wtorek, 7 kwietnia 2015

Michnik i sprawa Lemańskiego!

     W Wielki Piątek redaktor Michnik, szara eminencja nie tylko Gazety Wyborczych, ale i innych wpływowych osób kształtujących opinię w Polsce, ośmielił się włożyć kij w mrowisko publikując list otwarty do Papieża Franciszka w sprawie księdza Lemańskiego.Od razu zaznaczę, że nie jestem fanem Pana redaktora, a sprawę niepokornego księdza znam tylko z obszernych doniesień prasowych.
    W jednym z minionych postów pozwoliłem sobie jednak na przedstawienie moich przemyśleń o minionych zajściach z udziałem księdza spod warszawskiej Jasienicy i dlatego pozwalam sobie powrócić do tego tematu!
    Dodatkowym impulsem dla mnie stają się listy, maile i telefony od kapłanów[jeszcze czynnych], którzy po kolejnych moich spotkaniach medialnych[tv, radio i prasa] związanych z "Zakochaną koloratką".
Bardzo wielu z nich dziękuje mi za to, że poruszam otwarcie problem spraw, o których oni mogą mówić tylko nieoficjalnie z obawą, że jawne zajęcie stanowiska skończyłoby się dla nich karami kościelnymi za....no właśnie, za co?
    Kiedyś przełożeni wpajali nam w seminarium, że Kościół nie jest "klubem dyskusyjnym", czyli nie ma w nim miejsca na głos jakikolwiek, który może być niewygodny, lub zgoła kontrowersyjny!
   Kapłani, zwłaszcza ci szeregowi[czarni] mogą owszem wypowiadać się w sprawach fragmentów z Ewangelii i to w ramach ścisłych instrukcji prawowiernych teologów i hierarchii....
Inaczej mówiąc: myślenie pozostawcie tym, którzy lepiej się na tym znają i koniec!
No i mamy dwubiegunowość kapłańskich zachowań: Pokorni i buntownicy!
Pokorni są nagradzani, nawet wtedy, gdy ich zachowanie rodzi kłopot dla kierownictwa[kuria i biskupi zarządzający]
    Kilka dni temu pozwoliłem sobie na lekturę diecezjalnego informatora, w którym między innymi są informacje o duchownych pracujących w diecezji:o parafiach,którymi zarządzają i godnościach, jakich dopracowali się latami posługi i tu moje zdziwienie, aby nie powiedzieć:szok!
Dowiedziałem się mianowicie, ze wielu z tych, których nie tylko ja za pamiętałem jako zakały parafialnych wspólnot[parafianie także szeroko komentowali ich niecne dokonania], teraz obnoszą się powagą kościelnych godności, jako kanonicy i prałaci Jego Świątobliwości. Kiedyś gorliwie "pracowali" na kościelne kary, a w zamian otrzymali zaszczyty od tej instytucji....
    Teraz czekam, jaką nagrodą biskup okrasi proboszcza parafii[ bohatera telewizyjnych doniesień], który biednej kobiecie po stracie dwóch synów, odmówił pogrzebu nieboraków. A co tam, jeśli nie potrafiła się podzielić zasiłkiem pogrzebowym, niech jej pociechy poleżą sobie w lodówkach cmentarnych, aż ona zrozumie, kto rządzi na parafialnym terenie!
Najważniejsze, że ów szef parafialnej trzódki na czas rozlicza się ze swoimi patronami, prawda?
A taką niezręczność w jego postępowaniu zawsze się jakoś wytłumaczy....
Gdyby jednak zechciał myśleć samodzielnie i upubliczniłby coś głupiego[ niewygodnego], zawsze  można mu będzie dołożyć i on to wie!
    Wielokrotnie zadawano mi pytanie, czy jestem szczęśliwym człowiekiem?
Powtórzę kolejny raz:jestem szczęśliwym człowiekiem, bo nikt nie może mi zabronić mówić tego co myślę....
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz