„Nadzwyczajna kasta”-
określenie, którego w trakcie branżowej imprezy użyła
przedstawicielka sędziowskiego gremium, uzasadniając zebranym, że
chociaż wszyscy ludzie są równi w prawach i obowiązkach
wyznaczających standardy współżycia społecznego, to jednocześnie
przedstawicielom jej profesji, należy się więcej.
Niestety coś w tym określeniu
jest, co z pewnością mógłby potwierdzić każdy, kto kiedykolwiek
gościł w sądowej sali .
Nawet przy błahej niekiedy
sprawie( a takimi także zajmują się organy sądowe orzekające
sprawiedliwość), sędzia zdaje się być kimś spoza rzeczywistego
świata:
Siedząc na podwyższeniu,
odziany w uroczystą, przyozdobioną łańcuchem z orłem w koronie
togę, do tego lodowate spojrzenie, to musi robić wrażenie na
każdym z obecnych.
Jeżeli do tego dodać kolejne
atrybuty związane z tym zawodem: immunitet, czyli nietykalność, do
tego nieusuwalność z zajmowanego urzędu, bo sędzią zostaje się
od dnia nominacji już na zawsze i nawet, kiedy posunąwszy się w
latach odchodzi na emeryturę, to nadal nim pozostaje , choć już
tylko w stanie spoczynku.
Wobec powyższego, określenie:
„Nadzwyczajna kasta” wydaje się jak najbardziej właściwe,
i nie należy się dziwić, że pani
sędzina użyła takiego wobec swojej grupy zawodowej.
Sędziowskie grono nie jest jedyną
grupą, która aspiruje do tego miana, bo i przedstawiciele innych
profesji często uważają siebie za wyjątkowych, i także domagają
się poważania i szacunku ogółu.
Do miana „Nadzwyczajnej kasty”
aspiruje także kapłański stan.
Duchowieństwo od wieków
„pracowało” na to określenie dzierżąc całą listę
„niezwykłości”, którymi utrwalali dla siebie nadzwyczajność:
Od samego Najwyższego przecież
otrzymali władzę nie tylko nad życiem doczesnym, ale i wiecznym
gromadzonych wokół siebie owieczek,i dlatego z ich zdaniem, a
niekiedy ostrą reprymendą musieli się liczyć wszyscy: od
prostaczków po koronowane głowy; a dla niepokornych była groźba
klątwy, wykluczenia, i to skutkowało przez stulecia.
Wszystko w imię Tego, który dał
im władzę i klucze także do wiecznego szczęścia innych:”...komu
grzechy odpuścicie - będą im odpuszczone, ale komu
zatrzymacie...będą zatrzymane...”
Jeżeli do tego wszystkiego dołożyć
super nadzwyczajność, Eucharystię, w trakcie której sam Syn Boży
podporządkowuje się woli kapłana i powraca do wiernych pod
postacią chleba, by kolejny raz dokonał się cud triduum
paschalnego sprzed dwóch tysięcy lat; czy to nie uprawnia
wielebnego, by czuł się kimś wyjątkowym?
Z pewnością kapłańska posługa
jest czymś wyjątkowym, nadzwyczajnym- przynajmniej dla grona, które
wraz z duchownym tworzy wspólnotę wiary; ale to nie uprawnia
księdza do uważania się za kogoś wyjątkowego, przed którym
pospolitość winna z pokorą, najlepiej na kolanach, utrwalać w
sobie podległość wobec jego niezwykłości.
Dzisiejszy świat nie przyjmuje już
tylko jednego wytłumaczenia pytania o to co nas kiedyś czeka?
Dla wierzących po ziemskim znoju
zacznie się czas wiecznego życia, a dla innych śmierć jest końcem
wszystkiego i przeświadczenie wiary to tylko ułudna, którą
rozwiewa chwila naszego ostatniego oddechu.
Papież Franciszek mówiąc o
zagrożeniach dla współczesnego Kościoła, jako pierwsze i
najpoważniejsze uznał postawę kapłanów, w której brakuje pokory
służby.
-”...Kto chce być największym
pośród was, niech stanie się sługą wszystkich...”(Mk 9,30-37)
Taka nieludzka logika Boga, prawda?
Kapłaństwo to z pewnością
grupa zasługująca na miano „Nadzwyczajnej kasty”, ale tak jak
to często bywa, kiedy chodzi o logikę Boga, ta nadzwyczajność nie
wiąże się wcale z przywilejami, a rodzi obowiązki, całą gamę
obowiązków stawianych sługom....
Kryspin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz