środa, 14 lutego 2024

 

Jednostka budżetowa jak każda inna.

Proboszcz Kozioł z kultowego serialu „Ranczo” zdecydował się na ujawnienie parafialnego budżetu i na drzwiach kościoła zawiesił informacje na temat przychodów i rocznych wydatków podległej mu wspólnoty, czym według niektórych współpracowników naraził się na niezręczność.

Parafianie odebrali to zgoła inaczej i sprowokowani do refleksji zdecydowali o tym, że to trpochę wstyd z ich strony postanawiając, iż powinni z większą troską potraktować swoje powinności względem kościelnego budżetu deklarując zwiększenie ofiar na niedzielną tacę.

To jednak tylko wizja autorów serialowej sagi, bo kościelna codzienność jest zgoła inna, daleka od prostej przejrzystości, a szkoda.

Może więc warto odwołać się do kolejnego przykładu, choć i ten póki co jest także tworem przemyśleń literackich.

Ksiądz Piotr, jeden z bohaterów „Zatroskanej koloratki” w wywiadzie udzielonym dziennikarce przybliża jej kwestie finansowe podległej mu wspólnoty.

Zanim jednak przytoczył niuanse parafialnych rozliczeń, poinformował ją, że bycie proboszczem to tylko kadencyjny epizod w jego kapłańskiej posłudze i po zakończeniu z góry ustalonego czasu ktoś inny będzie zarządzał owieczkami z jego parafialnego stada, i to była normalność.

-”Każda parafia jest jednostką budżetową, gdzie proboszcz i pozostali pracownicy zaangażowani w duszpasterstwo ( kościelny, organista oraz katecheci) mają stałe wynagrodzenie wypłacane z kurialnej kasy.”

Kościelna centrala zapewnia także środki na bieżące potrzebne remonty, a także na działalność charytatywną dla biedniejszych wiernych, organizuje częściowo środki na jadłodajnię i parafialną noclegownię( nieocenioną pomocą służą nam także okoliczni rolnicy i właściciele zaprzyjaźnionych hurtowni spożywczych dzielący się z nami swoimi darami w naturze).

Kurialny budżet zapewnia także pieniądze na stypendia dla potrzebującej młodzieży.”

-” Skąd na to środki, zważywszy na to, że księża nie zbierają pieniędzy w trakcie kościelnych nabożeństw, a i sakramentalna posługa jest także darmowa”-zapytała dziennikarka

-”Tak, nie godzi się brać opłat za sakramenty, bo to Boży dar, a księża są tylko pośrednikami w szafowaniu tych łask, a co do pieniędzy, to każdy z parafian dobrowolnie deklaruje comiesięczną daninę uzależnioną od swoich dochodów (od 5-10%) i wpłaca ją na konto parafii, a te środki w całości odprowadzane są do kurialnej kasy.

Ci zaś z naszych wiernych, którzy sami są w niedostatku swoje parafialne zobowiązania realizują poprzez darmową pracę na rzecz innych.( panie pracują przy przygotowaniu posiłków, panowie wykonują drobne prace remontowe przy kościele i dbają o otoczenie)

W ten sposób niektóre, biedniejsze parafie są dofinansowywane z kościelnego budżetu, a bogatsze dzielą się z nimi potrzebnymi tamtym środkami.”

-”Ale przy wejściu do kościoła ustawione są skarbony”-zauważyła dziennikarka.

-”Tak są tam skarbony na drobne datki, które tam wrzucają dzieci po niedzielnych nabożeństwach.

To forma nauki dzielenia się z innymi, a gromadzone tam środki przeznaczamy na letni wypoczynek dla maluchów, którym mniej zamożni rodzice nie mogliby takiego wypoczynku zafundować.”

I znowu trzeba by ze smutkiem stwierdzić, że to tylko literacka wizja, ale przecież tak niewiele potrzeba, aby rojenia autora „Zatroskanej koloratki” mogłyby się zmaterializować.

Przecież potrzeba tak niewiele, albo jednak dożo dobrej woli i odwagi ze strony kościelnych włodarzy, aby nie bać się zmian.

W Kościele potrzeba woli transparentności, która rodzi przejrzystość w tak zdawałoby się fundamentalnych sprawach jakimi są między innymi finanse.

Otwartość na pełną informację w kwestii kasy nie wiąże się z zagrożeniem, a może być szansą na obalenie mitów o bogactwie i wytrąceniem argumentów tym, którzy uważają, że niemówienie o tych sprawach musi mieć być podszyte jakimś drugim dnem.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz