czy innych bliskich, z którym byliśmy poróżnieni.
    Możemy być pewni, że wtedy nasi bliscy, którym zapalimy w tym dniu znicz naszej pamięci, najbardziej będą się cieszyć z naszych wyciągniętych do pojednania dłoni!
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz