niedziela, 14 marca 2021

Lobby rozkwitłe na fikcji celibatu

 

Praktycznie każdy dzień oprócz rewelacji z  politycznych przepychanek przynosi nam kolejne kwiatki z kościelnego ogródka, i nie myślę tu wcale o skandalach mających zabarwienie pedofilskich ekscesów.

W najnowszych doniesieniach medialnych zostaliśmy ostatnio uraczeni oświadczeniem Dominikanów z wrocławskiej prowincji, którzy starając się uprzedzić kolejny obyczajowy smrodek, pokajali się publicznie przepraszając za ekscesy sprzed dwudziestu lat, których „bohaterami” byli zakonnicy z duszpasterstwa akademickiego.

Choć jeszcze prokuratura nie przedstawiła owoców swojego śledztwa, to zakonni bracia niejako uprzedzając nieuniknione, dokonali krytycznej samooceny, obiecując, że gorącym żelazem potraktują wszystkich winnych niecnych uczynków.

W podobnym tonie wypowiedział się ostatnio nowy gospodarz Diecezji Gdańskiej, obiecując w swoim inauguracyjnym orędziu zero tolerancji dla obyczajowych skandali z udziałem duchownych powierzonych jego opiece.

Czyli idzie nowe, zdałoby się powiedzieć, ale chyba nie do końca tak jest, bo to tylko słowa, którymi można mamić najbardziej naiwnych.

Swoją drogą współczuję zakonnym braciom i nowemu arcybiskupowi także, bo w obecnej rzeczywistości tylko do słów mogą ograniczyć swoje działanie.

Gaszenie coraz to nowych zarzewi obyczajowych pożarów jednak nie wróży rzeczywistego sukcesu, jeżeli Kościół nadal będzie stosował zasadę strażaka, który może i ma powołanie do tego, by gasić ogień, ale jednocześnie jest chorym piromanem, który najpierw te pożogi wznieca.

Niedawno dane mi było uczestniczyć w spotkaniu młodych ludzi, którzy otwarcie sypali przykładami znanych im księży, którzy oficjalnie głosząc potrzebę moralności w codziennym postępowaniu, jednocześnie utrzymywali bliskie kontakty z kobietami, i nie chodziło tu o aktywność duszpasterską.

-”Dlaczego Kościół utrzymuje fikcję celibatu duchownych, kiedy parafianie wiedzą, że jest zupełnie inaczej”-zapytał jeden z nich.

Pierwszym co przyszło mi na myśl, to obiegowe tłumaczenie, że Kościół wprowadzając pod koniec XII wieku obowiązek celibatu, kierował się względami ekonomicznymi, aby zabezpieczyć majątek mu przynależny.

To jeden z powodów, ale bynajmniej nie najważniejszy.

Znany ze swych bezkompromisowych poglądów duchowny zapytany przez przedstawiciela mediów o kwestię celibatu księży przedstawił tezę, że bezżenność duchownych Kościoła Katolickiego, choć szkodliwa dla niego samego, z pewnością będzie podtrzymywana przez hierarchów, wśród których znaczącą rolę odgrywa lobby homoseksualne.

-”Nie jest tajemnicą, że wśród duchownych jest wielu księży o orientacji homoseksualnej i oni tworzą swoiste lobby rozdzielając wśród swoich zaszczytne funkcje, dbając jednocześnie o wzajemne wspieranie się.”

Jeden z moich starszych kolegów, który opuścił szeregi kapłańskie po kilkunastu latach robienia kariery w Kościele, swoje cywile życie zrealizował w Stanach będąc pracownikiem naukowym znanego Uniwersytetu.

Przy jego uczelni znajduje się ekumeniczny kościół, w którym funkcję duszpasterską sprawuje kobieta będąca w oficjalnym związku lesbijskim, i nikogo to nie dziwi, bo jest oceniana jako człowiek i jej życie prywatne w żaden sposób nie interesuje tych, którzy przychodzą do tego kościoła, aby spełnić swoją potrzebę modlitewnego spotkania z Bogiem.

Tak sobie myślę, że w Kościele Katolickim jest miejsce dla wszystkich ludzi, także tych kochających inaczej, i to powinno stać się normą.

Aby jednak realizować życie w prawdzie, ta instytucja musi odrzucić fikcję celibatu krępującą swobodę wyboru wszystkim tym, którzy pozytywnie odpowiadają na głos powołania.

Kryspin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz