poniedziałek, 4 lipca 2016

Teorie spiskowe!

Prze kilkoma laty dotarły do nas książki Dana Browna wywołując poruszenie wśród czytelników spragnionych teorii spiskowych.
Gdy pojawił się u nas opasły tom „Kodu Leonarda da Vinci”, książkę przekazywano sobie z rąk do rąk niczym bibuły[nielegalne książki, pisane przez opozycjonistów poza granicami PRL i kopiowane na powielaczach ] z czasu wojennego.
No i wybuchła fala dyskusji na temat „rewelacji”, które mogłyby podważyć całą doktrynę Watykanu!
Amerykański twórca mógł tylko zacierać ręce i sprawdzać pęczniejące konto .
Jego sensacyjna powieść z szybkością światła przekraczała kolejne rekordy nakładu i stała się światowym bestselerem.
Autor, to trzeba przyznać, w mistrzowski sposób manipulował czytelnikami, przeplatając fakty historyczne z fikcją ubraną w pozory prawdy.
Gdyby książki Browna pojawiły się kilkaset lat wcześniej, pewnie ich autor skończyłby na stosie podpalonym przez inkwizytora.
Jeszcze do niedawna wylądowałaby na kościelnym indeksie ksiąg zakazanych i szkodliwych!
I w tym wypadku musiałbym się choć po części zgodzić z cenzorami w sutannach!
Tego rodzaju literatura jest niebezpieczna i może szkodzić, zwłaszcza czytelnikowi o małej wiedzy z zakresu spraw związanych z historią Kościoła.
Gdy „Kod Leonarda da Vinci”, a po nim „Anioły i demony”.narobiły w umysłach czytelników bałaganu,. niczym po przejściu trąby powietrznej, wielokrotnie słyszałem krótkie, ale i pełne przekonania stwierdzenia:
-”a jednak coś w tym musi być!”
-”no to nareszcie ktoś powiedział prawdę!”
  1. No i co z takim „pasztetem” zrobić i jak winni zareagować przedstawiciele Kościoła?
Oficjalna postawa Hierarchów chyba zaskoczyła wszystkich? Nie wdali się w teologiczną dysputę i nie starali się w oficjalnych pismach walczyć z wybujałymi teoriami Dona Browna i dobrze!
Jednocześnie jednak zabrakło głosu oddolnego, choćby w czasie niedzielnych homilii; rozsądnego wytłumaczenia absurdalności rewelacji głoszonych przez zwolenników teorii spiskowych.
Weźmy dla przykładu tylko dwie, bardzo popularne, także obecnie „rewelacje”:
1- „Jezus miał żonę i była nią Maria Magdalena![ do tego urodziła mu potomstwo, którego potomkowie żyją po dziś dzień!”
2-”Maria Magdalena była autorką Ewangelii, której Kościół jako niewygodną dla swojej doktryny, po prostu nie uznał!”
Nie zamierzam teraz przekonywać żadnego z miłośników teorii spiskowych i poszukiwaczy sensacji, ale chciałbym,. aby nad tymi „rewelacjami” zastanowili się ci, którzy są członkami Kościoła i mienią się ludźmi wierzącymi!
-Czy Jezus mógł mieć żonę?
Jako normalny, dorosły mężczyzna pewnie tak?.
Ale jej nie miał! W najstarszych przekazach świadków jego historii[w Ewangeliach i innych pismach historyków z tamtego czasu] nie ma wzmianki o Jego małżeństwie,. a z pewnością musiałaby się pojawić!
„Podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu!”- to jeden z kanonów naszej wiary, prawda?
Czyż nie byłoby szczytem. egoizmu [jeden z głównych grzechów!] zakładać rodzinę,. gdy w perspektywie czekał krzyż?
-Sprawa Marii Magdaleny?
Z pewnością Go kochała i była Nim zafascynowana, ale trudno się dziwić, bo to On przywrócił jej godność nie potępiając jej!
- Czy Maria Magdalena napisała Ewangelię?
Z pewnością nie! Zwyczajnie nie umiała pisać!
Pewnie wielokrotnie o Nim. mówiła wszystkim tym, którzy nie dostąpili szczęścia być blisko Nauczyciela z Nazaretu i nic poza tym!
Gdy na przełomie I i II wieku pierwsi Ojcowie Kościoła tworzyli Kanon ksiąg Nowego Testamentu, podstawowym kryterium, jakie przyjmowali było to, czy spisane relacje pochodzą od Apostołów, bądź ich bezpośrednich uczniów, którzy od nich czerpali wiedzę.
Uściślając: Ewangelie były spisaną relacją świadków będących stale przy Mistrzu.
Maria Magdalena nie była w „gronie” uczniów Chrystusa!
I tak na koniec!
Naszą wiarę budujmy na Ewangelii! Dzieła artystów, nawet tak genialnych jak Leonardo, czy lekkiego pióra jak Brown, to tylko ich fantazje na temat Prawdy!
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz