czwartek, 29 stycznia 2015

Honor ludzi władzy !

    Kilka lat wstecz podał się do dymisji Minister Sprawiedliwości, mecenas Ćwiąkalski.
Powód dymisji- w jednym z więzień powiesił się skazany.
Minister czując odpowiedzialność polityczną, uznał, że ponosi odpowiedzialność za to, co dzieje się w podległym mu resorcie i dlatego podjął taką decyzję!
No i co można powiedzieć?
     Ćwiąkalski zachował się jak człowiek honoru i zrobił to, co uznał za słuszne....
     Kiedyś już pisałem na tym blogu o ludziach "honoru" i niestety znowu muszę wrócić do tego samego....
Od kilku dni media trąbią:
-A to trzynastolatka zmarła, bo szpitale przerzucały ją sobie jak nieświeże jajo....
-Piętnastolatka z zaburzeniami psychicznymi nie może dostać się na oddział dla dzieci, bo w całej Polsce brakuje miejsc do leczenia młodocianych chorych, no i leczeniem zajmuje się szpital w Bydgoszczy, który ma specjalistów na  oddziałach szpitalnych dorosłych .
-Jakby tego było mało, pewnie ordynator tego oddziału zrobi sobie kuku, bo NSZ czujnym okiem zadecyduje, że szpital ten świadczy usługę osobie nieuprawnionej[bo małolata nie [powinna zajmować miejsca dorosłym] i obetnie kolejne złotówki na leczenie!
A nadzorca tego całego bałaganu śpi sobie spokojnie i nawet nie pofatyguje się zabrać głos....
    Pan Ćwiąkalski zachował się jak człowiek honoru i szkoda, że to określenie jest tak bardzo obce panu Arłukowiczowi, który jedyne, co skutecznie zrobił, to przyspawał się do ministerialnego fotelika i nijak nie da się od niego oderwać!
   Tak sobie myślę, że Ćwiąkalski odszedł w spokoju, bo jako dobry prawnik, poradzi sobie w cywilu....
   Pan Arłukowicz tracąc swoją posadę, mógłby co najwyżej zasilić załogę karetki pogotowia, jako pielęgniarz, bo śmiem wątpić, czy po kilkuletniej przerwie zdołałby nostryfikować swój dyplom lekarza....
Ale spoko, żelazny minister jest dobrze osadzony w klice koleżanki po fachu, która zbudowała sobie ekipę "ludzi honoru" wzorując się chyba na kinowym hicie  z 1992 roku.
   Bohaterowie tamtego obrazu ślepo posłuszni przełożonym, mogli liczyć na parasol opieki z ich strony.
Nawet zbrodnię zamiatali pod dywan, by chronić wiernopoddańczych podwładnych....
   A może warto by ten film[ w ramach ministerialnego dokształtu], pani Kopacz zobaczyła w gronie swoich "ludzi honoru"?
Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz